Epilog

2.7K 382 72
                                    

W naturze regeneracja to nic niezwykłego. Potrafi ją każda roślina i wiele zwierząt. Nawet my codziennie regenerujemy swoje komórki, jednak w bardzo ograniczonej formie. Dlatego też wśród ludzi Healing Factor można uznać za zbawienie. Coś szczególnego, czego genezę starali się odkryć wszyscy lekarze, naukowcy, coś, co miałoby zwalczać choroby, kalectwa i nowotwory.

Peter uważał go za przekleństwo.

Gdyby nie Healing Factor, to nie zabrano by mu Wade'a. Tyle czasu minęło, tak bardzo mu go brakowało, a Deadpool przez ten cały czas strasznie cierpiał. Zniknął z Peterowego życia i to na lata. Lata spędzone w śpiączce, podczas których rozkrajano go na organy...

Zadygotał gwałtownie i wstał z fotela. Przeszedł z salonu swojego wynajmowanego mieszkania do kuchni, po czym sięgnął po szklankę wody. Mieszkanie znajdowało się w dzielnicy Queens, a jakże, stara miłość nie rdzewieje. Wziął rok przerwy na studiach, miał swoje powody, ale nawet gdyby próbował, zmusiliby go do wzięcia dziekanki, aby odpoczął i radził sobie z traumą. Sięgnął do szafki po słoiczek z mirtazapiną, świeżo przepisane leki antydepresyjne, oraz pudełko z tabletkami nasennymi. Miał pracować do wieczora, ale znowu nie potrafił się skupić. Spoglądał kilka chwil to na szklankę, to na pigułki leżące na dłoni. Łyknął je szybko i popił; jedynym skutkiem ubocznym było osłabione działanie pajęczego zmysłu, ale nie zamierzał się tym teraz przejmować. Stał jeszcze chwilę na zimnych kafelkach, zaraz powinien wrócić do dokumentów. Był zmęczony, roztrzęsiony, miał ochotę zdrzemnąć się choć chwilę. To, co się dzisiaj stało, znowu wybiło go kompletnie z i tak bardzo delikatnej równowagi psychicznej.

- Petey?

Silne ramiona przytuliły go mocniej do siebie, a Peter, niby dorosły człowiek, lat dwadzieścia jeden, poczuł, że pieką go oczy.

- Czy ja znowu...? – jego głos był pełny bólu i skruchy. Peter pokiwał niemal niezauważalnie głową, w pomieszczeniu zapadła głucha cisza – Nie chcę cię zapominać, nie mam nad tym kontroli.

- Wiem.

Oczywiście, że to rozumiał, ale nic nie bolało go tak, jak nierozpoznające go spojrzenie po prostu bolało. Ostatnio zdarzało się to coraz rzadziej, na tyle rzadko, że miał już nadzieję, iż umysł Wade'a zregenerował się na tyle, aby nie mieć czasowych zaników pamięci. Ale to, co przeżył, odcisnęło na nim potężne piętno, za które nie ponosił przecież żadnej winy. Obrócił się do niego szybko, nawet w słabym świetle sączącym się do kuchni z salonu, widział te ciemne, bardzo zmęczone oczy zniszczonego człowieka i przyciągnął go do siebie. Nie chciał go już nigdy puszczać. Gładził jego przedramiona, Wade miał na sobie tylko piżamę składającą się z koszulki i dresów, jego skóra była tak przyjemnie szorstka. Namacalna. O matko, jak bardzo nie potrafił się nim nacieszyć.

- Pracuję nad tym, Wade – powiedział cicho, jedna dłoń Deadpoola zaczęła głaskać go po plecach, a druga wplotła się w jego włosy – Niedługo powinienem to rozgryźć, jakoś wyleczyć cię z tych czasowych amnezji.

Złapał go za policzki i ucałował w czoło.

- Już mnie uratowałeś, Pajęczarzu – mruknął – Nie zapominaj, że gdyby nie ty, to wciąż tkwiłbym w puszce, ała, przepraszam, nie patrz tak na mnie, ała, jestem rekonwalescentem, nie wolno mnie bić, panie Parker.

Peter parsknął śmiechem i pacnął go otwartą dłonią jeszcze raz, dużo słabiej, a także bardziej dla zasady niż w złości. Wade robił wszystko, gdy był obecny, żeby nie było widać po nim ani skutków tortur, ani traumy, którą oboje przeżyli. Po odnalezieniu Deadpoola od razu przewieźli jego ciało do medyków w Wakandzie, tam ich leki, ale i regeneracja Wade'a poskładała go w niecały dzień. Jednak miał ogromne dziury w pamięci, zdarzało się, że nie poruszał się godzinami, wpatrując się apatycznie w ściany, zapominał, kim jest i kim są wszyscy naokoło. Rehabilitacja i jego powrót do siebie trwał ponad rok. Peter brał aktywny udział w terapii, dlatego też studia musiały trochę poczekać, ale wszyscy go rozumieli i ciocia, i przyjaciele i Avengersi. Zawdzięczano mu rozpracowanie projektu X, wsadzenie do więzienia ponad czterdziestu osób, zamieszanych w cały proceder. Wiązało się to z wieloma rzeczami, przede wszystkim awansem na oficjalnego członka Avengers, ale mimo, że kiedyś dałby się za to zabić, to dziś cieszył go przede wszystkim powrót Deadpoola.

Nauczył się reagować na jego chwilowe zaniki pamięci, od razu zaczynał mu przypominać, że nazywa się Wade, że on, Peter, jego narzeczony, z nim jest i to się już nie zmieni. Powtarzał mu, że jest bezpieczny, że dadzą sobie radę, a gdy jego oczy zaczynały znowu rozpoznawać świat naokoło, całował go, tak jakby pocałunki mogły zmazać wszelkie zło, które mu wyrządzono.

Poczuł jak Wade go podnosi, Peter nawet nie próbował marudzić, gdy Deadpool przewiesił go sobie przez ramię, po czym ruszył w kierunku wyjścia z kuchni.

- Na dziś koniec nerdzenia, mój drogi.

- Robię to dla ciebie, łosiu.

- Twój łoś żąda, aby jego mężczyzna w końcu wrócił do łóżka i się wyspał. Widziałeś się ostatnio w lustrze, te wory pod oczami, to jakieś przygotowania stroju na Halloween czy jak?

Został odłożony na łóżko i przykryty kocem. Uśmiechnął się delikatnie. Może rzeczywiście przyda mu się trochę odpoczynku? Deadpool zniknął w drzwiach sypialni, Peter usłyszał jak włącza palnik.

- Co robisz?

- Kakao, żebyś szybciej zasnął i nie miał już koszmarów.

Wrócił chwilę później z kubkiem pełnym ciepłego płynu z dodatkiem kilku pianek. Gdy włożył kubek w jego dłonie, Peter poczuł ukłucie w sercu, jak cudownie było wrócić do normalnego życia z Deadpoolem.

- Kocham cię Wade – powiedział odstawiając kubek na półkę i wyciągając dłoń w jego kierunku. A Deadpool wyszczerzył się do niego, w ten sam zawadiacki sposób, jak lata temu, gdy dopiero się poznali.

- Ja Ciebie też Petey – Peter przylgnął do jego torsu, pozwolił się mocno objąć, napawając się ich bliskością, po czym wyciągnął szyję i go pocałował. Czuł, mimo pocałunku, że Deadpool się uśmiecha. On też był szczęśliwy.

Teraz mogli w spokoju nadrabiać ten cały czas, a on był pewien, że te nadchodzące lata będą najlepszymi w jego życiu.

We're more like a soulmates. [Spideypool]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz