NOWE POKOLENIE - JTHS *ZAKOŃC...

By mlodaaaaa97

53.6K 3.7K 750

*Opowiadanie niezgodne z kanonem* To słuszność idei zaprowadzi nas do sukcesu, nie liczba jej wyznawców ~ Rem... More

Bohaterowie
1. Kings Cross
2. Ekspres Hogwart
3. Zakład
4. Nowa era Huncwotów i incydent na Wielkiej Sali
5. Tajemnica
6. Spisek
7. Teodor Nott
8. "Niespodzianka"
9. Początek kłopotów
11. Pierwszy mecz quiddicha i rozmowy w Pokoju Życzeń
12. Zawsze może być gorzej, nawet jak jest już najgorzej
13. Halloweenowa impreza
14. Tajemnice profesora Slughorna
15. Wycieczka do Zakazanego Lasu
16. Konflikt i próba ognia
17. "Jeśli wiesz, po prostu poproś"
18. Czas próby
!WAŻNE!
19. Niech żyje bal! (część pierwsza)
20. Niech żyje bal! (część druga)
21. Pierwsza Gwiazdka
22. Zranione serca
WAŻNE! II
23. Tak trudno Huncwotem być...
24. Nieszczera spowiedź
25. Tajemnice Huncwotów
26. Wojna
27. "Zaufaj mi, James"
28. Peleryna niewidka
29. Prawda ma gorzki smak
30. Śmierciożercy
31. "Every flower has to grow through dirt"
32. "Dro­ga do praw­dy wyb­ru­kowa­na jest paradoksami"
33. Zmiana planów
34. Na ratunek
WAŻNE! III
35. Grimmauld Place 12
HAPPY EASTER! + wielka prośba
36. Bez śladu
37. Nadzieja umiera ostatnia
"Brzuszek i główka to szkolna wymówka..."
Libster Award + ZABAWA
38. Misja Albus
39: "Tylko zjednoczeni pokonacie indywidualności"
JUŻ JUTRO OSTATNI ROZDZIAŁ!
40. Nasza wojna
41. Słońce po burzy
EPILOG

10. Poirytowany Irytek

1.1K 88 6
By mlodaaaaa97

Zajęcia dobiegły końca i uczniowie zwartą grupą udali się na obiad. Wielka Sala jak zwykle pękała w szwach. Od chłodnych, kamiennych ścian odbijały się głosy uczniów, pogrążonych w rozmowach.   

Na Sali było zimniej niż rano. Lily, gdy tylko przekroczyła próg, zauważyła, że z jej ust wydobywa się biały obłoczek.   

  - Ser Nicholasie, przecież prosiłam, żeby wszystkie szkolne duchy nie przebywały w tym samym czasie w jednym pomieszczeniu. Nas chłód nie przeraża, ale młodsi uczniowie trzęsą się z zimna! - Minerwa McGonagall żywo gestykulowała przy stole nauczycielskim. Z jej ust również wydobywała się para, a czubek nosa wydawał się coraz bardziej czerwony.  

- Szanowna pani dyrektor, doskonale pamiętam jaka była pani prośba, ale zostaliśmy zmuszeni by tu przybyć.   

- Kto was zmusił, Ser Nicholasie? - zapytała, zacierając zmarznięte kostki.

- Irytek. 

- Irytek? - McGonagall wydawała się nie rozumieć. - Od kiedy, do licha, słuchacie się Irytka?   

- Dostał jakiegoś ataku, jest bardziej nieznośny niż dotychczas - po tych słowach duch założył ręce na piersi, stukając palcami o przedramię. Gwałtowny ruch sprawił, że jego głowa opadła na prawe ramię.

- Nic nie rozumiem... - powiedziała McGonagall, wywracając oczami. - Znajdź i przywołaj do mnie Krwawego Barona. - Nicholas skinął ledwie trzymającą się na kilku ścięgnach głową, następnie się kłaniając. Snuł w głąb Sali, układając głowę na właściwe miejsce.   

- Mi drodzy podopieczni! - dyrektorka przyłożyła różdżkę do gardła i jej głos stał się tak donośny, że nauczyciele i uczniowie siedzący z przodu zmuszeni byli do ochrony swoich uszu. - Wróćcie do dormitoriów, będzie tam na was czekać posiłek, przepraszam za zaistniałą sytuację.

- O co tutaj chodzi? - zapytał Scorpius, przyglądając się zdezorientowanej nauczycielce transmutacji.

- Irytek coś nawywijał - powiedziała obojętnym tonem Lily.

- Skąd wiesz? - zapytał Albus.  

- Rozmawiałam z Marcusem w drodze na obiad 

- Z Eastwoodem? - zapytał z niedowierzaniem James. - Z Marcusem Eastwoodem?  

  - Tak, James, z tym Ślizgonem - odpowiedziała ze stoickim spokojem i odeszła od stołu. Katie i Alicja spojrzały po sobie, nie odzywając się ani słowem. Rose tylko przewróciła oczami i udała się w ślad za kuzynką. Chłopcy również po sobie spojrzeli, skupiając spojrzenie na złym do czerwoności starszym Potterem.   

- Dlaczego ona zadaje się z tym idiotą? - wysyczał, zaciskając pięści. - Przecież ten typ jest tak samo podejrzany jak Davis.

- Nie rozmawiajmy o tym - Katie szybko zabrała głos. - Może przejdźmy się po zamku i spróbujmy odszukać Irytka?

- Dobry pomysł! - zawtórowała jej Alicja. - Siedząc tutaj marnujemy tylko czas.

- I zdrowie - dodał Teddy. - Za dużo duchów w jednym miejscu, czuję się, jakbym był jednym z nich.  

- Lily, robisz błąd 

- Bawisz się w Jamesa? - Lily i Rose przemierzały korytarze zamku w drodze do Pokoju Wspólnego Gryfonów. Od incydentu na imprezie zrobionej "na ich cześć", między kuzynkami stworzyła się dość napięta atmosfera.   

- W nikogo się nie bawię, tylko widzę, że Twój brat ma racje 

- A może ty mi po prostu zazdrościsz, co? - Gryfonka nagle się zatrzymała i zmierzyła kuzynkę chłodnym spojrzeniem.

- Niby czego? - zapytała zdumiona Weasley

- Marcusa - Rose prychnęła, a ruda kontynuowała. - Już nie pamiętasz, jak zareagowałaś na transmutacji, gdy ci powiedziałam o naszym spotkaniu? - Rose szeroko otworzyła oczy i rozłożyła ręce w geście obronnym.   

- Bo to naprawdę przystojny koleś! - niemal wykrzyknęła. - Ale nie tylko ja zdążyłam zauważyć, ze zachowuje się podejrzanie!

- Zaraz pewnie mi powiesz, że mam się trzymać od niego z daleka, bo jego rodzice byli Śmierciożercami - ruda zaśmiała się i ponownie zmusiła się do marszu.

- Nie, ale powiem ci coś innego - Rose z czerwonymi wypiekami twarzy weszła przed Lily i złapała ją za ramiona. - Od kiedy się z nim spotykasz, nie da się z tobą normalnie porozmawiać   

  - To z tobą się nie da "normalnie porozmawiać"! - wykrzyknęła w odpowiedzi, przewracając oczyma. -Jesteś zarozumiała, przemądrzała i wszyscy mają cię dość! - wyliczyła na palcach, a oczy Rose pod wpływem słów najlepszej przyjaciółki zaszkliły się i poszarzały. - A teraz zejdź mi z drogi, jestem głodna a w dormitorium czeka na mnie posiłek. 

- Zaczekaj! - Rose postarała się, by jej głos zabrzmiał jak najbardziej naturalnie. Lily spojrzała na nią, zakładając ręce na piersi. - Wiesz, gdzie jest Irytek. Powiedz mi, a spróbuję go odszukać i doprowadzić do porządku

- Nie tylko ja wiem, gdzie on jest - Powiedziała, wymownie na nią patrząc. Następnie odwróciła się i skręciła w korytarz, prowadzący do wieży Gryfonów.  

- Zacznijmy od lochów - powiedziała Katie, gdy tylko wyszli z Wielkiej Sali. Grupę przyjaciół uderzyła fala ciepła, gdy drewniane wrota zostały za nimi zamknięte.

- Przecież Irytek nie zapuszcza się w tamte rejony zamku, boi się Krwawego Barona - powiedział Teddy, odpinając pierwszy guzik swojej koszuli, następnie rozluźniając krawat.

- Ale Krwawego Barona teraz tam nie ma - powiedziała, wzruszając ramionami. - Myślę, że tam właśnie powinniśmy zacząć

- Ja bym był za tym, żeby się rozdzielić - powiedział James.

- Dobra, w takim razie ja pójdę z Alicją i przeszukamy parter - powiedział Scorpius, stając obok blondynki, która lekko się zarumieniła.

- To ja pójdę z Teddym na pierwsze piętro - powiedział Hugo. - Zajrzymy do łazienki Marty, jej jako jedynej nie widziałem na Sali, może będzie wiedzieć gdzie jest ten przeklęty duch

- To nasza trójka pójdzie do lochów - powiedział Albus, następnie wyciągając z kieszeni spodni złote galeony i wręczając każdemu po jednym. James przyjął od brata złoty krążek, nie bardzo rozumiejąc o co chodzi.

- Braciszku, mam swoje pieniądze. 

- To są fałszywki - powiedział, wyciągając różdżkę. - Znaczy się, zaraz będą fałszywkami.

- Po co mi fałszywka? - James zaśmiał się, ale szybko spoważniał widząc minę brata.

- Zaklęcie Proteusza. 

- Albus, jesteś genialny - powiedział Teddy, przyglądając się swojemu galeonowi. James już nabierał powietrza w usta, ale przerwał mu Hugo.

- Nie przejmuj się, ja też nie rozumiem. 

- Jeśli któreś z nas odnajdzie Poltergeista, rzuca na swoją monetę zaklęcie Proteusza - Albus spojrzał na Jamesa i Hugona z nadzieją, że jego słowa są dla nich zrozumiałe. - Wtedy na galeonie pojawi się miejsce, w którym znajduje się Irytek. To najlepszy sposób, by móc się komunikować.

- Rozumiem - powiedział James z uśmiechem, podrzucając złotym krążkiem. - No to w drogę!

W lochach było jeszcze zimniej niż na Wielkiej Sali. James zawsze był pełen podziwu dla Scorpiusa, który wytrzymywał w takich warunkach.

James i Albus wspominali imprezę, którą niedawno zorganizowali, śmiejąc się przy tym ze stanu alkoholowego, w który wprawił się James. Starszemu Potterowi było trochę wstyd, ze względu na to, że była z nimi Katie.

- Zauważyłeś, że Teddy większą część imprezy spędził z Rose? - zapytał Albus.

- Zauważyłem, co w tym dziwnego?

- Nie zastanawia Cię to?

- Przyjaźnią się od najmłodszych lat, co ma mnie tu zastanawiać?

- Sposób, w jaki na siebie patrzą - wyszeptała Katie, ku zdziwieniu chłopaków. James poczuł, jak serce wywija mu koziołka.

- Jak na siebie patrzą? - zapytał z nadzieją, że odpowie "tak jak ty patrzysz na mnie", ale oczywiście nie doczekał się takiej odpowiedzi.

- Z wyraźną sympatią, z podziwem - powiedziała, blado się uśmiechając. - Z uczuciem - spojrzała na Jamesa, a z ust nie chciał spłynąć blady uśmiech.

  - Dokładnie to miałem na myśli! - powiedział Albus, ciesząc się, że ktoś, oprócz niego, też to zauważył. James nadal patrzył na Katie pragnąc, by ta zrozumiała, że on też tak na nią patrzy, ale Gryfonka najwyraźniej tego nie chciała. Szybko odwróciła wzrok, patrząc przed siebie.  

- Słyszeliście? - wyszeptała, łapiąc za różdżkę.

- Słyszę - wyszeptał James, wsłuchując się w pełne przerażenia krzyki. Głos niewątpliwie należał do Irytka. Albus w tym czasie wyciągnął galeona i rzucił na niego zaklęcie.

- Nie będziemy na nich czekać, znajdą nas - powiedział Albus, wychodząc przed szereg i podążając w kierunku podejrzanych krzyków.

  Przyjaciele szli w ciszy, a wrzaski zdawały się nasilać. Za pomocą zaklęcia Lumos dotarli pod obraz martwej natury.   

- Tak jakby głosy dochodziły zza tego obrazu - wyszeptał zdumiony Albus.

- Z kuchni - powiedział James, przesuwając ramę obrazu. Ku zdumieniu Albusa i Katie ich oczom ukazała się ogromna kuchnia, pełna przerażonych domowych skrzatów.

- Niesamowite... - wyszeptała Katie, korzystając z dłoni Jamesa, by wejść do pomieszczenia. James położył palec wskazujący na ustach i zaprowadził przyjaciół w róg pomieszczenia, gdzie znajdował się blat.   

- Zostańcie tutaj, ja porozmawiam ze skrzatami. 

- Zobacz jakie są przerażone, nie idź do nich - powiedział Albus głośnym szeptem. 

  - Zaufaj mi, one mnie dobrze znają - powiedział z uśmiechem, puszczając oczko. Następnie pochylił się i udał w kierunku grupy skrzatów, która chowała się za drzwiczkami od szafek kuchennych.   

- Gwiazdko, co się dzieje? - zapytał pierwszego skrzata, który trzymał w prawej rączce drewnianą łyżkę.

- Gwiazdka nie wie, panie Potter. Irytek przed chwilą tu przybył i bełkocze bez sensu - odpowiedział przerażony skrzat, cały się trzęsąc.

- Spokojnie, zaraz sobie z nim poradzimy - ponownie puścił oczko, ale tym razem do skrzata i stanął na wyprostowanych nogach.   

- Irytku, uspokój się! Straszysz te bidne stworzenia! - wykrzyczał w kierunku ducha, który natychmiast przestał rzucać sztućcami.

- A kim ty jesteś, by mi rozkazywać? - jego głos brzmiał inaczej niż dotychczas, była w nim nutka przerażenia, co niesamowicie zdziwiło Jamesa i przyjaciół, którzy po chwili pojawili się w kuchni.

- Przyjacielem Krwawego Barona, chyba nie chcesz bym go tu wzywał? - Zauważył, jak Irytek lekko się wzdryga.

- Ja ci dam zastraszać mnie Krwawym Baronem! - wykrzyczał i w ich kierunku poleciały kolejne sztućce. Przed atakiem uchronił ich Teddy, który rzucił zaklęcie tarczy.

- Irytku, powiedz nam co się stało! - wykrzyczał Teddy, idąc w jego kierunku. Irytek widocznie chciał się z kimś podzielić swoimi wiadomościami, ponieważ zaprzestał swoich ataków i ze skrzyżowanymi nogami pojawił się przed Lupinem.

- Oni wrócą! Są w zamku! - wykrzyczał, a jego oczy stały się jeszcze bardziej czarne niż dotychczas. - Chciałem poinformować któregoś z duchów, ale żaden mnie nie słucha! Wszyscy stwierdzili, że dostałem ataku!   

- Bo tak się zachowujesz, Poltergeiście - powiedział spokojnie Teddy, spoglądając w kierunku przyjaciół.

- Cały zamek jest zdemolowany - powiedziała drżącym głosem Alicja.

- Bo nikt mnie nie chciał słuchać - powiedział i po chwili zaczął się śmiać, ale szybko umilkł, bo w pomieszczeniu pojawił się Krwawy Baron, a zaraz za nim profesor McGonagall.

- Co wy tu robicie?! Kazałam wrócić do dormitoriów! - powiedziała oburzona pani dyrektor, mierząc spojrzeniem swoich podopiecznych.   

- My tylko... - Albus, jako prefekt, postanowił zabrać głos, jednak umilkł, widząc przed nosem palec wskazujący pani dyrektor.

  - Wszyscy do mojego gabinetu - powiedziała, wskazując ręką na drzwi. Uczniowie posłusznie opuścili pomieszczenie i udali się na parter, gdzie znajdował się gabinet dyrektora. James przecisnął się do przodu, gdzie ze spuszczoną głową maszerowała Katie.  

- Przegapiliśmy osiemnastą - wyszeptał, na co Katie się uśmiechnęła.

- Co nie zmienia faktu, że miło spędziliśmy czas. 

- Trochę kiepska randka, ale jak dasz mi drugą szansę to się zrehabilituję. 

- To była randka? - James wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu, na co Katie dała mu lekkiego szturchańca w bok.   

- Dlaczego mówiłaś, że nie pasuje Ci osiemnasta? 

- To... To trochę skomplikowane - odpowiedział niepewnym tonem, splatając ze sobą dłonie.   

- A możesz mi obiecać, że kiedyś się dowiem? - zapytał z wyraźną nadzieją, przyglądając się jej dłoniom. Dostrzegł, jak kąciki jej ust się unoszą i układają w uroczym uśmiechu.

- Mam nadzieję, że kiedyś wszystkiego się dowiesz - spojrzeli sobie w oczy, a w ich wzroku było coś tak naturalnego i tak magicznego, że James nawet nie poczuł, jak Hugo podstawia mu nogę, następnie śmiejąc się przy akompaniamencie przyjaciół, ze złamanego nosa najstarszego Pottera.

Dzień dobry czarodzieje, mam nadzieję, że jesteście wyspani! :) 
Szybko udało mi się skończyć dziesiąty rozdział, jestem bardzo podekscytowana, ponieważ Bal Bożonarodzeniowy już za dwa miesięcy, a żaden z chłopaków nie ma jeszcze partnerki XD 
Ale to wszystko jest zamierzonym zabiegiem, w następnym rozdziale również będzie się dużo działo! 
Mam nadzieję, że uda mi się was zaskoczyć i że mnie nie znienawidzicie :) 

Czytałam rozdział kilka razy, starając się naprawić dialogi, jeśli nadal widzicie błędy, śmiało wytknijcie mi je w komentarzu :) możecie mnie poinstruować, pokazać gdzie jest błąd, napisać przykładowy, poprawny zapis, to naprawdę dużo dla mnie znaczy! :)

Całość zostawiam waszej ocenie, prosiłabym o komentarze, nawet o jakieś krótkie, typu "Boskie!" albo "Beznadziejne!" naprawdę :)  

To was naprawdę nic nie kosztuje, a pomoże mnie zmobilizować do dalszego pisania, albo zmusi do większego wkładu i skupienia przy pisaniu :) 

Jeszcze raz bardzo wam dziękuję, na chwilę obecną opowiadanie ma 6,57tys wejść, 422 gwiazdki i 74 komentarze <3 i na dzień dzisiejszy znajduje się na 118 miejscu w rankingu fantasy! <3 

Jesteście wspaniałymi czytelnikami! :) 

Życzę wam miłej reszty dnia /*

Continue Reading

You'll Also Like

2.8K 320 21
„Może i nie znam się na nieładnych rzeczach, ale za to znam się na tych pięknych." Droga po ideały bywa trudna. Jednak wiele osób decyduje się nią po...
72.9K 5.2K 19
5 września 17:11 #186 w humor 19 październik 17:00 #33 w humor zbiór prawie smiesznych historyjek z tym zwiazanych (nie dla hłopakuw!!! 😂😨😰😱😠😵�...
61.9K 3.4K 116
Zawsze twierdziliście, że jeden dzień nie może wywrócić czyjegoś życia do góry nogami? No więc się mylicie. Zwyczajne listopadowe popołudnie mogłoby...
1.8K 89 9
Opowieść o dwójce partnerów policyjnych , których z czasem zaczyna łączyć coś więcej niż tylko praca i przyjacielska więź. Czy wybuchnie między nimi...