Prince of darkness «~NAMJIN~»

By julciaxis1

144K 11.8K 9.5K

|zakończone| •Jestem synem współzałożyciela ogromnej korporacji. Nie wiem jakim cudem jestem tu, gdzie teraz... More

PROLOG (0)
PROLOG
#1
#2
#3
#4
#5
#6
#7
#8
#9
#10
#11
#12
#13
#13 PRAWDZIWY
#14
#15
UWAGA!
#16
#17
#18
#19
#20
#21
DZIĘKUJĘ!
#22
#23
#24
#25
#26
BARDZO WAŻNE!
#27
#28
#29
WAŻNE
#30
#31
#32
#34
#35
#36
#37
#38
#39
#40
#41
#42
#43
#44
#45
#46 cz.I
?¿
CZĘŚĆ II- PROLOG
#1 cz.II
#2 cz.II
#3 cz.II
#4 cz.II
SPRAWA ŻYCIA I ŚMIERCI
#5 cz.II
#6 cz.II
#7 cz.II
#8 cz.II
#9 cz.II
#10 cz.II
#11 cz.II
#12 cz.II
#13 cz.II
#14 cz.II
#15 cz.II ?¿
#16 cz.II
#17
#18 cz.II
#19 cz.II
#20 cz.II
JUŻ JEST!
#21 cz.II
#22 cz.II
#23 cz.II
! WYJAŚNIENIE!

#33

1.7K 151 52
By julciaxis1

~Seokjin~
______________________________________

Czy można upaść tak nisko? Tak bardzo, że nie potrafi się podnieść?

Odpowiecie mi na to? Wy wiecie najlepiej prawda Jeonggukie?

Kochałem cię Kevin, a ty... A ty mnie zostawiłeś. To boli wiesz? Nawet nie minął ten cholerny dzień, a już nie potrafię się podnieść. Nie byłem wcześniej świadom, że znaczyłeś dla mnie tak wiele. Ile mi poświęciłeś czasu, zdrowia, chęci. Otrzymywałem troskę i miłość za nic.

Jestem okrutny.

Jeonggukie, tak bardzo żałuję, że nie byłem wtedy kiedy najbardziej mnie potrzebowałeś. Masz mi to za złe? Powinieneś. Jakbym był na twoim miejscu, sam bym sobie nie wybaczył.

Pamiętasz, gdy za czasów dzieciństwa zawsze lubiliśmy wspólnie śpiewać nasze ulubione piosenki? Przeważnie ballady.

Tak, ty też zawsze nam towarzyszyłeś Kevin.

Byliśmy niegdyś nie rozłączni. A teraz? Zostałem sam. Bez waszej obecności. Bez miłości. Dlaczego akurat opuściliście mnie w tym samym dniu? Oboje?

Wolałbym cierpieć dwa razy, niż raz a nie do zniesienia. Chciałbym podzielić ten ból na pół. Jednak nie mogę...

Znów jestem egoistą. Przepraszam was moje skarby.

Po prostu nie potrafię opanować emocji. To wszystko stało się tak nagle. Wybaczcie mi... Albo i nie. Nie mam odwagi, jak w ogóle śmie o coś takiego prosić.

Widząc wasze martwe ciała, jakbym... Zbladł? Nie wiem czy to dobre określenie.

Jak wizualnie tak i w duszy. Czy ja tą duszę nadal mam? Zapytacie.

Nie, już nie. Odleciała razem z wami Jeonggukie. Przecież od początku było mówione, że na zawsze razem. Nie chciałem złamać przysięgi. Nigdy bym nie dopuścił do tego.

A przynajmniej tak myślałem. Ale zrobiłem to. To, że nieświadomie to żadne wytłumaczenie.

Jednak wy nadal świeciliście, tym swoim nienaturalnie pięknym blaskiem. Nawet po śmierci, kiedy wasze dusze kierowały się ku niebu. Czyż to nie jest niesamowite? To tylko ukazuje jak czyści byliście w sercach. Nie to co ja.

Kevin... Mój kochany... Nie potrafię dokończyć zdania. To zbyt trudne.

O tobie nawet nie wspomnę mały króliczku.

Teraz mam nadzieję, że jeszcze trochę i znów się spotkamy. Czekajcie na mnie tam w górze. Dobrze?  Ja już tęsknię.

A wy?
______________________________________

Słysząc otwieranie się śnieżnobiałych drzwi, zamknąłem notatnik i schowałem pospiesznie do szpitalnej szafki. Przyczepione do mnie małe, wąskie, cienkie kabelki denerwowały mnie coraz bardziej. Nie mogłem swobodnie się poruszać.

Platynowowłosy uchylił delikatnie drzwi nogą, gdyż w dłoniach trzymał dwa kubki z herbatą. Kierował się w moją stronę ostrożnie i położył oba naczynia na małej komodzie obok mojego łóżka.

Ja tylko przypatrywałem się mu w ciszy. Dlaczego sama jego obecność przyprawia mnie o zawrót głowy?

Nie powinienem Kevin, prawda? Nie tak prędko.

-Przyniosłem ci herbatę, byś się ogrzał. Może trochę pomoże.

Powiedział ciepło spoglądając na mnie. Uśmiechnął się niemrawo nie otrzymując żadnej odpowiedzi. Podał mi przezroczysty szklany przedmiot, który i tak prędzej czy później wypadłby mi z dłoni, gdyż byłem zbyt słaby. Jednak Namjoon temu zapobiegł, jak zawsze w porę przytrzymując.

-Wybacz... Zapomniałem.

Znów uśmiechnął się, jednak tym razem przepraszająco. Nie musiał przepraszać. Przecież nie byłem na niego zły, że nie pamiętał o tym, iż mam tak zawsze po atakach. Nic by się nie stało gdybym wylał wrzątek na siebie. Powinienem cierpieć jeszcze więcej, by odpokutować winy. Miałbym przynajmniej ślad i dowód, że robiłem coś w tym kierunku, kiedy nadejdzie sąd ostateczny.

Podmuchałem by ostudzić napój, aż miałem mroczki przed oczami. W końcu upiłem łyk. Poszedł po stojący w rogu sali taboret i postawił go tuż przy tym nieszczęsnym łóżku. To miejsce tak bardzo kojarzyło mi się z Jeonggukiem. Nie czułem się tu dobrze. To mnie przytłaczało. Przywoływało jeszcze więcej wspomnień związanych z moim małym braciszkiem. Kochanym Jeonggukiem. Przecież tu rozpoczął i zakończył swoje życie.

-Jak się czujesz?

Spojrzałem na niego jak na głupca. Przecież to było jasne jak słońce. Ale on nadal wyczekiwał mojej odpowiedzi. Przymknąłem na trzy sekundy powieki.

-Jak...

Przerwałem na moment. Mój głos był zachrypnięty od głośnego, rozpaczliwego krzyku, gdy to po wyciągnięciu i znalezieniu na dnie wody ciała Kevina, miałem go na własnych rękach przytulając martwego, jednak nadal ciepłego do piersi.

-Jak ktoś kto... stracił wszystko.

Spojrzałem na niego z bólem i niewyobrażalnym smutkiem. On tylko chwycił moje dłonie i przypatrywał mojej twarzy.

-Ale ty nie straciłeś wszystkiego Jinnie.

Gładził mą skórę kciukiem, a to uczucie było przyjemne, zbyt przyjemne.

-Masz jeszcze mnie i moją niekończącą się miłość.

-On też tak mówił.

Spuściłem wzrok, jednak Namjoon nie pozwolił mi na tę chwilę słabości. Chciał mnie odciągnąć od tych myśli. Ale jego starania są na próżno, przecież nie zapomnę. Nigdy. Uniósł mój podbródek bym spojrzał mu w oczy.

-Ale ja cię nie zostawię.

Teraz patrzyłem na niego z oburzeniem. Czułem się jakby właśnie obraził mojego ukochanego Kevina. Jakbym dostał w twarz z kilkanaście razy.

-On nie zrobił tego specjalnie.

Powiedziałem zdenerwowany.

-Wcale tak nie twierdzę. Po prostu chcę ci uświadomić, że zawsze masz we mnie oparcie.

Poprawiłem się na zagłowiu metalowego, niewygodnego łóżka. On nadal nie puszczał mojej dłoni.

-Cokolwiek by się nie działo, zawsze będę przy tobie. Nawet jeśli będę zmuszony wyjechać. Nie zrobię tego, bo ty jesteś ważniejszy niż jacyś tam ludzie, którzy chcą mnie zabić.

Samo słowo ,,zabić" sprawiło iż wpadłem w panikę. Właśnie wyobraziłem sobie śmierć Namjoona. To był okrutny, przerażający widok. Jakbym trzymał po raz kolejny martwe ciało jednak jego, a nie Kevina. Ścisnąłem mocniej jego rękę z automatu, a oddech przyspieszył. Znów patrzyłem w jeden punkt, gdzieś na ścianie. To tak jakbym dostawał paraliżu.

-Jinnie, spokojnie. Oddychaj głęboko. Nie wiedziałem, że jak to powiem to tak zareagujesz. Nie bój się, poradzę sobie z nimi.  Nie raz byłem w takiej sytuacji. Wszędzie mam wrogów.

Uśmiechnął się po raz kolejny troskliwie i ucałował moje dłonie.

-Wiesz...

Zaczął nadal wlepiając wzrok w moje ręce, które obserwował z każdej możliwej strony, obracając je subtelnie.

-Też to czułem. Wiem jak to jest. Tylko u mnie po bólu, objawiała się chęć zemsty na tych przez których straciłem najważniejsze... całą rodzinę.

-I jak dajesz radę z tym żyć?

-Nie zapomniałem. Nigdy, ale to mnie nie męczy tak bardzo jak kiedyś. Jedyne co to zamknąłem się w sobie. Jimin nie poznawał mnie i do teraz powtarza, że nie jestem tym samym Namjoonem, którego znał. Stałem się oschły, niedostępny, chłodny. Później złagodziła to HiSoo, jednak nie trwało to długo. Postrzelili ją. Ale nie przeżyłem tego tak bardzo jakbym przypuszczał, gdyż wtedy pojawiłeś się ty. Jako jedyny mnie przejrzałeś. Sprawiłeś, że zacząłem widzieć barwy. Współczuć drugiemu człowiekowi. Zdjąłeś przysłowiowe klapki nienawiści z przed moich oczu. I za to ci dziękuję Jinnie. Dlatego chcę ci się odwdzięczyć, wynagrodzić, pomóc.

Łzy wzbierały mi się do oczu. Naprawdę był podobny do nich obu. Jakby splecenie ich osobowości w jedną. Nie wytrzymałem długo i po prostu się do niego wtuliłem. Zmrużyłem oczy, z których nie przestawały cieknąć łzy.

-To tak bardzo boli.

Wybuchnąłem w końcu głośnym szlochem. Skupił swój wzrok w moje usta składając na nich motyli pocałunek.

-Wiem, gwiazdko... Wiem.

-Kocham cię... Tak bardzo.

Wyszeptałem płaczliwie.

-Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę Jinnie. I zobaczysz, wszystko będzie dobrze, dopóki mamy siebie.

Delikatnie muskał opuszkami palców po moich plecach. Bujaliśmy się delikatnie. Chciał mnie uspokoić, jednak pozwolił płakać w jego już mokrą przeze mnie koszulę.

-Wyjdziemy dziś w nocy na dach?

Wyszeptałem pytając i nawet na milimetr się nie odsuwając. Mężczyzna cmoknął moje włosy, a w wyobraźni widziałem jego delikatny uśmiech.

-Co tylko zechcesz.

Zacisnąłem palce na cienkim materiale, delikatnie go mnąc.

-D-dziękuję...

***

A gdzie rodzina Seokjina? 🤔

Continue Reading

You'll Also Like

77.7K 3K 53
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...
24.6K 1K 25
„ink brought us together"
143K 3.9K 172
⚠️!!‼️Zaburzenia odżywiania, przekleństwa, przemoc, ataki paniki, sceny 18+ ‼️!!⚠️ Siostra Karola, o której praktycznie nikt nie wie. Mieszka w Angli...
918K 101K 124
Wiele było pięknych kobiet. Miał je wszystkie. Miał, władał, posiadał. Złoto, jedwab, diament, stal. Śpiew słowika. Wiele oczu go widziało. Wszystk...