the greatest gift is love ||...

Astrisia tarafından

166K 6.5K 1.3K

Jedyna, prawdziwa, bezkresna miłość. O tym chciałam zawsze pisać, gdy myślałam o Czkawce i Astrid. To dlatego... Daha Fazla

Jestem
Miłość w czasach zagłady... [1/4]
Miłość w czasach zagłady... [2/4]
Miłość w czasach zagłady [3/4]
Miłość w czasach zagłady [4/4]
Coś między wami...?
Osuszył czas mokradła krwi...
Na zawsze zostajesz odpowiedzialny za to, co oswoiłeś
Opieka
dotyk nieba...
Za to, że potrafisz kochać...
Śmierć zabiera nam uśmiech i życia piękno
I can't imagine a world without you, Milady
Du er fantastisk!
Du vil alltid være i våre hjerter, Milady [1/2]
Nadzieja w przyjacielu
Familie Hofferson
Dałbym Ci gwiazdkę z nieba...
Ach, śpij kochanie
Do końca naszego życia
,,Podeptana pamięć"
Świat zamknięty w oczach [1/2]
Świat zamknięty w oczach [2/2]
I was born to meet you
Nie pozwolę Ci spaść...
Wystarczy, że jesteś
Zawsze będę cię kochać
Zawsze stanę przy Tobie
Promesa
Miłość przetrwa wszystko
Prawdziwy skarb
Dobrze wiedzieć, że się martwisz
Podać pomocną dłoń
Wrócę przy każdym zachodzie słońca
Poszukiwacz
Droga powrotna
Po prostu
Kraina łez jest pełna tajemnic [1/3]
Kraina łez jest pełna tajemnic [2/3]
Kraina łez jest pełna tajemnic [3/3]
Siła tkwi w sercu
You have me!
Jutro jest zbyt dalekie
Moja Wolność
Junto a Ti, siempre [1/2]
Junto a Ti, siempre [2/2]
Zaryzykuj!
Tęsknota za nieznanym
(nie)idealni
❄️ Into the silent night ❄️
Niepokonani
Odzyskać stracone
Forever
❤️ Zawsze przy tobie ❤️
Dom
Wojowniczka
I still love you
Miłość
🎂 Niezastąpiona 🎂
Bezgraniczna miłość
Zauroczona
Plotki plotkami
Życie jest piękne
Dziękuję, za wszystko
You look perfect tonight
Tam, gdzie jesteśmy razem
Miłość we wszystkim pokłada nadzieję
You can only try
Córeczka tatusia
Nauka latania [1/4]
Nauka latania [2/4]
Nauka latania [3/4]
Nauka latania [4/4]
Między sercem a rozumem [1/2]
Między sercem a rozumem [2/2]
Just love [18+]
Wielki dzień
Little girl
Spacerek
Bring you back
You are my home
Mamusia na pełen etat
[Musicie przeczytać!]
W blasku gwiazd [1/4]
W blasku gwiazd [2/4]
W blasku gwiazd [3/4]
W blasku gwiazd [4/4]
Brudne dziecko to szczęśliwe dziecko
Friends never say goodbye [1/2]
Friends never say goodbye [2/2]
Bliskość
I'll love u the same
Witaj na świecie
lazy day
definitions of pain

Du vil alltid være i våre hjerter, Milady [2/2]

1.6K 70 18
Astrisia tarafından

Perspektywa Heather

     Poznałam kiedyś szóstkę przyjaciół. Trochę nietypowych. Czkawka był przywódcą, no wiecie tak szef grupy, Astrid miała naturę wojowniczki, Szpadka i Mieczyk byli... wybuchowi, Sączysmark no cóż... lekkomyślny, jak na wikinga (nie)przystało, a Śledzik to typowy kujon. Wiecie, nie rozumiałam ich przyjaźni. Według mnie każdy miał swój oddzielny świat. Błędne myślenie. Owszem, każdy miał swoje życie, ale żyli na jednej planecie i byli swoim, znanym światem. Każdy z nich był wyjątkowy w tym co robił, jak się zachowywał. Byli drużyną, a drużyna trzyma się razem mimo burz i sztormów. Na co komu drakkar, w którym potrzeba sześciu wikingów, a wiosłuje tylko pięciu? Wszyscy są równi i tak samo ważni... Bez wyjątku...

     Dotarłam na Berk, po przeszło siedmiu dniach lotu. Droga na wyspę była dosyć spokojna, spodziewałam się jednak burz. Nadeszła jedna. Razem ze Szpicrutką przetrwałyśmy ją na jakiejś nieznanej nam wyspie, w jaskini. Noce o tej porze roku były chłodne i ciemne, zdradliwe dla zmęczonych podróżą wikingów. Z pomocą Odyna szczęśliwie dotarłam do celu. Odetchnęłam świeżym powietrzem wyspy i przez moment uśmiechałam się w stronę wioski. Stałam na klifie razem ze zmęczoną smoczycą. Obiecałam jej już odpoczynek, dlatego obie ruszyłyśmy w stronę osady.
     Już po kilku minutach dostałam się w cetrum wioski. Wikingowie jak to wikingowie wykonywali swoją pracę i nie zwracali na mnie uwagi. Co mi oczywiście nie przeszkadzało. Kilka metrów dalej ujrzałam Talisę, która delikatnie myła warzywa na swój stragan. Już miałam do niej podejść, by zapytać o Czkawkę lub jeźdźców, kiedy ktoś zderzył się ze mną i upadł na mnie. Syknęłam cicho. Wiking natychmiast wstał zawstydzony. Nie był wysoki, za to dobrze zbudowany. Miał czarne włosy i delikatny zarost.
- Najmocniej przepraszam - odparł, a ja wtedy go poznałam.
- Miło cię widzieć, Sączysmark! - krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyję. Chłopak odsunął mnie delikatnie. Na początku był zdziony, lecz później jego oczy się rozszerzyły i przytulił mnie do siebie.
- Heather! Jak miło cię widzieć. Tak się cieszę, że przyleciałaś. Reszta też na pewno się ucieszy - powiedział i uśmiechnął się krótko. Gest ten nie trwał długo, jedynie kilka sekund. - Tak bardzo się cieszę - wyszeptał i spojrzał w niebo. Wtedy dostrzegłam w kącikach jego oczu drobne łzy.
- To prawda? - zapytałam i popatrzyłam na niego. Spojrzał w moje oliwkowe oczy. Nie potrzebowałam jego słownej odpowiedzi. Wystarczyło jedno spojrzenie, a ja już ją znałam. Poczułam jak pod powiekami zbierają mi się łzy dlatego zamrugałam nimi szybko, chcąc się ich jak najszybciej pozbyć.
- Zaprowadzę cię do reszty - powiedzial cicho i ruszył w stronę Twierdzy.
- Sączysmark? - zapytałam, stojąc wciąż w miejscu. Chłopak odwrócił się w moją stronę i spojrzał na mnie pytająco. - Czy... czy mogłybyyśmy odpocząć razem ze Szpicrutą? Odespać tę długą podróż?
- Ależ oczywiście. Wybacz najmocniej! Zupełnie zapomniałem by o to zapytać. Ostatnio jakoś ciężko myślę - usprawiedliwił się.
- Nie dziwię się - powiedziałam, lecz chłopak nie skomentował tego.
- Chodź, zaprowadzę cię do mnie. Jeśli nie masz nic przeciwko? Nie przygotowaliśmy się jeszcze na twoje przybycie. - Powiedział, a ja tylko skinęłam głową. - Za mną.

***
Perspektywa narratora

  Twierdza była prawie całkowicie pusta. Gdzieniegdzie ktoś siedział rozmawiając, spożywając posiłek lub po prostu umilając sobie życie słodkim miodem. Heather usiadła przy stole razem z Sączysmarkiem, Śledzikiem i bliźniakami. Czkawki nie było. Jak zwykle. Nie wiedział nawet jeszcze, że na wyspie zjawiła się jego najbliższa przyjaciółka, najbliżasza zaraz po Astrid. Przyjaciele siedzieli w milczeniu, minuta po minucie patrząc w ogień paleniska, znajdującego się na środku budynku. Zbliżał się wieczór, więc wikingowie powoli kończyli swoją pracę i zmierzali do domów na ciepłą strawę. Sączysmark nagle wstał i podszedł do wypełnionej po brzegi beczki z pitnym miodem. Nalał sobie trochę napoju i ponowanie wrócił na swoje miejsce. Upił pożądny łyk i popatrzył po zebranych.
- Ciężko jest bez niej - odparł cicho i popatrzył na swój kubek.
- Czkawka coraz bardziej się stacza - dodał Śledzik, po czym westchnął. Spojrzał na Heather zmęczonym wzrokiem.
- A najgorsze jest to, że nikt nie potrafi mu pomóc. Wszystkich odtrąca i zbywa, że niby wszystko gra. Zmienił się nie do poznania - dopowiedział Smark.
- Co się stało? - zapytała Heather, zwracając uwagę przyjaciół.
- Trzy miesiące temu, na jednym z patroli Astrid zauważyła statki Łowców, ta sama bandera i ten sam kapitan. Wierz lub nie, ale Viggo przeżył ostatni atak, jaki przeprowadziliśmy na Końcu Świata, choć myśleliśmy inaczej. Tak więc, niebezpiecznie zbliżył się do granic Berk...

- Gdzie jest Astrid? - zapytała cicho Valka, widząc wchodzącego do ciepłego domu syna. Był brudny i zmęczony. Nie odpowiedział, usiadł tylko obok paleniska i zapatrzył się w ogień. Kobieta szybko podała mu wodę, lecz nie przyjął jej i zamknął oczy. Po chwili po jego policzkach popłynęły łzy, pozostawiając na twarzy czyste ścieżki. - Co się stało?
- Zabrali ją - wyszeptał cicho i oparł twarz na zgiętych kolanach. Jego twarz szybko zmieniła wyraz, kiedy z bezsilności załkał.
- Już, spokojnie - Valka uklękla obok niego i przytuliła jego twarz do swojej piersi. Czkawka czując przy sobie bliską mu osobę, zapłakał nie mogąc się uspokoić.
- Nie mogłem nic zrobić. Viggo miał nas w garści, każdy krok w jej stronę, któregokolwiek z jeźdźców mógł być ostatnim w życiu. Wytrzelili w naszą stronę setki strzał. Mogłem tylko zarządzić odwrót - powiedział twardo, jakby ta sytuacja nadal wydawała mu się tylko koszmarem. Oderwał się od kobiety i spojrzał jej głęboko w oczy. - Nie mogłem jej uratować. Kiedy Viggo próbował "przemówić mi do rozumu" trzymał ją w żelasnym uścisku. Nie zważałem na jego słowa, nie zawracałem sobie nim głowy, cały czas widziałem tylko ją. Po jej twarzy płynęły łzy, ale takie delikatne, jakby wstydziła się je ukazać. Nadal chciała pokazać jak bardzo jest twarda. Wiedziała, że tylko ja poznam jak bardzo się boi - wyszeptał cicho i wstał.
- Co zamierzasz? - zapytała kobieta i również podniosła się na nogi.
- Lecieć po nią - odparł Czkawka poważnie, po czym zaczął pakować do torby potrzebne rzeczy.
- Oszalałeś?! Wyglądasz jak wrak człowieka! Umyj się, odpocznij... pomyślmy nad jakimś planem, zaczekajmy...
- Zaczekajmy? Na co? Aż ją zabiją? - chłopak odwrócił wzrok, by tylko nie ulec namowom matki.
- Nie to miałam na myśli. Powinniśmy to zaplanować, Czkawka i polecieć razem. Mamy większe szanse na wygraną i na odbicie Astrid - zaproponowała Valka. Chłopak chcąc nie chcąc przyznał jej rację, razem, jako drużyna... No cóż to mogło się po prostu udać.

Biegł ciemnym korytarzem, wciąż zaglądając do każdej z klatek. Co chwilę czuł pod nogami wstrząsy. Na pokładzie trawała bitwa. W ciele Czkawki wciąż coś wrzało. Nerwowo zaglądał w każdy kąt. Nagle usłyszał głośny kaszel. Spojrzał w prawo. Na zimnej, drewnianej podłodze leżała jakaś blondwołosa dziewczyna.
- Astrid! - krzyknął Czkawka, a dziewczyna delikatnie podniosła w gorę głowę. Chłopak nie mógł uwierzyć własnym oczom. Blondynka całkiem nie przypominała jego ukochanej. Była posiniaczona, zakrwawiona i całkowicie bezradna. Chłopak chcial jak najszybciej wyciągnąć ją z pułapki, jednak było to niemożliwe. Kraty były otwierane jedynie na klucz, którego nie posiadał. Spróbował podnieść metalowe drzwi własną siłą, lecz skończyło się to tylko zakrwawionymi, zranionymi dłońmi... Nagle usłyszał śmiech. Z ciemnego kąta zaczęła wyłaniać się jakaś znana mu już postać. Mężczyzna był niewiele niższy od niego. Jego śmiech zanikł, a na twarzy pojawił się uśmiech.
- Viggo - syknął Czkawka i wyciągnął w mgnieniu oka miecz z pochwy.
- Jednak nie jesteś taki głupi, jakby się mogło wydawać. Chociaż? Pokonałeś Drago, jego ludzi, przywróciłeś pokój na Berk, ocaliłeś smoki. Mogłoby się wydawać, że zrobiłeś wszystko jak należy. Oprócz jednej, drobnej sprawy. Nie potrafiłeś uratować własnej ukochanej. - Czkawka doskonale wiedział, że mężczyzna próbuję zamącić mu w głowie, wiedział, że próbuje nim manipulować, a jednak ten świrnięty Łowca miał rację. Zrobił to wszystko i nie ocalił dziewczyny, którą kochał ponad życie. A teraz, leżała tam, przy krańcu życia, wyczerpana i zziębnięta. Popatrzył przez chwilę na nią. W głowie wciąż słysząc głos Viggo - ,,Nie potrafiłeś uratować...''. Po jej policzkach płynęły łzy, ale na jej ustach trwał delikatny uśmiech, jakby cieszyła się z jego obecności.
- Czego ty chcesz? - warknął Czkawka i ponownie skupił się na Viggo. Czarnowłosy zaśmiał się krótko.
- Cóż, pragnę przejąć władzę na twojej wyspie, przejąć kontrolę nad twoim smokiem, zabić cię... mam wynieniać dalej? - zapytał i sam dosięgnął miecza.
- To czemu mnie nie zabrałeś? Mogłeś przecież dostać mnie, a ją zostawić w spokoju - powiedział poważnie Czkawka i stanął w pozycji bojowej.
- Czasami trzeba użyć kogoś innego, by zabić główną ofiarę. Ona stała się tylko rozrywką - Tego Czkawka nie wytrzymał i po prostu rzucił się na mężczyznę z mieczem. Ciął nim jak zaprawiony wojownik. Trzy lata czekał na tę chwilę. Teraz miało się okazać kto tak naprawdę miał wygrać wszystkie te lata bitwy pomiędzy dobrem a złem. Ostrze Viggo przecięło powietrze niebezpiecznie blisko głowy Czkawki. Odskoczył jednak w bok i zaskoczył przeciwnika od tyłu wbijając miecz głęboko w jego plecy. Brunet poczuł na dłoniach ciepłą, szkarłatną krew wroga i pchnął klingę jeszcze mocniej. Wstał, czując, że nogi ma jak z waty i przewrócił delikatnie ciało Łowcę na plecy. Wtedy na szyi ujrzał klucz. Zerwał go i dopadł krat. Szybko otworzył je, podnosząc w górę i wpadł do środka, od razu biorąc dziewczynę w ramiona. Astrid uśmiechnęła się do niego, a jej policzki zdobiły, błyszczące łzy, spływające po skatowanej twarzy...

Chwilę później byli u Gothi. Czkawka położył Astrid na łóżku w malutkiej chatce szamanki i umył tylko ręce, chcąc zmazać ślady po zabójstwie jakiego się dopuścił. Usiadł obok dziewczyny i złapał ją za rękę. Po policzkach popłynęły mu łzy. Nie wstydził się ich, choć widzieli go wszyscy przyjaciele. Śledzik zaczął czytać pismo Gothi:
- Mówi, że ktoś musi przemyć jej twarz.
- Zrobię to - zgłosił od razu Czkawka i wziął do ręki, wciśniętą wilgotną szmatkę. Delikatnie przyłożył ją do czoła wojowniczki i przejechał powoli nią po brudnej twarzy, na której można było dostrzec ślady bólu. Chłopak popatrzył na zamknięte powieki ukochanej, dotknął przemytą, czystą ścieżkę i po chwili zakrył usta dłonią chcąc powstrzymać się od szlochu. Co oni jej zrobili? Dlaczego ją skrzywdzili? Dlaczego ją? Czkawka nie dał rady dłużej i wyszedł szybkim krokiem na zewnątrz. Wskoczył na Szczerbatka i wzleciał w przestworza, do świata, ktory miał pomóc mu zapomnieć. Miał pomóc zapomnieć o skatowanej dziewczynie, o jej jękach, kiedy majaczyła w czasie lotu, o uśmiechu, kiedy myślała, że jest bezpieczna... chciał po prostu zapomnieć.

Wrócił dopiero po dwóch godzinach. Wszedł spokojnie na chatki Gothi i popatrzył po zebranych. Na twarzach ujrzał zmuszone, sztuczne uśmiechy. Fałszywe uczucia. Astrid leżała nadal na łóżku. Uśmiechnęła się, kiedy do środka wszedł brunet. Chłopak usiadł przy niej i złączył ich palce ze swoimi. Jego usta delikatnie musnęły jej usta, kiedy powoli ją pocałował. Syknęła cicho czując na zranionych wargach jego dotyk. Cofnął się szybko i odchrząknął.
- Przepraszam - wyszeptała ona, a po jej policzkach popłynął potok łez.
- Hej, za co mnie przepraszasz? - zapytał cicho Czkawka, a przez jego twarz przeleciał cień uśmiechu. Patrzył wciąż w oczy dziewczyny, które z sekundy na sekundę traciły blask.
- Za... za wszystko i... i dziękuję, Czkawka - odparła cicho i przykmnęła powieki.
- Hej, co ty robisz?! Astrid! Astrid nie! Nie! - krzyknął i gwałtownie wstał.
- Nie wy...wyobrażam... sobie... świa...ta... bez cie... ciebie - wyszeptała, a jej oddech tak po prostu zanikł.
- Ja też! Ja też! Też nie wyobrażam sobie świata bez ciebie! Astrid! Nie, błagam cię! Nie... Nie zostawiaj mnie! - krzyk przechodził w rozpacz, szloch rozdzierał serca. - Nie odchodź! Błagam cię! Kocham cię! Tak bardzo cię kocham! Astrid, błagam! - Krzyczał Czkawka. Astrid jednak nadal pozostawała nieruchoma. Wyglądała jakby spała. Nagle złapały go jakieś silne ramiona i odciągnęły od zmarłej dziewczyny.
- Puść mnie! Puść! Astrid! Astriś, kochanie! Astriś...
- Spokojnie, Czkawka - ktoś do niego mówił, powtarzał kojąco jego imię. I tyle pamiętał. Tyle pamiętał z tamtej chwili.
- Astriś... - wyszeptał i padł na kolana, zalewając się łzami, jakby dopiero w tamtej chwili dotarła do niego straszna prawda. Astrid już nie było, jego Milady odeszła...

***
Perspektywa Heather

Patrzyłam na przyjaciół i przecierałam co chwilę twarz chcąc pozbyć się coraz to nowych, stale napływających łez. Właśnie usłyszałam całą tę przerażającą historię.
- Wiecie... Astrid kiedyś napisała mi w liście, że marzy byśmy znów polecieli wszyscy razem na jakąś wyprawę. Miała nadzieję, że jeszcze kiedyś wrócę na Berk... że wszyscy znów będziemy szczęśliwi. Wiecie, że nie brałam pod uwagi takiej sytuacji? No, że ona... - mój głos się załamał. Nie musiałam jednak kończyć, wszyscy doskonali wiedzieli co chciałam powiedzieć. - Tak mi przykro... tak strasznie - wyszeptałam i odeszłam nie mogąc dłużej znieść widoku ich zblolałych twarzy. Oni cały czas tu byli. Widzieli jak umiera, widzieli co się stało z Czkawką. Ich opowieści o niegdyś młodym, wolnym duchu jeźdźcu Nocnej Furii przeraziły mnie.
- Zaczekaj! - usłyszałam krzyk Sączysmarka, który po chwili do mnie dołączył. Szliśmy razem w ciszy. Nie poznawałam mojego przyjaciela. Śmierć Astrid zmieniła wszystkich, tak jakby każdy patrzył na nią jak na nieśmiertelną boginię, odporną na wszelkie zło. Owszem, sama za taką ją postrzegałam. Dopóki nam wszystkim nie uświadomiła jednej rzeczy - nikt nie żyje wiecznie, na każdego przychodzi pora.
- To jest takie niesprawiedliwe. - Zaczął chłopak i kopnął leżący nieopodal kamień.
- Chciałabym cofnąć czas i zmienić przeszłość - odparłam cicho i westchnęłam.
- Ja też - wyszeptał chłopak. Nagle zatrzymał się w pół kroku i zaczął nasłuchiwać. Popatrzyłam na niego zaskoczona, a po chwili pobiegłam za nim, kiedy ruszył w stronę pobliskiej karczmy. Zastanawiałam się co się dzieje...

Perspektywa narratora

- Wynoś się stąd! - krzyknął Czkawka i zatoczył się delikatnie pod wpływem dużej ilości wypitego wcześniej trunku. Eret popatrzył na chłopaka lekko zdziwiony, po czym wstał i zrównał się z nim.
- Za dużo wypiłeś. Idź odpocząć - powiedział spokojnie i wyciągnął kubek z ręki przyjaciela. Brunet popatrzył na niego wilkiem i rzucił się na zaskoczonego dawnego Łowcę. Czarnowłosy próbował go powstrzymać lecz na próżno.
- Wynoś się... stąd! - jego pięść trafiła wprost w szczękę wyższego wikinga, Eret jednak nie chciał wszczynać bójki. Stał i próbował odciągnąć od siebie chłopaka. W tej samej chwili do środka wpadł Sączysmark, a za nim Heather. Chłopak natychmiast złapał przyjaciela i odciągnął go od Ereta.
- Opanuj się Czkawka! - krzyknął mu w twarz Smark. Spojrzał w zaszklone oczy przyjaciela.
- Cholerny Łowca - syknął przez zęby dwudziestojednolatek i sięgnął po kolejny kufel z miodem.
- O nie, to sobie już odpuścisz - Sączysmark wyrwał mu z ręki trunek, który rozlał się po podłodze. Wikingowie z zaciekawieniem patrzyli na poczynania przyjaciół. Nikt nie jednak nie wstał i nie pomógł. Nikt też nic nie powiedział. Wszyscy wyczekiwali rozwoju sytuacji.
- Co by pomyślała Astrid, gdyby cię teraz zobaczyła? Co by powiedziała?! - Sączysmark nie wiedział jak przemówić chłopakowi do rozumu, zaczął krzyczeć. - Jesteś cholernym egoistą! Zachowujesz się jakbyś cierpiał sam! Nie patrzysz na nas, cholera jesteśmy nadal twoimi przyjaciółmi! - Czkawka popatrzył na niego wilkiem. - Astrid...
- Astrid nie żyje! - Wrzasnął Czkawka. Po jego twarzy popłynął potok łez. Szloch przejął kontrolę nad jego ciałem. - Nie żyje! Nie potrafiłem jej uratować! - Krzyknął i spojrzał prosto w oczy Sączysmarka. Czarnowłosy nie wytrzymał jednak jego wzroku i popatrzył w bok.
- Ona była naszą przyjaciółką...
- Myślicie, że wiecie jak się czuję. Myślicie, że potraficie mi pomoc. Nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo się mylicie! Nikt z was! - powiedział twardo Czkawka i popatrzył wprost w oczy Ereta. - Wy straciliście przyjaciółkę, ja straciłem moją Milady - wyszeptał i wybiegł z budynku. Heather otarła łzy z policzków. Probowała to wszystko jakoś sobie poukładać. Jednak nie potrafiła. Ostatnim obrazem jaki widziała były łzy, ostatnim głosem krzyk Czkawki. Przerażało ją to. Nigdy nie widziała przyjaciela w takim stanie. Nigdy też nie widziała, żeby płakał...

***
Perspektywa Czkawki

Klify coraz bardziej przypominają mi o samotności. Nie czuję już tej lekkości, ilekroć pojawiałem się na ich szczycie i patrzyłem na horyzont, marząc o dalekich, pełnych przygód wyprawach. Szczerbatek powoli kładzie się koło mnie, domagajac się pieszczot. Delikatnie uśmiecham się, głaszcząc jego ciemne łuski. Słońce zachodzi powoli, chowając się za bezkresem nieba. Patrzę w tę linię łączącą niebo i ziemię, i zastanawiam się, czy kiedyś dotrę do końca świata. Nagle słyszę ciche kroki. Nie oglądam się za siebie, bo domyślam się kto przyszedł mnie odwiedzić.
- Cześć - Heather siada koło mnie i uśmiecha się w stronę zachodzącego słońca.
- Hej - odpowiedam. - Co tu robisz? - pytam i spoglądam na nią.
- Chciałam porozmawiać - mówi nieśmiało. Uśmiecham się, ale nie mowię nic, pozwalając jej kontynuować. - Słyszałam, że chcesz odejść.
- Myślałem nad tym. Na Berk trzyma mnie tylko rodzina i przyjaciele. To nie życie dla mnie. Ojciec chce żebym został wodzem, ale ja po prostu wiem, że się do tego nie nadaję. Poza tym co do za wódz bez żony i następcy - powiedziałem smutno, po czym wstałem i podszedłem bliżej krawędzi klifu. Dziewczyna poszła w moje ślady.
- Jesteś pewny, że nie chcesz zostać? Jesteś częścią naszego świata - wyszeptała.
- Heather, jesteś dla mnie jak siostra, kocham cię jak siostrę, ale zrozum to... to nie jest... to nie jest moje życie. Chcę się stąd wyrwać. Wiem, że cokolwiek bym robił zawsze będę pamiętał o Astrid. Była i zawsze będzie żyła w moim sercu, zawsze będzie częścią mojego życia. Ale tu już nawet nie chodzi o nią. Zmieniłem się.
- Nie chcę stracić jeszcze ciebie - jej oczy zaszkliły się pod wpływem napływających łez.
- Nie stracisz. Będę żył w twoim sercu, tak jak Astrid żyje w moim. Tak będzie lepiej. Zobaczysz.

Minął rok.
Pamiętam pewną dziewczynę, miała piękny uśmiech i potrafiła się śmiać. Cudownie całowała, zawsze znajdowała dobre rady, uwielbiała przygody. Kochała smoki, zachody słońca, kochała życie i wolność... Kochała mnie...

- Nie wyobrażam sobie świata bez Ciebie...

Koniec części 2

Skończyłam... I tak średnio jestem zadowola, ale cóż... Sami oceńcie...

Okumaya devam et

Bunları da Beğeneceksin

8.9K 695 22
Po ośmiu latach Jughead wraca do Riverdale i zaczyna uczyć w tutejszej podstawówce. Zostaje wychowawcą klasy, w której uczy się Cooper. Jest ich dużo...
7.9K 368 40
Hejka!👋 Bardzo mi miło, że tutaj zajrzałaś/eś :) Będę tutaj pisała różne "oneshoty" nawiązujące do serialu „Wednesday". Tak jak po nazwie można s...
1.2K 138 4
✎ Myślisz, że jesteś nic niewart? Zobacz jakie bogate masz wnętrze... ☆ Estera, 2021
135K 9.9K 57
Edgar to młody chłopak z toną problemów na głowie. Dla swojej siostry starał się walczyć z chęcią skończenia tego. Niestety pragnienia wzięły górę. ...