Zajęcia dobiegły końca i uczniowie zwartą grupą udali się na obiad. Wielka Sala jak zwykle pękała w szwach. Od chłodnych, kamiennych ścian odbijały się głosy uczniów, pogrążonych w rozmowach.
Na Sali było zimniej niż rano. Lily, gdy tylko przekroczyła próg, zauważyła, że z jej ust wydobywa się biały obłoczek.
- Ser Nicholasie, przecież prosiłam, żeby wszystkie szkolne duchy nie przebywały w tym samym czasie w jednym pomieszczeniu. Nas chłód nie przeraża, ale młodsi uczniowie trzęsą się z zimna! - Minerwa McGonagall żywo gestykulowała przy stole nauczycielskim. Z jej ust również wydobywała się para, a czubek nosa wydawał się coraz bardziej czerwony.
- Szanowna pani dyrektor, doskonale pamiętam jaka była pani prośba, ale zostaliśmy zmuszeni by tu przybyć.
- Kto was zmusił, Ser Nicholasie? - zapytała, zacierając zmarznięte kostki.
- Irytek.
- Irytek? - McGonagall wydawała się nie rozumieć. - Od kiedy, do licha, słuchacie się Irytka?
- Dostał jakiegoś ataku, jest bardziej nieznośny niż dotychczas - po tych słowach duch założył ręce na piersi, stukając palcami o przedramię. Gwałtowny ruch sprawił, że jego głowa opadła na prawe ramię.
- Nic nie rozumiem... - powiedziała McGonagall, wywracając oczami. - Znajdź i przywołaj do mnie Krwawego Barona. - Nicholas skinął ledwie trzymającą się na kilku ścięgnach głową, następnie się kłaniając. Snuł w głąb Sali, układając głowę na właściwe miejsce.
- Mi drodzy podopieczni! - dyrektorka przyłożyła różdżkę do gardła i jej głos stał się tak donośny, że nauczyciele i uczniowie siedzący z przodu zmuszeni byli do ochrony swoich uszu. - Wróćcie do dormitoriów, będzie tam na was czekać posiłek, przepraszam za zaistniałą sytuację.
- O co tutaj chodzi? - zapytał Scorpius, przyglądając się zdezorientowanej nauczycielce transmutacji.
- Irytek coś nawywijał - powiedziała obojętnym tonem Lily.
- Skąd wiesz? - zapytał Albus.
- Rozmawiałam z Marcusem w drodze na obiad
- Z Eastwoodem? - zapytał z niedowierzaniem James. - Z Marcusem Eastwoodem?
- Tak, James, z tym Ślizgonem - odpowiedziała ze stoickim spokojem i odeszła od stołu. Katie i Alicja spojrzały po sobie, nie odzywając się ani słowem. Rose tylko przewróciła oczami i udała się w ślad za kuzynką. Chłopcy również po sobie spojrzeli, skupiając spojrzenie na złym do czerwoności starszym Potterem.
- Dlaczego ona zadaje się z tym idiotą? - wysyczał, zaciskając pięści. - Przecież ten typ jest tak samo podejrzany jak Davis.
- Nie rozmawiajmy o tym - Katie szybko zabrała głos. - Może przejdźmy się po zamku i spróbujmy odszukać Irytka?
- Dobry pomysł! - zawtórowała jej Alicja. - Siedząc tutaj marnujemy tylko czas.
- I zdrowie - dodał Teddy. - Za dużo duchów w jednym miejscu, czuję się, jakbym był jednym z nich.
- Lily, robisz błąd
- Bawisz się w Jamesa? - Lily i Rose przemierzały korytarze zamku w drodze do Pokoju Wspólnego Gryfonów. Od incydentu na imprezie zrobionej "na ich cześć", między kuzynkami stworzyła się dość napięta atmosfera.
CZYTASZ
NOWE POKOLENIE - JTHS *ZAKOŃCZONE 17.02.2018*
Fanfiction*Opowiadanie niezgodne z kanonem* To słuszność idei zaprowadzi nas do sukcesu, nie liczba jej wyznawców ~ Remus Lupin James Potter, Teddy Lupin, Hugo Weasley i Scorpius Malfoy przyjaźnią się ze sobą od pierwszego roku nauki w Hogwarcie. Wspólnie zm...