Rozdział XXX

4.5K 528 66
                                    


O matko. To już 30 rozdział. Nie umiem w to uwierzyć xD Ostatnio było krócej, więc dziś notka ma prawie 1200 słów. Dziękuję Wam za te wszystkie komentarze pod poprzednim rozdziałem, Wy to wiecie jak zmotywować człowieka do pisania. Biegnę teraz na siłownię, a Wam życzę miłego dnia i zapraszam do czytania.

Deadpool oczywiście na zajęcia nie poszedł. Odwiedził za to Rogersa, mówiąc mu, że Peter czuje się już lepiej, złożył w końcu dokładny raport Fury'emu, odszukał kolegę z klasy Petera i nawet poszedł skserować notatki. Dla Petera, nie dla siebie, bądźmy poważni. Później, dzięki pomocy Rogersa, dostał się do pokoju 118 i zebrał wszystko o co poprosił go Petey. Nie spotkał jego współlokatora, próbował sobie nawet przypomnieć czy kiedykolwiek go widział. Zawinął się jeszcze do swojego pokoju, skąd zgarnął gameboya i kilka gier do niego. Zatrzymał go Cable, Wade'owi wydawało się, że jego przyjaciel wciąż czuł się cholernie winny za to co się stało.

- Daj mu jeszcze to - mruknął Nathan, podając mu jakieś zawiniątko, które najprawdopodobniej było książką.

- Ej duży. Mam nadzieję, że wiesz, że to nie twoja wina, nie?

Nathan odwrócił wzrok i po prostu wcisnął mu pakunek w dłonie. Wade spojrzał na niego z głupim uśmiechem.

- Przekażę mu - powiedział, przyjacielsko uderzając Cable'a w metalowe ramię - Nie zamęczaj się tak, dobrze?

Jego przyjaciel mruknął coś w potwierdzeniu, a Wade ruszył do szpitala.

Gdy doszedł do sali Petera zobaczył, że drzwi są zamknięte, pielęgniarka powiedziała mu, iż Parker jest właśnie badany, więc po prostu usiadł pod salą czekając na możliwość wejścia do sali.

***

Petera obudziła pielęgniarka, żeby zmienić mu opatrunek. Okazało się, że podczas snu jego rana znów się otworzyła, więc kobieta oznajmiła twardo, iż jeśli przez następną godzinę zrobi sobie coś, co tę ranę ponownie otworzy, to sam sobie będzie zmieniał opatrunki.
Po paru(dziesięciu) słowach reprymendy w końcu opuściła pokój, a Peter odetchnął z ulgą i jedyne, co pozostało mu zrobić, to czekać, aż Wade skończy lekcje. Nie miał ochoty jednak siedzieć bezczynnie w łóżku, dlatego zaraz po wyjściu kobiety wstał i pociągnął za klamkę, by wychylić głowę na korytarz. Jego plany zniweczył jednak Wade, który siedział przed salą.

- Co ty tu robisz? I dlaczego nie jesteś na lekcjach? - spytał podejrzliwie.

- Emm... - mruknął Deadpool zdziwiony takim powitaniem - Nie było mnie na zajęciach. Ale mam wszystko o co prosiłeś!

Peter zmrużył groźnie oczy, jednak po chwili westchnął tylko i uśmiechnął się.

- No dobrze, chodź.

Złapał Wade'a za ramię i wciągnął do sali, po czym sam z prawie niesłyszalnym stęknięciem usiadł na łóżku. Co prawda chciał się chociaż przejść po korytarzach (albo wyskoczyć przez okno), ale skoro Wade już do niego przyszedł, nie miał na co narzekać.

Deadpool wyciągnął wszystkie książki i notatki układając je na półce obok Petera.

- Skserowałem Ci notatki, żebyś nie musiał wszystkiego przepisywać - usiadł na krzesełku obok Peterowego łóżka wpatrując się w niego z delikatnym uśmiechem. Nagle przypomniał sobie o zawiniątku - A, mam też coś dla ciebie - to mówiąc wręczył mu paczkę od Cable'a.

- Kochany jesteś. A co w tym jest? - spytał ciekawie, przejeżdżając palcami po kolorowym papierze. Po kształcie zakładał, że to jakaś książka, ale o czym ona była, miał dopiero się dowiedzieć. Wyciągnął ją, starając się nie zniszczyć papieru - nie wiedział czemu to robi - i zobaczył przewodnik po Manhattanie. Gdy otworzył go na pierwszej stronie, zobaczył schludnie napisaną, niewielką notatkę, podpisaną przez Cable'a.

We're more like a soulmates. [Spideypool]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz