34. Na ratunek

461 48 5
                                    


Sytuacja wydawała się być krytyczna, na domiar złego na dworze zbierało się na burzę. 

Zegar nieubłaganie przesuwał swoje wskazówki, wydawałoby się, że przyspieszał. Czas uciekał, każdy w głowie układał najciemniejsze scenariusze...

Ciężko było wymknąć się z zamku, ponieważ na każdym kroku widoczni byli aurorzy.

Przyjaciele opuścili Pokój Życzeń i udali się w stronę głównego wyjścia. Stwarzali pozory spokojnych, jednak ciągły szloch Alicji zainteresował jednego z aurorów;

- Wszystko w porządku? - zapytał mężczyzna, zagradzając jej drogę. Dziewczyna niechętnie przytaknęła, po czym wybuchnęła większym płaczem.

- Pokłóciła się z chłopakiem - palnęła Lily, po chwili zdając sobie sprawę, że nawiązanie do Scorpiusa nie było dobrym pomysłem. Blondynka zacisnęła pięści, powstrzymując kolejny potok łez. 

- Właśnie zabieramy ją na spacer, by troszeczkę ochłonęła - powiedział Teddy, obejmując Gryfonkę ramieniem. 

- Wykluczone - powiedział stanowczo wysłannik ministerstwa - aura nam nie sprzyja, według naturologów* czeka nas burza wszech czasów. 

- Musi zaczerpnąć świeżego powietrza - nalegała Katie, nerwowo zaciskając dłoń Jamesa. Auror był nieugięty.

- Wracajcie do dormitorium, to rozkaz - dodał ostro, gdy James nabierał powietrza do ust.

Przyjaciele jeszcze chwile stali w miejscu, gdy zdenerwowany Hugo jako pierwszy udał się w kierunku wieży Gryffindoru. Zdezorientowany James czym prędzej zrównał się z nim krokiem.

- Stary, nie możemy teraz odpuścić, Scorpius i Albus są w niebezpieczeństwie!

- Wiem - wysyczał, szukając wzrokiem Teddy'ego, który po chwili stanął między nimi. Dziewczyny nasłuchiwały ich rozmowę - Ted, gdzie jest peleryna?

- Peleryna? - Gryfon wydawał się nie wiedzieć, co przyjaciel ma na myśli, jednak szybko się opamiętał - W dormitorium, w kufrze Jamesa.

- Serio? - Potter wydawał się nie dowierzać.

- Serio, to może głupie, ale wiedziałem, że jak raz przekopiesz kufer, to drugi raz tego nie zrobisz, w efekcie miałem świetną kryjówkę. 

- Nie wierzę - skomentował, uderzając się otwartą dłonią w czoło. Następnie zwrócił się do Hugona - po co Ci peleryna? Wszyscy się pod nią nie zmieścimy.

- Pogadamy w Pokoju Wspólnym, mam pomysł. - Zaczął, zerkając za plecy, gdzie maszerowały dziewczyny - Skoro Albus zdążył opuścić zamek, nam też się to powinno udać. 


~ * ~ 


W Pokoju Wspólnym panował za duży tłok, a przegonienie z niego tak dużej ilości Gryfonów, zajęłoby zbyt dużo czasu. 

- Chodźmy po pelerynę, zaczekajcie na nas - powiedział Hugon w kierunku dziewczyn, następnie wdrapując się po schodach. James wymienił porozumiewawcze spojrzenie z Teddy i podążyli za przyjacielem. Dziewczyny okrążyły Alicję, której napady płaczu ograniczyły się do pociągania \co kilka minut nosem.

Hugo nacisnął na klamkę drzwi prowadzących do dorminorium i doskoczył do kufra kuzyna.

- Tylko nie rozrzucaj mi ubrać po całym pokoju - powiedział James, jednak po kilku sekundach dostrzegł, jak jego skarpetki i ulubione t-shirty latają po całym dormitorium. Chłopak wypuścił tylko bezradnie powietrze czekając, aż Hugon wygrzebie pelerynę niewidkę. 

NOWE POKOLENIE - JTHS *ZAKOŃCZONE 17.02.2018*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz