35. Grimmauld Place 12

484 46 8
                                    

Cała piątka biegła w stronę siódmego piętra. Nie znały skrótów, ani nie posiadały Mapy Huncwotów, więc bieg zajął im dobre kilka minut. 

Zdyszane i jak w przypadku Lily wściekłe, stanęły przed nagą ścianą łapiąc oddech. 

- Pokój z kominkiem i proszkiem fiu - wysapała Rose, dotykając zimnej ściany ze zamkniętymi oczami - błagam, Hogwarcie, pomóż nam...

Po krótkiej chwili usłyszały jakby zgrzyt przekręcającego się klucza w zamku i towarzyszącemu mu hukowi, który zatracił się gdzieś w oddali z kolejnym grzmotem wywołanym przez szalejącą za oknem burzę. Nim się zorientowały, przed nimi wyrosły ciemne; drewniane drzwi z zardzewiałą klamką. Rose ani dłużej się nie zastanawiając, nacisnęła ją i przeszła przez próg magicznego pokoju. 

- Jaki masz plan? - zapytała Katie, zamykając za sobą drzwi. Dziewczyny pomaszerowały za Rose, która zatrzymała się dopiero przy kominku. 

- Posłuchajcie - zaczęła, rozglądając się za czymś po pokoju - Lily wraca do domu, by zawiadomić naszych rodziców...

- Zły pomysł - powiedziała Alicja, spoglądając na zaintrygowaną siostrę - dziś piąty marca.

- Faktycznie... - wyszeptała Katie, po chwili patrząc na Lily - udasz się na Grimmauld Place dwanaście.

- Co to za miejsce i dlaczego akurat tam? - zapytała, wymieniając spojrzenia z Rose i milczącą dotąd Leną.

- Dziś wypada spotkanie Gwardii Dumbledora, na Grimmauld Place dwanaście jest ich tajna siedziba - zaczęła Alicja, ponownie spoglądając na siostrę, która zaraz po niej zabrała głos.

- Ważne jest, byś w czasie teleportacji nie zapomniała wymówić, że przybywasz w pokojowym nastawieniu, inaczej teleport cię zawróci z powrotem tutaj. 

- Skąd wy to wiecie? - wyszeptała Lena.

- Nasza mama powierzyła nam wszystkie sprawy Gwardii - powiedziała Alicja. 

- Przeczuwała, że sprawy z Luchuszem Malfoyem powędrują za daleko - dokończyła Katie.

Lily gorączkowo przeczesała włosy, na koniec głośno wypuszczając powietrze. 

- Widzicie gdzieś proszek fiu? - zapytała, rozglądając się wokół własnej osi.

- Tutaj - powiedziała Lena, sięgając po małą saszetkę postawioną na kominku. Lily wzięła od przyjaciółki ciemny woreczek, następnie wrzucając garść magicznego proszku do wnętrza kominka. Ogień zahuczał, płomienie stały się szmaragdowozielone i uniosły się ponad skupioną Lilkę. 

- Na Grimmauld Place dwanaście - powiedziała, po czym wkroczyła w płomienie i zniknęła. 

- Odliczcie do dziesięciu, jeśli do tego czasu wróci, to znaczy, że zapomniała o pokojowej formule - powiedziała Alicja, wpatrując się w ogień. Po dokładnym odliczeniu dziesięciu sekund, spadł im kamień z serca. 

- Co dalej? - zapytała Lena, dalej spoglądając w ogień. 

- Ponownie musicie mnie uważnie wysłuchać - powiedziała Rose, wchodząc za kominek. Dziewczyny nic nie mówiły, tylko uważnie ją obserwowały. Po chwili ukazała im się z tajemniczą różdżką w ręce. 

- Rose, czy to...? - wyszeptała Katie, czując jak serce jej przyspiesza. 

- Tak, to czarna różdżka - wyszeptała w odpowiedzi, następnie z bordowej chusteczki wyciągając mały kamyczek - a to, kamień wskrzeszenia. 

- Co chcesz zrobić? - zapytała Alicja.

- Przez kilka miesięcy starałam się uświadomić Teddy'ego, że nie da się wskrzesić umarłego, nawet wtedy gdy ma się w posiadaniu wszystkie trzy insygnia - odpowiedziała, ostrożnie dobierając słowa - wielokrotnie używał kamienia, by przez chwilę móc porozmawiać z rodzicami, którzy byli jego wspomnieniem - powiedziała, spoglądając na przyjaciółki - rozmowa była możliwa, wszystko dzięki pamiętnikowi jego ojca. Teddy wydawał się znać ich całe życie, a oni czuli się przy nim tak, jakby nigdy nie umarli. 

NOWE POKOLENIE - JTHS *ZAKOŃCZONE 17.02.2018*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz