12. Zawsze może być gorzej, nawet jak jest już najgorzej

1K 82 6
                                    


Dociekanie prawdy na temat życia Katie było dla Jamesa szlakiem górskim, oznaczonym najwyższym poziomem trudności. Dziewczyna stała się niezwykle skryta, przed odpowiedzią na zadane pytanie starannie dobierała słowa, by za dużo nie powiedzieć. Jej zawsze bujne i ciemne loki przestały falować z każdym jej nawet najmniejszym krokiem, a zaczęły ciężko opadać i się prostować. Pod jej oczyma coraz częściej widniały sińce, a w poniedziałkowe poranki nie wyczekiwała zaspanego Jamesa, by ten odprowadził ją na śniadanie, jak mieli w swoim zwyczaju.

Jego najgorsze obawy potwierdziły się.

- Katie jest ze Stevenem - usłyszał szept Albusa, który w ten sposób tłumaczył przyjaciołom jego złe samopoczucie. - Trochę minie, aż do tego przywyknie.

Był ostatni dzień października, czyli Halloween. 

McGonagall z tej okazji oprócz uczty na Wielkiej Sali, ogłosiła imprezę z muzyką. Zabawa obowiązywała wszystkich uczniów od piątego roku nauki, co oznaczało, że James musi znieść widok Katie w objęciach Stevena.

  - Totalne dno - wyszeptał, dostrzegając ukochaną przy stoliku Krukonów. Jej usta uniosły się w delikatnym uśmiechu, a oczy cudownie zabłysły. Przyglądał się jej od kilku minut, zajadając tosta z dżemem. Kiedyś wszystkich śmieszył ów akt uwielbienia, jakim było przyglądanie się dziewczynie podczas posiłków. Jednak od kiedy Gryfonka oddała swoje serce jego największemu wrogowi, nikt nie ważył się zwrócić mu uwagi, nawet Alicja.  

Nie tylko James przeżywał życiową rozterkę. 

Rose, podparta na łokciu, patrzyła w swoją owsiankę, od rana nie odzywając się ani słowem. Siedzący obok niej Teddy nie mógł dłużej tego wytrzymać.

- Nakarmić Cię? - zażartował, na co dziewczyna delikatnie się uśmiechnęła

- Martwię się o Lily - wyszeptała, spoglądając Lupinowi w turkusowe oczy. - Przez związek z Marcusem, stała się bardzo arogancka - kontynuowała, zniżając głos do szeptu. - Obawawiam się - zamilkła, patrząc na kuzynkę, która zasiadała przy stole Ślizgonów - że jest blisko przejścia na ciemną stronę mocy

Teddy nie wiedział, co powiedzieć, dlatego tylko się jej przyglądał, nerwowo zmieniając punkt obserwacji na jej twarzy. Rose westchnęła ze zrezygnowaniem potrząsając głową, a następnie z założonymi rękami opuściła Wielką Salę.


Siedział w Pokoju Wspólnym na zimnym parapecie. Nie miał nastroju na zabawę, która od godziny trwała w najlepsze. Patrzył w zaszronione okno, wpatrując się w księżyc w pełni.

Zacisnął dłoń. Trzymał w niej pamiętnik. 

Od razu pomyślał o ojcu i o tym, jak bardzo chciałby z nim porozmawiać. 

Czuł niezwykle silną więź z ojcem swojego przyjaciela. Harry, tak samo jak on, został wychowany przez wujostwo, nigdy nie poznając swoich rodziców.

Różnice były niewielkie. Jedynie warunki, w których dorastali. Po śmierci Andromendy Tonks, jego babci, Harry jako pierwszy zgłosił się na ochotnika w dalszym wychowywaniu Teddy'ego. Traktował go jak własnego syna.

Harry posiadał bliznę, Ted metamorfomagię. 

Niby nie ma to ze sobą nic wspólnego, ale za każdym razem, kiedy Harry był widywany, kojarzono go z jego blizną w kształcie pioruna. Ta z kolei była pamiątką po tym, jak jego matka weszła między niego a Lorda Voldemorta, chroniąc go przed śmiercią.

Teddy posiadał metamorfomagię, którą odziedziczył po matce. Gdy ktoś mówił o potomku Lupinów pierwszą myślą było jego stale zmieniające się ubarwienie na włosach i przeróżne kolory tęczówek.

NOWE POKOLENIE - JTHS *ZAKOŃCZONE 17.02.2018*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz