We're more like a soulmates...

By Shiruslayer

330K 37K 7.1K

Peter przenosi się do szkoły Nicholasa Fury'ego i stara się tam zaaklimatyzować,nieustannie utrzymując swój s... More

Rozdział I
Rozdział II
Rozdział III
Rozdział IV
Rozdział V
Rozdział VI
Rozdział VII
Rozdział VIII
Rozdział IX
Rozdział X
Rozdział XI
Rozdział XII
Rozdział XIII
Rozdział XIV
Rozdział XV
Rozdział XVI
Rozdział XVII
Rozdział XVIII
Rozdział XIX
Rozdział XX
Rozdział XXI
Rozdział XXII
Rozdział XXIII
MARATON [06.08 o 20:00]
Rozdział XXIV
Rozdział XXV
Rozdział XXVI
Rozdział XXVII
Rozdział XXVIII
OGŁOSZENIE (rozdziały, Polcon i YT)
Rozdział XXIX
Rozdział XXX
Rozdział XXXI
Rozdział XXXII
Rozdział XXXIII
Rozdział XXXIV
Rozdział XXXV
Rozdział XXXVI
Rozdział XXXVII
Rozdział XXXVIII
Rozdział XXXIX
Rozdział XL
Rozdział XLI
Rozdział XLII
Rozdział XLIII
Rozdział XLIV
Rozdział XLV
Rozdział XLVI
Rozdział XLVI
Rozdział XLVIII
Rozdział XLIX
Pytanie!
Nominacja.
Rozdział L
Rozdział LI
Rozdział LII
Rozdział LIII
Rozdział LIV
Rozdział LV
Rozdział LVI
Rozdział LVII
Rozdział LVIII
Zawieszam.
I'm back.
Rozdział LIX
Rozdział LX
Rozdział LXI
Rozdział LXII
Rozdział LXIII
Rozdział LXIV
Rozdział LXV
Rozdział LXVII
Ogłoszenie
Rozdział LXVIII
Rozdział LXIX
Rozdział LXX
Epilog
Posłowie i Podziękowania
Coś więcej?

Rozdział LXVI

2.1K 324 43
By Shiruslayer

Szmata.

Wyzwisko poprzedził kolejny cios w ścianę.

Wredna szmata.

Kolejne uderzenie, tym razem naruszyło cegły, które zaczęły się kruszyć.

Wredna, rosyjska szmata.

Chyba obtarł sobie kostki do krwi.

Wreda, rosyjska szmata, która w dodatku miała rację.

Opadł na ziemię, głośno dysząc. W ścianie widać było pokaźnych rozmiarów dziurę, co prawda nie przebił jej na wylot, wtedy najprawdopodobniej połamałby sobie palce. Podpełzł do niej, patrzył na paskudnie wyglądające dłonie, całe w krwi. Nie będzie miał blizn, niedługo healing factor zrobi swoje, ale gdyby nie on, miałby pamiątki do końca życia.

Zaklął szpetnie, oparł głowę o ścianę i rozejrzał się. Siedział na starym boisku, niedaleko swojej dawnej szkoły. Jak niesamowicie wiele zmieniło się w jego życiu przez te ostatnie pół roku.

To co powiedziała Romanoff niemiłosiernie go wkurwiło, ale jednocześnie było jak policzek. Albo raczej prawy sierpowy prosto w nos. Tak czy inaczej, otrzeźwiło go.

Wade o niego zadbał.

Kazał Cable'owi się nim zająć, gdyby coś mu się stało, do tego samego zobowiązał również Star Lorda i cholera wie kogo jeszcze.

A co zrobił Peter?

Nic.

Czekał.

Tak naprawdę nie zrobił nic, starał się znaleźć jakąś informację, ale zamiast trzymać rękę na pulsie, starać się wkręcić w dochodzenie prowadzone przez Kapitana, obraził się jak dziecko i czekał aż wszystko mu podadzą na tacy. Czuł poirytowanie i obrzydzenie do samego siebie. Poczucie to nieprzerwanie wzrastało, aż wreszcie stało się nie do wytrzymania.

Peterze Parkerze, przestań w końcu jęczeć i weź się w garść. Nie ma co płakać, obrażać się czy rzucać, niczym przedszkolak. Na co dzień ratujesz świat, jako przyjazny Spider-Man z sąsiedztwa, a teraz nagle nie potrafisz wziąć się w garść.

Musiał w końcu ruszyć głową.

On, Peter Parker. Był w końcu kimś więcej niż tylko Spider-Manem. Jego osobę nie stanowiła jedynie pajęcza moc, możliwość strzelania pajęczyną czy wielka siła. Jako Peter posiadał jeszcze jeden talent, swój umysł. Jasne, nie zawsze korzystał z niego prawidłowo, nieraz coś kompletnie popsuł, ale miał nadzieję, że jeżeli się skupi i da z siebie wszystko, w końcu robi to dla Wade'a, to da radę.

Zerwał się z nowym planem układającym się właśnie w jego pajęczym łebku.

***

Kapitan Ameryka przeglądał najnowsze raporty znajdujące się w skrzynce odbiorczej, stwierdzając, że musi poważnie porozmawiać ze swoimi przyjaciółmi z drużyny Avengersów. Bo o ile agenci S.H.I.E.L.D. pisali zwykle "Raport #34. Obiekt zmienił zakwaterowanie, powód jak na razie nieznany. Adres, zdjęcia satelitarne załączone w plikach." lub coś w podobnym stylu, to od innych otrzymywał wiadomości, podobne do "Stevie, kiedy wpadniesz do mojego warsztatu na kawę?", "A co z tamtą agentką, z którą ostatnio pracowaliśmy?", "Kupiłeś już śliwki?" i tego typu. Było to wysoce nieprofesjonalne, ale nie potrafił powiedzieć, że nie sprawiały mu przyjemności. Może jednak nie powinien nic mówić? Prawdopodobnie i tak miałoby to skutek zupełnie odwrotny, pisaliby jeszcze więcej...

Drzwi otworzyły się z trzaskiem, a Steve Rogers bezwiedne chwycił za tarczę i zastygł w obronnej pozycji, z której jednocześnie w każdym momencie mógłby wyprowadzić atak. Jednak w drzwiach stał nie kto inny, jak Peter Parker, dyszący, rozedrgany, z miną wyrażającą jednocześnie radość, wyczekiwanie, jak i niepokój.

- Kapitanie, mam prośbę.

Continue Reading

You'll Also Like

88.6K 7K 27
Siedemnastoletnie rodzeństwo Pines ponownie odwiedza Wodogrzmoty Małe, kiedy ich rodzice postanawiają wyruszyć na wakacyjną podróż po kraju. Bliźniak...
4K 157 10
Co wydarzyło się na wrzącej skale...(inna historia niż w atla)...jaki ma to wpływ na życie Zuko? Jaki ma to wpływ na życie Sokki? Otóż duży i to bard...
68.7K 7.2K 108
Garść hetaliowych drabbli i okruszków, just for your entertainment :) Komedia, oklepane motywy, absurd bez większego sensu, pisane z doskoku one-sho...
114K 11.4K 18
Codzienne życie na Baker Street zaczyna się zmieniać, tak jak relacja między wspaniałym detektywem i jego bloggerem. A wszystko przez te głupie koszm...