30. Śmierciożercy

668 62 21
                                    


Za namową Katie, James nie pobiegł od razu do przyjaciela żądając wyjaśnień. Poznanie prawdy mocno nim wstrząsnęło, a co za tym szło, ogarnęła go paraliżująca niemoc. 

Jak mógł się nie domyślić? Przecież są jak bracia...

Od kłótni w pociągu, byli jak ogień i woda. Unikali się na każdym kroku. Przyjaciele nawet nie próbowali interweniować. Domyślili się, że tym razem sprawa jest naprawdę poważna i to oni powinni wyjść z inicjatywą do zawieszenia broni. 

Hogwart ucichł, żadnych szlabanów, żartów, czy wyścigów na głównym korytarzu tuż obok Wielkiej Sali. James cały swój czas spędzał z Katie i nie potrafił się tym cieszyć. Dziewczyna doskonale wiedziała, że nie poprawi chłopakowi nastroju. 

- James? - zapytała chłopaka, który od kilkunastu dni błądził gdzieś myślami. Oderwał się od krajobrazu za oknem wieży Astronomicznej i spojrzał na Gryfonkę - Może...

Zawahała się, spuszczając nieśmiało wzrok.

- Może...? - zachęcił ją James, siląc się na beztroski uśmiech.

- Co powiesz na wspólne wyście do Hogsmeade? - wyszeptała, po czym na jej policzkach pojawiły się rumieńce. James jakby nie wiedział, czy dobrze zrozumiał zadane pytanie. Jego źrenice znacząco się powiększyły, a na usta wkradł się szeroki uśmiech. Czy Katie zaprosiła go właśnie na randkę? 

- Czy ja dobrze zrozumiałem? - zapytał, odważnie sięgając po jej dłoń. Była lodowata - Zapraszasz mnie na randkę? 

Ponownie szeroko się uśmiechnął, starając się ogrzać trzymaną w dłoniach rękę dziewczyny. Katie zaśmiała się, dodając tym sobie pewności. 

- Potraktuj to jak chcesz, James - powiedziała, delikatnie zabierając dłoń - po prostu myślę, że fajnie byłoby się wyrwać z zamku... Od problemów, kłótni i mojej nauki do SUMów, które zbliżają się wielkimi krokami...

James nadal się uśmiechał i zeskoczył ze zajmowanego razem z Gryfonką parapetu. 

- W takim razie chodźmy! - powiedział uradowany, pomagając dziewczynie zejść - Szkoda czasu! 

- James, spokojnie! - ponownie się zaśmiała, po czym chłopak objął ją ramieniem i poprowadził w kierunku drzwi - James, zaczekaj! 

Chciała się wyrwać z jego uścisku, ale chłopak tak mocno ja trzymał, że nie miała najmniejszych szans. Zaczęli się siłować i głośno śmiać, czym zwrócili uwagę Krukonów, siedzących na schodach. Gdy po nich zeszli, James dał za wygraną i wypuścił dziewczynę. Oboje dostali rumieńcy, a z ich ust wydobywały się białe obłoczki. 

- Może zabierzemy ze sobą Alicję i Scorpiusa? 

- Podwójna randka? Niech już będzie, lepszy rydz niż nic - Gryfonka głośno się zaśmiała i wtuliła w tors chłopaka, maszerując na błonie, gdzie prawdopodobnie przebywali ich przyjaciele. 

~ * ~ 

- Dwa razy piwo kremowe i dwa razy ognistą - powiedział Scorpius do Madame Rosmerty, która mimo wieku ciągle dobrze się prezentowała. Uśmiechnęła się i ruszyła w kierunku baru, realizować zamówienie. Dziewczyny o czymś rozmawiały (oczywiście w myślach). Można się tego było domyślić, ich mimika twarzy wskazywała na to, że się kłócą. Chłopcy tylko się zaśmiali, po czym Scorpius szturchnął Jamesa w ramię.

- Jak tam z Teddy'm?

- Bez zmian - wymamrotał, spoglądając w kierunku baru, gdzie Madame Rosmerta przekazywała tacę jakiejś czarnowłosej dziewczynie. Po chwili pojawiła się przy ich stole i zostawiła zamówienie. James podał piwo dziewczynom, po czym sam pociągnął porządnego łyka ulubionego trunku.

NOWE POKOLENIE - JTHS *ZAKOŃCZONE 17.02.2018*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz