NOWE POKOLENIE - JTHS *ZAKOŃC...

By mlodaaaaa97

53.6K 3.7K 750

*Opowiadanie niezgodne z kanonem* To słuszność idei zaprowadzi nas do sukcesu, nie liczba jej wyznawców ~ Rem... More

Bohaterowie
1. Kings Cross
2. Ekspres Hogwart
3. Zakład
4. Nowa era Huncwotów i incydent na Wielkiej Sali
5. Tajemnica
6. Spisek
7. Teodor Nott
8. "Niespodzianka"
9. Początek kłopotów
10. Poirytowany Irytek
11. Pierwszy mecz quiddicha i rozmowy w Pokoju Życzeń
12. Zawsze może być gorzej, nawet jak jest już najgorzej
13. Halloweenowa impreza
14. Tajemnice profesora Slughorna
15. Wycieczka do Zakazanego Lasu
16. Konflikt i próba ognia
17. "Jeśli wiesz, po prostu poproś"
18. Czas próby
!WAŻNE!
19. Niech żyje bal! (część pierwsza)
20. Niech żyje bal! (część druga)
21. Pierwsza Gwiazdka
22. Zranione serca
WAŻNE! II
23. Tak trudno Huncwotem być...
24. Nieszczera spowiedź
25. Tajemnice Huncwotów
26. Wojna
28. Peleryna niewidka
29. Prawda ma gorzki smak
30. Śmierciożercy
31. "Every flower has to grow through dirt"
32. "Dro­ga do praw­dy wyb­ru­kowa­na jest paradoksami"
33. Zmiana planów
34. Na ratunek
WAŻNE! III
35. Grimmauld Place 12
HAPPY EASTER! + wielka prośba
36. Bez śladu
37. Nadzieja umiera ostatnia
"Brzuszek i główka to szkolna wymówka..."
Libster Award + ZABAWA
38. Misja Albus
39: "Tylko zjednoczeni pokonacie indywidualności"
JUŻ JUTRO OSTATNI ROZDZIAŁ!
40. Nasza wojna
41. Słońce po burzy
EPILOG

27. "Zaufaj mi, James"

792 66 3
By mlodaaaaa97


- Potter! Potter! Potter! - James cały w skowronkach, w towarzystwie drużyny, przekroczył próg Pokoju Wspólnego. Wypełniony był on po brzegi, dostrzegł wśród zebranych kilka znajomych twarzy z pozostałych Hogwartckich domów. Jego uśmiech stał się jeszcze szerszy, przyjaciele poklepywali go po plecach, niektóre dziewczyny posyłały buziaki i puszczały oczka. Starał się nikogo nie pomijać i z każdym przybić przysłowiową piątkę, gdy na jego ramieniu spoczęło ramię Hugona. 

- Mogliby tak moje nazwisko skandować, przecież wiele akcji wybroniłem - James zaśmiał się i poczochrał kuzynowi już dawno nieogarnięte loki. 

- Widziałeś gdzieś może Katie?

- Jasne, chyba była na meczu, nie mylę się?

- Nie mylisz się - powiedział, czując jak jego policzka stają się czerwone - ale miała być na imprezie, powiedziała, że tu się spotkamy.

- I wszystko jasne - powiedział Hugo, żartobliwie klepiąc kuzyna po policzku - to dlatego nie skusiłeś się na szklaneczkę ognistej po meczu - Hugon wymownie poruszył brwiami, żartobliwie dźgając przy tym kuzyna po bokach - Katie nie toleruje alkoholu. 

- Spadaj - zaśmiał się, delikatnie popychając przyjaciela w bok - czyli tutaj jej nie widziałeś? 

- Nie miałem tego zaszczytu - powiedział, udając smutną minę. James ponownie do niego doskoczył, gdy Weasley zrobił sprawny unik i powędrował gdzieś wzrokiem - wybacz kuzynie, ale dane mi jest dostrzec moją lubą przy kominku, miłej zabawy! - rzucił na odchodne, czym prędzej znikając wśród tłumnie zgromadzonych w Pokoju Wspólnym uczniów Hogwartu. James zaśmiał się spoglądając w kierunku Hugona, który klęczał przed Leną, najprawdopodobniej wyznając jej swoją nieprzemijającą miłość. Niestety, tak jak jego ojciec, Hugo nie miał mocnej głowy do napojów alkoholowych. 

James schował ręce do kieszeni spodni i zaczepiał co poniektóre osoby z zapytaniem, czy nie spotkały przypadkiem Katie. Niestety, nikt nie był mu w stanie pomóc. 

- James! - usłyszał znajomy głos i natychmiast się odwrócił - szukasz kogoś? 

Był to Teddy, którego włosy przybrały bardzo gustowny odcień szkarłatu. 

- Tak się składa, że jestem umówiony z Katie, ale nie mogę jej nigdzie znaleźć.

- No proszę, proszę! - Teddy zagwizdał, obejmując przyjaciela ramieniem - Gratulacje bracie, może w końcu coś ruszy we właściwym kierunku! 

- Nie chce zapeszać - James zaśmiał się, po raz kolejny się czerwieniąc - wołałeś mnie, coś się stało?

Teddy chwilkę się zastanowił, po czym machnął ręką i schował ją do kieszeni spodni. 

- To nic ważnego, pogadamy w wolnej chwili. 

- Ale...

- Żadnego ale! - zaśmiał się Ted, rozglądając się po Pokoju Wspólnym - Zdaję się, że twoja wybranka stoi przy oknie, zaraz przy schodach do dormitorium dziewcząt. 

James natychmiast odwrócił się we wskazanym kierunku i oczy aż mu się zaśmiały na widok brunetki. Ponownie spojrzał na Lupina, tym razem z promiennym uśmiechem. 

- Dzięki stary, już się bałem, że jej nie odnajdę! 

- Dobra dobra, ty już tak nie dziękuj tylko działaj, pogadamy innym razem - puścił Potterowi oko i udał się w przeciwnym kierunku. James domyślił się, że opuszcza Pokój Wspólny. Jeszcze raz spojrzał na Katie i z miną zbitego psa, wyszeptał pod nosem "przepraszam". 

Czuł, że jeśli nie podąży za przyjacielem, nigdy nie dowie się, co jest powodem jego częstych zniknięć. Nim zdążył gdziekolwiek się udać, jego ramie potrąciła burza rudych włosów. 

- Wybacz James, widziałeś Teddy'ego? - pytanie kierowała do niego Rose, która gorączkowo poszukiwała Gryfona wśród tłumnie zebranych uczniów. James uśmiechnął się i wskazał na dziurę pod portretem Grubej Damy. 

- Właśnie wyszedł, chciałem za nim pójść...

- Ja pójdę - szybko dodała, zakładając niesforny kosmyk włosów za ucho - jesteśmy umówieni w pokoju życzeń. 

- To wszystko wyjaśnia - powiedział, nie będąc do końca pewny, czy Rose go nie okłamuje - w takim razie... Miłej randki. 

Rose nic nie odpowiedziała, tylko uśmiechnęła się i pobiegła w kierunku wyjścia. 

Dziwna sytuacja. Pomyślał, po czym ponownie spojrzał w kierunku Katie. Ta poczuła na sobie jego spojrzenie i obdarowała go uśmiechem. Nie była sama, obok niej stała Alicja z drinkiem w lewej ręce, a u jej boku stał Scorpius, który z uśmiechem wpatrywał się w swoją... Byłą dziewczynę? James w drodze do przyjaciół przeczyścił zaparowane okulary i stanął przed nimi z promiennym uśmiechem.

- Cześć gołąbeczki, jak dobrze widzieć was razem! - powiedział uradowany, następnie spoglądając na Katie, której puścił oczko. 

Alicja lekko się zarumieniła, ale czując na sobie ciepłe spojrzenie Scorpiusa, uśmiechnęła się.

- Czasami taka przerwa jest dobra - zaczęła, spoglądając Ślizgonowi w oczy - pozwala zrozumieć, jak dana osoba jest dla ciebie ważna.

Scorpius pocałował dziewczynę w czubek głowy, następnie spoglądając na przyjaciół.

- Nie będziemy wam przeszkadzać, zdaję się, że jesteście umówieni - spojrzał na Jamesa, któremu puścił oko. Ten natomiast spalił buraka, nawet nie patrząc na brunetkę stojącą obok niego, która tylko się zaśmiała. 

- Gratulujemy wygranego meczu, James - powiedziała na odchodne Alicja, udając się ze Scorpiusem w kierunku kominka. - Byłeś niesamowity.

Na buzi Jamesa zagościł uśmiech, który Gryfonka odwzajemniła. Po chwili byli już przy sofach, na których zasiadali już Hugo z Leną i Albus z Nessą, Krukonką z czwartego roku. 

James nerwowo poprawił mokre po prysznicu włosy i spojrzał na Katie, która delikatnie się do niego uśmiechała. Przez chwilę między nimi panowała cisza. 

- Nie potrafię opisać słowami swojej radości, która w tej chwili mnie ogarnia - powiedział, opierając się o kamienną ścianę. Gryfonka poszła jego śladem. 

- Dlatego milczysz? - uśmiechnęła się, zakładając włosy na bok.

- Chyba tak - nerwowo się zaśmiał, wpatrując się w jej czekoladowe tęczówki - mam tyle pytań...

- Mam tylko nadzieję, że nie są tak trudne jak pytania profesora Longbottoma na Zielarstwie - cicho się zaśmiali, sięgając po sok Dyniowy, który podany był na stoliku niedaleko nich. 

- Obiecuje, że nie będę pytał o Czyrakobulwy ani o Pykostrąki.

- Zatem zamieniam się w słuch, czuję, że jestem Ci winna wyjaśnienia. 

James bacznie się jej przyjrzał, mocząc usta w ulubionym napoju.

- Nie wiem od czego zacząć, to wszystko wydaję się skomplikowane - wyszeptał w obawie, że zostaną usłyszeni przez niepożądane osoby. Katie spojrzała do swojego kubka, chwilę się zastanawiając. 

- Chodźmy w jakieś ustronne miejsce - wyszeptała, podnosząc na niego swój wzrok.

- Wieża astronomiczna? 

- Dobry pomysł - uśmiechnęła się, po czym oboje udali się w kierunku wyjścia. 


~ * ~ 


Tak jak przypuszczali, w wieży astronomicznej nie było żywej duszy. Było przed północą, ale ze względu na weekend, zajęcia z Astronomii się nie odbywały. W ciszy maszerowali po kamiennej posadce, w końcu znajdując odpowiednie miejsce do rozmowy.

- Piękne niebo - powiedział James, gdy usiedli na parapecie jednego z okien. Katie uśmiechnęła się, przenosząc na niego swój wzrok. 

- Na sam początek, chciałabym przeprosić. 

- Masz za co? - zdziwił się, widząc jej lekkie zakłopotanie. 

- Mam, James. Za milczenie, znikanie, brak kontaktu...

- Poczekaj chwilkę... - James poprawił się na swoim miejscu, czując jak jego serce przyspiesza - To brzmi tak, jakbyśmy byli czymś wobec siebie zobowiązani... Jakbyśmy... Jakbyśmy byli parą...

- Parą przyjaciół, naturalnie - przerwała mu, figlarnie się uśmiechając. James ponownie tego wieczoru poczuł na swoich policzkach rumieńce. 

- Taaak, dokładnie to chciałem powiedzieć... - powiedział, drapiąc się w kark. Katie w tym czasie cicho się śmiała - Ale nie wydaje mi się, żebyś musiała za to przepraszać... Nie pozwoliłaś mi dokończyć - szybko dodał, czując, że dziewczyna znowu chce mu przerwać - zabrzmiało to tak, jakbyśmy byli parą, a tak naprawdę nic większego nas nie łączy. 

Katie spuściła wzrok, włamując przy tym palce. James po chwili zrozumiał co powiedział i skarcił się w myślach, wiedząc, że mógł ją zranić swoją nietaktownością.

- Znaczy się łączy nas wiele, a nawet więcej, ten pocałunek... A raczej pocałunki... Były jak najbardziej szczere, przecież wiesz, że ja...

- Wiem James, spokojnie - lekko się uśmiechnęła, chwytając go za dłoń - dlatego chce przeprosić.

James już nic nie powiedział, tylko kciukiem pogładził jej delikatną dłoń. 

- Chciałeś o coś zapytać - powiedziała, delikatnie uwalniając dłoń z jego lekkiego uścisku - odpowiem na każde pytanie, ale jeśli zapytasz o coś, na co nie będę mogła odpowiedzieć, nie miej do mnie za to urazu. 

James skinął lekko głową na znak, że rozumie jej słowa. Chwilę się zastanowił nieustanie gubiąc się w jej oczach.

- Czy ty i Steven...

- Nie, nie jesteśmy razem. 

- A byliście? 

- Nie byliśmy.

- Co? Jak to, przecież...

- To tylko plotki o których sama dowiedziałam się niedawno. 

- To dlaczego ciągle z nim przebywałaś? - zapytał James, podejrzliwie jej się przyglądając. Katie chwilę myślała nad odpowiedzią. 

- Ma coś, czym jestem zainteresowana.

- To znaczy? - ponownie nastało milczenie. Smutno na niego spojrzała, splatając ze sobą dłonie.

- To jedno z tych pytań, na które nie jestem w stanie odpowiedzieć - James poczuł się lekko urażony, ale nie dał tego po sobie poznać. 

- A kiedy dostanę odpowiedź? 

- W swoim czasie - odpowiedziała bardzo spokojnym tonem, po dłuższej analizie jego pytania. James po usłyszeniu odpowiedzi ponownie spojrzał na księżyc.

- Możemy wrócić do tematu moich omamów? 

- Oczywiście, nasiliły się od naszej ostatniej rozmowy?

- Właśnie nie... - wyszeptał, drapiąc się po głowie - Całkowicie ustały.

- To chyba dobrze.

- Nie wiem co o tym myśleć... Musiały być jakieś powody dla których zacząłem je miewać...

- Opisz mi dokładnie co się z tobą działo - ponownie złapała go za dłoń. James lekko ją uścisnął, wpatrując się w jej oczy. Czuł, jak biło od nich wyjątkowe ciepło.

- Wszystko wydarzyło się po sytuacji nad jeziorem, gdy Steven, Marcus i Lily zaczepili mnie i Albusa.

- Kiedy to było, pamiętasz? - James chwilę się zastanowił, ponownie gładząc kciukiem jej dłoń.

- Na pewno przed świętami... Może to było w listopadzie? - nastąpiła chwila ciszy, w której James próbował dokładnie określić początek swoich dolegliwości - Po meczu z Puchonami zacząłem mieć omamy.

- Po tym, jak dostałeś od pałkarza pałką w prawą rękę? - James spojrzał na Katie z wielkim niedowierzaniem, Gryfonkę zaintrygowała reakcja Pottera - Coś powiedziałam nie tak?

James ponownie zatopił się w myślach, puścił dłoń Katie i podniósł się ze wcześniej zajmowanego miejsca. Katie również wstała, obserwując spacerującego Gryfona. 

- Dlaczego ty, Lily i McGonagall twierdzicie, że zostałem znokautowany podczas meczu? - Katie lekko się skrzywiła, nie rozumiejąc zadanego pytania.

- James, cały Hogwart o tym mówił, jak możesz tego nie pamiętać? - zapytała, zniżając się do szeptu - Przecież nosiłeś gips.

- Miałem go już wcześniej.

- Nie miałeś.

- Byłaś na tamtym meczu? - zapytał, nawet na nią nie patrząc.

- Naturalnie, jak chyba każdy.

- Lily nie było.

- Ależ była, siedziała obok mnie - tym razem Katie wpatrywała się w niedowierzaniu na Jamesa, a ten powoli łączył fakty.

- To Steven.

- Nie rozumiem, możesz wyjaśnić? - Katie założyła ręce na piersi, gorączkowo podążając wzrokiem za wciąż spacerującym Jamesem.

- Miałem gips już wcześniej. Ściągnąłem go przed meczem z pomocą Hugona i Scorpiusa, mogą potwierdzić - powiedział lekko zdenerwowany niedowierzaniem za strony Gryfonki. - Mecz rozgrywaliśmy na początku grudnia, rękę w gipsie miałem dwa razy - wyliczył na palcach, dostając olśnienia. - Kości po meczu nie zrosły się prawidłowo, dlatego konieczne było drugie usztywnienie, złamałem ją podczas upadku...

- James, poczekaj - Katie poruszała gwałtownie głową próbując pozbierać myśli. - Dwa razy? Jaki upadek? Co do tego wszystkiego ma Steven? Potrafię czytać ludzkie myśli, ale w twojej głowie jest taki mętlik, że aż mnie moja rozbolała - po tych słowach Gryfonka złapała się za głowę i z grymasem spojrzała na Pottera. - Dlaczego winisz Stevena?

James spojrzał na rozkojarzoną dziewczynę i pozwolił sobie chwilę odetchnąć. Czuł się pobudzony, nareszcie układanka zaczęła układać się w jedną całość. 

- W połowie listopada, gdy zaczęły się problemy z Teddy'm, razem z Albusem zostaliśmy nad jeziorem by chwilę porozmawiać - jego ton był nad wyraz spokojny, mówił powoli i pozwalał Katie na dokładne przyswajanie wiadomości. Gdy ta skinęła głową, kontynuował. - Usłyszeliśmy szepty i gdy odwróciliśmy się w kierunku źródła, dostrzegliśmy Stevena, a zaraz za nim Marcusa i Lily - ponownie zrobił krótką pauzę, twarz Katie nabierała kolorów i wydawała się spokojniejsza. Po kolejnym jej sygnale, James wrócił do opowieści. - Steven wyciągnął w moimi kierunku różdżkę, gdy Albus stanął w mojej obronie, Lily rzuciła na niego drętwotę...

- Lily na pewno by tego nie zrobiła... - wyszeptała Katie, przerywając Jamesowi, który na to nie zważał i kontynuował.

- Gdy zwróciłem się w kierunku leżącego brata, zostałem trafiony zmodyfikowanym cuciatusem - oczy Katie wyszły z orbit, bo usłyszeniu ostatniego słowa. Zakryła ręką usta i zbliżyła się do Jamesa. Wyglądała tak, jak gdyby obciążała się poczuciem winy.  - Jestem niemal pewien, że zaklęcie wypłynęło z jego różdżki...

- Masz dowody? - wyszeptała, patrząc mu w oczy.

- Owszem, moje bóle głowy, które nastąpiły zaraz po omamach - odpowiedział, decydując się na poprawienie opadającego na czoło Katie niesfornego kosmyka włosów. Gryfonka delikatnie się uśmiechnęła, czekając na dalsze informacje. - Zawsze, gdy jest w pobliżu, paraliżuje mnie ból, którego nie jestem w stanie opisać - powiedział, chowając jedną dłoń do kieszeni spodni. - A podczas dzisiejszego meczu, powiedział mi, że czarna magia to naprawdę piękna sprawa. 

Nastała chwila ciszy, której żadne z nich nie zdecydowało się przerwać. James pokusił się o zabranie głosu.

- Steven włada dużą wiedzą na temat czarnej magii, udało mu się przekonać cały Hogwart, że wydarzenia nad jeziorem nie było. Gdyby to wyciekło, Ministerstwo by o tym wiedziało i cała trójka miała by ogromne kłopoty... Chociaż nie trójka, obstawiam, że  Lily działała pod wpływem Imperiusa, dlatego nie wie, że potraktowała Albusa drętwotą - tradycyjnie zrobił krótką przerwę, po której wyłamał palce i ze zdenerwowaniem poczochrał włosy, jakby próbował ogarnąć swoje myśli.  - Podejrzewam... Że Steven jest Śmierciożercą. - Katie uważnie spojrzała na Gryfona, nadal nic nie mówiąc. - Irytek sam powiedział, że oni wrócą i że są w zamku, przecież doskonale wiemy, że chodzi o popleczników Voldemorta - chwilę się zastanowił, wypuszczając powietrze - Nott też wydaje mi się podejrzany... - zmierzwił włosy i spojrzał na zamyśloną towarzyszkę. - A moje omamy są sprawką Hogwartu.

Tutaj Katie zmarszczyła lekko brwi, próbując zrozumieć sens słów swojego przyjaciela. 

- Hogwart chce nam pomóc bo wie, że po ponad dwudziestu latach, znowu jest zagrożony. W moich wizjach widywałem ciebie, Hogwart wie, że jesteś jedyną osobą, która może mi pomóc - wyszeptał, zbliżając się do dziewczyny. - Mamy misje, Katie. To nie tylko twoje brzemię.

Katie głośnie przełknęła ślinę, nie wiedząc co powiedzieć.

- Jesteś bardzo bystry, James - w końcu odpowiedziała, nie mogąc oderwać od niego spojrzenia.

- Tylko mi nie mów, że we mnie wątpiłaś - cicho się zaśmiała czując, że emocje powoli zaczynając opadać. 

- To wszystko jest bardziej skomplikowane niż Ci się wydaje, James - powiedziała, zaczesując dłonią włosy do tyłu. 

- W takim razie wyjaśnij mi to, czego nie wiem.

- Na razie nie mogę, musisz mi wybaczyć...

- Wybaczam, Katie - powiedział, ujmując jej twarz w dłoniach. - Tylko martwię się o ciebie.

Gryfonka lekko się zarumieniła, uwalniając się z przyjemnego ciepła, które biło z dłoni Pottera. 

- Zaufaj mi, James - wyszeptała, wplatając dłoń w jego włosy i zaczesując je delikatnie na bok. James wypuścił tylko powietrze, następnie obdarzając Gryfonkę uśmiechem. 

Chciał ją pocałować, ale widząc, że Gryfonka powoli udaje się w stronę drzwi, postanowił odłożyć to na później. 


PISAŁAMGOTRZYRAZYBOBAŁAMSIĘŻEROZDZIAŁJESTNIEZROZUMIAŁYXDXDXD

Witajcie czarodzieje, mam nadzieję, że rozdział was nie zawiódł ani treścią, ani swoją długością; ma bowiem prawie 2,5tysiąca słów! :))) 

Układanka powoli staje się jedną całością, każdy następny rozdział to będzie wieeeeelkieeeee BUM XD jestem podekscytowana i bardzo liczę na wasze wsparcie! :) gwiazdkujcie i komentujcie, jesteście najlepszymi motywatorami <3

Do następnego czarodzieje! <3

Piszcie swoje przemyślenia co do rozdziału w komentarzach, chętnie z wami podyskutuje <3

Nox /*

Continue Reading

You'll Also Like

20.8K 1.1K 42
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...
1.8K 89 9
Opowieść o dwójce partnerów policyjnych , których z czasem zaczyna łączyć coś więcej niż tylko praca i przyjacielska więź. Czy wybuchnie między nimi...
11.7K 566 23
Ninjago już jakiś czas temu wstało na nogi po ataku kryształowego władcy. Mieszkańcy świętują i wracają do dawnego życia. Jednak zło nigdy nie śpi, i...
2.2K 86 39
Witam kochani! 💜 Zapraszam Was skarby do drugiej części świata okładek, które możecie już zamawiać! 🤗 Okładki jakie będę wykonywać nie są tak fajne...