Rozdział 9

20.7K 642 39
                                    

Obudziłam się dwie godziny później, cała odrętwiała. Usnęłam na małym łóżku Abby. Poszłam posprzątać szklanki po whisky, ogarnęłam salon i poszłam pod prysznic. Próbowałam zmyć z siebie wydarzenia dzisiejszego dnia, ale myślami ciągle wracałam do sytuacji sprzed kilku godzin. Zastanawiam się, jak to teraz będzie. To, że wszytko się zmieni to wiem, ale ciekawi mnie, jak to będzie. Jak będzie wyglądać od teraz nasze życie. Cały czas mogłam liczyć na moją mamę i Kate. Poza tym nie miałam wielu przyjaciół. Tylko znajomych z pracy, ale im nie mogłam się zwierzyć, czy poprosić o pomoc przy Abigail. Zastanawia mnie również reakcja rodziców Reeda i Liama, a najbardziej Diany. Ciekawi mnie jak się będzie zachowywać. Co zrobi, jak się dowie.. Obawiam się, że będzie mnie atakować. Mam nadzieję, że nie skrzywdzi Abby...
Nawet nie wiem, kiedy się ubrałam. Robiłam wszystko automatycznie.
Z otępienia wyrwał mnie dźwięk komórki. Liam. Odebrałam, bo nie mogę go ot tak ignorować.

- Hej Maddy, jak się czujesz? Wszystko ok? Nie mogłem przestać o Was myśleć. Leżę i zastanawiam się, co ci strzeliło do głowy żeby to zataić. Niezły bałagan się z tego zrobi. A najgorsze, że wszyscy na tym ucierpią. Ty, Abby, Reed... Diana, a nawet ja, bo wiem, że nie będę z tym z kim chcę być. - to ostatnie wypowiedział cicho i z ogromną dozą smutku.

Nie cierpię tego. "Co ci strzeliło do głowy". Każdemu się do cholery wydaje, że specjalnie, na złość, im zrobiłam. No bo przecież dla mnie to była łatwa decyzja i podjęłam ją bez problemu. Wychowanie samotnie dziecka, to przecież bułka z masłem.

- Hej Liam. Tak, wszystko ok. Będziemy się starali dogadać. To wszystko jest po prostu skomplikowane. W tamtym okresie, to była najlepsza decyzja według mnie.

- Domyślam się, że nie było ci łatwo. Wychowanie dziecka to ogromna odpowiedzialność, a to że zostałaś z tym wszystkim sama, to było nie lada wyzwanie.

- Nigdy nie powiedziałam, że było łatwo, ale z pewnością było warto.

- Abby to świetna dziewczynka. Reed to prawdziwy szczęściarz.

Nie do końca wiedziałam, co mu na to odpowiedzieć. Czy można go nazwać szczęściarzem? Pewnie pod wieloma względami tak. Nie musi się martwić o finanse, powodzi mu się w życiu. Czy tak naprawdę jest szczęśliwy? Tego nie wiem. Wszyscy wiemy, że pieniądze to nie wszystko. Czy miał cudowne dzieciństwo? Czy rodzice poświęcali mu swój czas? To wszystko w pewien sposób wpływa na nasze szczęście. To wszystko nas kształtuje. Dzieciństwo, dorastanie, pierwsza miłość, pierwszy seks, pierwszy zawód miłosny, pierwsza praca.

- Skoro tak twierdzisz. Myślę, że tylko on to wie.

- No cóż. Ma Ciebie. Dla mnie to największe szczęście. - miał strasznie smutny głos.

- Liam... On mnie nie ma. Ma dziecko, zgadza się, ze mną, owszem, ale mnie nie ma.

- To kwestia czasu. On zawsze ma to, czego chce.

Wkurza mnie tor, na który schodzi ta rozmowa. Jestem zbyt zmęczona, żeby jeszcze się użerać z zazdrosnym Liamem. Poza tym, jesteśmy tylko przyjaciółmi, od początku wiedział na czym stoi, a to go nie powstrzymało przed zakochaniem się. W innych okolicznościach na pewno i ja bym się w nim zakochała.

- Słuchaj Liam. On może chcieć i gwiazdkę z nieba, to wcale nie oznacza, że ją dostanie. Sądzisz, że prześpię się z żonatym facetem? Na serio, za kogo ty mnie masz?

- Oboje wiemy, że jego małżeństwo się rozpada, prędzej czy później się rozwiodą, zapewne prędzej niż później. Ta rozmowa nie ma sensu, przepraszam. Dawno się nie czułem tak beznadziejnie, tak bezsilnie.

- Na prawdę mi przykro. Nie wiem jak ci pomóc.

- Niestety nie możesz. Nie powinienem ci się narzucać, jednocześnie nie mogę przestać o tobie myśleć. Spotkajmy się jeszcze poza pracą. Daj mi szansę. Proszę.. - ostatnie słowo wyszeptał. W jego głosie słyszałam desperację.

Szansa na miłość (Zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz