Rozdział XVII

6.2K 650 156
                                    


Do internatu dotarli w miarę szybko, bez żadnych większych problemów. Gdy tylko stanęli przed drzwiami pokoju Spidey'ego, Peter zszedł z pleców Wade'a i otworzył drzwi, wchodząc do środka.

- Daj mi moment, pójdę tylko wziąć prysznic - wymruczał i wszedł do łazienki razem z ciuchami na zmianę. Wade w tym czasie położył się na łóżku Petera, wsłuchując się w szum wody i będąc cholernie szczęśliwym człowiekiem. Czekał aż Peter wróci i mimo, że nigdy nikomu się do tego nie przyzna, to jego serce waliło jak oszalałe.

Peter wyszedł z łazienki już po paru minutach. Chciał jak najszybciej znaleźć się w ramionach Wade'a i spokojnie zasnąć, dlatego wszedł do pokoju i uklęknął na łóżku obok chłopaka, po czym wyciągnął ręce w jego stronę, jak gdyby domagając się od niego przytulenia. Oczywiście je otrzymał. Wade nie potrafił się oprzeć żadnej prośbie Petera, choć o tym też mu nie mówił. Chłopak był po prostu zbyt uroczy.

- Strasznie się cieszę, że mieszkasz sam w pokoju - to mówiąc, uniósł lekko Petera i położył na łóżku.

- I miejmy nadzieję, że to się nie zmieni - objął Wade'a za szyję i przyciągnął do siebie, przymykając oczy. - No i to daje nam... hmm, więcej możliwości, nie? - powiedział, robiąc się coraz bardziej sennym.

Wade zaczął składać pocałunki na jego twarzy. Nos, czoło, policzki. Jedną dłoń wplątał w jego włosy, delikatnie głaszcząc, a drugą objął go, drapiąc po plecach. Po chwili uświadomił sobie, że nie zdjął ubrań.

- Daj mi sekundę, muszę zdjąć ciuchy – szepnął. - Petey? Śpisz?

- Nie, jeszcze nie - odparł mrukliwie i puścił Wade'a, po czym sam podniósł się do siadu, nadal nie otwierając oczu. - Zdejmuj te ubrania i chodź tu do mnie.

Deadpool rozebrał się do bokserek i koszulki, szybko wracając do tulenia Petera.

- Chrapiesz? - zapytał.

- Nie wiem, możesz to sprawdzić - wymamrotał w odpowiedzi, wtulił się w tors Wade'a i zamknął oczy, wyrównując oddech. Było mu tak dobrze w objęciach chłopaka, że z chęcią by ich nie zostawiał.

Deadpool przytulił mocniej Petera, bardzo szybko zapadając w sen.

Rano obudziło go słońce, padające prosto na jego twarz. Mruknął niezadowolony i schował twarz w szyi Petera. Chłonął ciepło jego ciała, czując, że nie ma ochoty wstawać z tego łóżka. Najlepiej już nigdy.

- Śpisz, Petey?

Peter obudził się jakieś pół godziny temu. Nie mógł spać, dlatego leżał wtulony w chłopaka i obserwował grę świateł na jego pokrytej bliznami skórze. Uśmiechnął się, gdy poczuł oddech Wade'a na szyi i pogłaskał go po plecach.

- Nie, od dłuższego czasu nie - odparł. - Nie musimy jeszcze wstawać, mamy trochę czasu do siódmej.

Deadpool mruknął coś niezrozumiałego. Nie chciało mu się dziś wychodzić z łóżka, a wiedział, że musi w końcu pójść do szkoły i ponadrabiać zaległości, bo kiedyś Fury przestanie przymykać oko na jego wagarowanie. Na szczęście tego dnia miał mieć całkiem lubiane przez siebie przedmioty, między innymi historię z Rogersem i zajęcia z Bartonem.

- Możesz jeszcze iść spać, obudzę cię za jakieś pół godzinki - wymruczał Peter i cmoknął go w czubek głowy. Czuł się z nim tak dobrze, że to aż było niemożliwe.

- Lecę się ogarnąć, Mały. Nawet ja muszę się czasem pojawić na lekcjach. Napiszę do Ciebie, jak nie będą mnie maltretować nadrabianiem prac klasowych.

We're more like a soulmates. [Spideypool]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz