Rozdział 16

18.7K 572 20
                                    

Pod centrum handlowe dotarłam zdyszana. I spóźniona. Kate cierpliwie czekała przy wejściu. Obiecałam, że pogadamy, jak już będę miała zakupy z głowy.

Po długich poszukiwaniach, wreszcie znalazłam idealną sukienkę. Była czerwona, mocno przylegająca do moich kształtów. Miała cienkie ramiączka i dekolt w serce. Plecy były prawie całe odsłonięte, a przez wycięcie z dołu, widać mi było prawie całe udo. Do tego dobrałam złote szpilki i złotą kopertówkę, a z dodatków delikatną, złotą bransoletkę z pasującymi, wiszącymi kolczykami i wisiorkiem do kompletu.

Po poszukiwaniach, udałyśmy się na kawę. Tam opowiedziałam wszystko Kate. Zaskoczyło mnie, że nie skomentowała jego zachowania. Do tej pory była raczej niezbyt przychylnie nastawiona do ojca mojego dziecka. Tym razem jednak delikatnie się uśmiechnęła i nic. Zero epitetów. Powiedziała jedynie, że mam mu odpuścić i zobaczyć co będzie w najbliższej przyszłości. Byłam w szoku.
Wieczorem wykończona, położyłam córkę spać, a sama wzięłam szybki prysznic i nawet nie wiem kiedy, usnęłam.

Reszta tygodnia minęła szybko. Na mój gust za szybko. Z Reedem w ogóle nie rozmawiałam. Gdy przychodził, zaszywał się w swojej jaskini, a wychodził pewnie gdy już wszyscy byli w domach.

W sobotę o poranku byłam bardzo spięta i zdenerwowana. Nigdy nie byłam na tego typu gali, więc nie wiedziałam czego oczekiwać. Dostałam od Reeda plan, co i o której będzie miało miejsce. Gala zaczynała się o 18, a atrakcje zaplanowane były do godziny 22. Potem miała się odbyć impreza. Afterparty.

Cały dzień minął mi na przygotowaniach. Rano poszłam do spa, na masaż i depilację. Umówiona kosmetyczka i fryzjer, przyszli do mnie do domu po trzynastej. Po trzech godzinach, nareszcie byłam gotowa.
Spojrzałam w lustro w sypialni i oniemiałam. Zabrakło mi słów.

- Boże, to naprawdę ja? - dotknęłam delikatnie twarzy i włosów. Wyglądałam zupełnie inaczej. Upięty wysoko kok, z kilkoma, kręconymi pasmami opadającymi wokół mojej twarzy, podkreślał moją szyję. A złoto-brązowy Smokey eyes podkreślał kolor moich oczu oraz długie, ciemne rzęsy. Do tego ta piękna suknia i złote dodatki. Wyglądałam bardzo elegancko. Jak nie ja. Zaczęłam się mimowolnie zastanawiać, jak będzie dziś wyglądać Diana. Kurwa, hola, stop! Co mnie to obchodzi? Kurde. Niestety obchodzi, a nie powinno... Poczułam coś dziwnego. Ucisk w sercu, jakby... Zazdrość? Boże nie mogę być zazdrosna o jego żonę, to niedorzeczne.

Punktualnie o 17:00 podjechał po mnie kierowca, czarnym SUVem. Reed z żoną, będzie czekał na mnie na miejscu, bo tak było łatwiej, on z żoną mieszkali w innej części miasta, luksusowej, położonej dużo bliżej hotelu w którym odbywało się przyjęcie. Ja mieszkałam w biednej dzielnicy.

Gdy podjechałam pod hotel zdziwiła mnie ranga tej gali. Pod wejściem koczowało ze stu paparazzich. Trochę mnie to spłoszyło, gdy zaczęli robić zdjęcia SUVa, którym podjechałam. Nagle drzwi z mojej strony się otworzyły i Reed podał mi rękę, by pomóc mi wysiąść z auta. Nigdzie nie widziałam Diany. Może jest już w środku.

Gdy wysiadłam, Reed stanął jak wryty. Naokoło rozległy się flesze aparatów, a on stał i patrzył na mnie, jak na jakiś cholerny cud świata. Oczy mu błyszczały, gdy sunął wzrokiem, w dół po mojej sylwetce.

- Reed, rusz się, bo zaraz zaczną się plotki. - szepnęłam i uśmiechnęłam się. Spojrzałam mu w oczy i prawie padłam. Widziałam w oczach podziw i pragnienie wymieszane z żądzą.

Gdy się ocknął, mrugnął kilkukrotnie, a po chwili chwycił mnie pod ramię i zaczął iść w stronę wejścia. Muszę przyznać, że prezentował się cudownie. W czarnym smokingu, białej koszuli i czarnej muszce, wyglądał jak cholerny model Armaniego. Włosy miał obcięte jak zawsze - krótsze po bokach, a dłuższe u góry, ale tym razem miał je zaczesane do tyłu. Wyglądał po prostu świetnie.

Weszliśmy do wielkiego holu, w którym, nad recepcją wisiał baner, z nazwą fundacji i celem, na który są przeznaczane pieniądze. Zaskoczyło mnie to, że nie było przepychu, wszystko było stonowane. Było luksusowo, ale bez przesady. Marmurowe podłogi i białe ściany. Meble były mahoniowe, a sofy z brązowego, miękkiego materiału. Zapierało tu dech w piersiach.

- Boże, ale tu pięknie. - wymsknęło mi się.

- Zgadza się. - zaśmiał się Reed. - gdy pierwszy raz tutaj przyjechałem, nie rozumiałem, dlaczego ludzie tak się zachwycają tym miejscem. Ale gdy bliżej się temu wszystkiemu przyjrzałem, zrozumiałem. Tu jest po prostu przytulnie. Jak w domu. - poprowadził nas do wielkich białych drzwi, za którymi była sala bankietowa.
Gdy ją ujrzałam, ledwo mogłam się powstrzymać, by  nie pobiec na środek i zacząć się kręcić jak małe dziecko. To była bajka. Ogromną salę ozdobiono wieloma pięknymi wiązankami kwiatów i świecami. Wszystko było w kolorze bieli i różu. Jak mniemam to miało naprowadzić na cel zbiórki - Rak piersi i szyjki macicy.
Było tu pięknie. Wyobrażałam sobie taki wystrój podczas mojego, wymarzonego ślubu. Było po prostu przytulnie.
Usiedliśmy przy stoliku gdzie były nasze nazwiska. Nigdzie nie widziałam imienia Diany. Czyżby miało jej nie być? Nie znałam nikogo z kim siedzieliśmy. Trochę mnie to martwiło, ale z drugiej strony, nigdy nie miałam problemu z nawiązywaniem znajomości.
Reed widział, że się rozglądam, domyślił się kogo szukam.

- Diany nie ma. I nie będzie. - uśmiechnął się. - Już jej się nie chce odgrywać przykładnej żony. Poleciała na zakupy do Paryża. Jak mniemam z jednym ze swoich facetów. - uśmiechnął się jeszcze szerzej. Miałam wrażenie, że się cieszy, jakby się uwolnił od jakiegoś wielkiego ciężaru.

Po przedstawieniu mnie wszystkim przy stoliku i wypiciu pierwszych drinków, kelnerzy zaczęli podawać jedzenie. Zjadłam, a po chwili piłam już drugi kieliszek wina i wiedziałam, że muszę przystopować, bo jak tak dalej pójdzie, wieczór skończy się dla mnie bardzo szybko.
Po kolacji była aukcja, a po niej przemowa Reeda. Na aukcji wystawiano najróżniejsze rzeczy, począwszy od obrazów, skończywszy na udostępnieniu willi słynnej piosenkarki, we Francji, na weekend. W sumie zebrano kilkanaście milionów. Imponująca sumka. Nie chcę nawet myśleć ile kosztowała ta gala... Mimo wszystko, myślę, że było warto. Koszt się zwrócił, a fundacja zrobi pożytek z tych pieniędzy. Miejmy nadzieję.

Dj zaczął przygotowywać muzykę. Wiedziałam, że potem będą tańce i impreza. Rozmawiałam i piłam z wieloma ludźmi. Naprawdę świetnie się bawiłam. Poznałam sporo osób, które znać warto i być może, załatwiliśmy kilka nowych kontraktów dla firmy. Reed nie odstępował mojego boku, jakby się bał, że przyniosę mu wstyd, lub jakbym była jego partnerką. Miałam wrażenie, że się hamował, by nie trzymać dłoni na moich plecach. Chociaż czasem, gdy do kogoś podchodziliśmy, decydował się na ten intymny gest. Jakby się zapominał. Zbierał wiele pochwał, za przemowę i ogólną działaność. Ja zaś zbierałam komplementy za wygląd i prezencję. Po jakimś czasie zaczęły się tańce. Ludzie byli pijani i się bawili.

Bardzo dużo tańczyłam z Reedem, ale także z innymi. Piliśmy, jedliśmy i tańczyliśmy. I tak w kółko. Nawet nie wiem kiedy, zostało niewielu ludzi. Było późno, ale my dalej śmialiśmy się, piliśmy i bawiliśmy.

Pamiętam tylko przebłyski, z tego jak trafiłam do pokoju hotelowego. Nawet nie wiem kiedy i jak się to do końca stało.

Szansa na miłość (Zakończona)Where stories live. Discover now