We're more like a soulmates...

By Shiruslayer

330K 37K 7.1K

Peter przenosi się do szkoły Nicholasa Fury'ego i stara się tam zaaklimatyzować,nieustannie utrzymując swój s... More

Rozdział I
Rozdział II
Rozdział III
Rozdział IV
Rozdział V
Rozdział VII
Rozdział VIII
Rozdział IX
Rozdział X
Rozdział XI
Rozdział XII
Rozdział XIII
Rozdział XIV
Rozdział XV
Rozdział XVI
Rozdział XVII
Rozdział XVIII
Rozdział XIX
Rozdział XX
Rozdział XXI
Rozdział XXII
Rozdział XXIII
MARATON [06.08 o 20:00]
Rozdział XXIV
Rozdział XXV
Rozdział XXVI
Rozdział XXVII
Rozdział XXVIII
OGŁOSZENIE (rozdziały, Polcon i YT)
Rozdział XXIX
Rozdział XXX
Rozdział XXXI
Rozdział XXXII
Rozdział XXXIII
Rozdział XXXIV
Rozdział XXXV
Rozdział XXXVI
Rozdział XXXVII
Rozdział XXXVIII
Rozdział XXXIX
Rozdział XL
Rozdział XLI
Rozdział XLII
Rozdział XLIII
Rozdział XLIV
Rozdział XLV
Rozdział XLVI
Rozdział XLVI
Rozdział XLVIII
Rozdział XLIX
Pytanie!
Nominacja.
Rozdział L
Rozdział LI
Rozdział LII
Rozdział LIII
Rozdział LIV
Rozdział LV
Rozdział LVI
Rozdział LVII
Rozdział LVIII
Zawieszam.
I'm back.
Rozdział LIX
Rozdział LX
Rozdział LXI
Rozdział LXII
Rozdział LXIII
Rozdział LXIV
Rozdział LXV
Rozdział LXVI
Rozdział LXVII
Ogłoszenie
Rozdział LXVIII
Rozdział LXIX
Rozdział LXX
Epilog
Posłowie i Podziękowania
Coś więcej?

Rozdział VI

8.7K 745 192
By Shiruslayer

Obudził go dźwięk "Bad Guy" od 3OH!3. Przeciągnął się z szerokim uśmiechem, dopiero po chwili ogarniając, że Nathan gdzieś wybył.

Pewnie na lekcje idioto.

- Zamknij się White, wczoraj oboje byliście cicho, nie mogłoby tak zostać?

Zamarł na chwilę uświadamiając sobie znaczenie swoich słów. Wstał wciąż oszołomiony nowym odkryciem i poszedł wziąć poranny prysznic. Wycierając włosy, ubrał się, sprawdził godzinę, miał jeszcze pięć minut, więc ruszył w kierunku pokoju Petera. White z pogardą przypomniał mu o zamknięciu drzwi, a Wade cofnął się bez słowa, aby to zrobić. W końcu stanął trzymając klamkę i zastanawiając się czy zapukać. Bo oczywiście kusiło go żeby tego nie robić. Mimo wszystko zrobił, to, bardzo cicho, ale gdy nie otrzymał odpowiedzi, trochę głośniej. Null. Nacisnął na klamkę, otwierając drzwi i wślizgując się po cichu do pomieszczenia.

Naprawdę nie zamykasz drzwi, na noc? Życie ci nie miłe czy jak?, pomyślał Deadpool.

Peter spał w najlepsze, zawinięty w kołdrę niczym burrito. Wade powstrzymał się od parsknięcia śmiechem, podszedł powoli do chłopaka, który cichutko pochrapywał. Rozejrzał się po pomieszczeniu, znajdowało się tam jeszcze drugie łóżko, pościelone, wyglądało, jakby nikt go nie używał. No tak w końcu Peter nie miał współlokatora. Położył się na drugim posłani, podkładając sobie ramię pod głowę i spojrzał na śpiącego chłopaka. Nagle zesztywniał, z tych emocji zapomniał o bandanie, szybko zawinął kawałek materiały na twarzy i odetchnął z ulgą. Jak dobrze, że Peter spał.

Peter tak bardzo nie miał ochoty wstawać z łóżka, ale gdzieś z tyłu jego głowy pojawiła się myśl, że dzisiaj miał przecież pójść na pizzę z Wadem. Z zamkniętymi oczami podniósł się do siadu, przeciągnął z cichym jękiem i ziewnął na koniec. Dopiero po tym uchylił powieki i zobaczył Wade'a.

Fajnie.

Nie dociekał nawet jak ten się znalazł w jego pokoju, bo pewnie nie zamknął drzwi. Musi zacząć je zamykać, zdecydowanie.

- Cześć - mruknął - Co Ty tutaj robisz?

- Czekałem, aż otworzysz ślepka, Śpiąca Królewno – Wade czekał na jakiś wredny komentarz ze strony White'a, ale dymki były cicho. Uśmiechnął się delikatnie, ale prawdziwie - Słodko chrapiesz, wiesz?

- Wcale nie chrapię - burknął, zakładając ręce na piersi. Zignorował tę Śpiącą Królewnę, bo znając życie, to Wade nie przestałby tak do niego mówić - Tak w ogóle to która jest godzina?

Wade spojrzał leniwie na zegarek w komórce.

- Tylko godzina spóźnienia, Petey - mruknął. Następnie spojrzał na niego unosząc lekko brew, bo Peter siedział na łóżku w samych bokserkach. Gdyby nie, to jak wyglądała jego twarz, naprawdę chciałby mieć ją odkrytą i posłać mu dwuznaczny uśmieszek.

- Mhm... To daj mi jeszcze pięć minut - wymamrotał, po czym znów przykleił się do poduszki. Skoro sam tu wszedł, to niech już zostanie, nie?, pomyślał jeszcze. Poza tym i tak im się nigdzie nie spieszy, chyba.

Wstał z łóżka, uważając, aby nie sprężyny nie zajęczały i podkradł się do łóżka Petera. Pochylił się nad nim i chuchnął mu w ucho.

- Mhmm, przestań - jęknął głośno i machnął ręką przy uchu, żeby odgonić to, co przeszkadzało mu w spaniu. Jakby nie mogło sobie znaleźć innego momentu na dokuczanie mu, no.

Uśmiechnął się wrednie, chcąc dalej męczyć Petera, ale tak się jakoś stało, że ręka, która zmierzała, żeby pomęczyć ledwo wystający spod kołdry nos Parkera, zatrzymała się na jego włosach. I tam już została.

Peter zamruczał cicho, powiercił się trochę w miejscu, po czym odetchnął głęboko.

Wade przysiadł na krawędzi materaca, rozmyślając o tym co mu wczoraj powiedział, czując, jak ściska go w żołądku. W końcu Parker był sierotą i to najwidoczniej o niezbyt ciekawej przeszłości. Zrobiło mu się go naprawdę szkoda, przecież dzieciak niczym sobie na to nie zasłużył, a cały czas miał pod górkę. Nawet nie zauważył kiedy zaczął delikatnie głaskać głowę Petera, jakby w uspokajającym geście, bo naprawdę tego teraz dla niego chciał. Spokoju. Żeby w końcu miał jakieś miejsce, do którego będzie czuł, że rzeczywiście należy, a nie był przekładany z kąta w kąt.

Peter mimowolnie westchnął. Głaskanie po głowie było jego słabością, uwielbiał to uczucie. Miał to jeszcze z dzieciństwa, kiedy nie mógł zasnąć, to ciocia May przychodziła do jego pokoju i głaskała go, podczas gdy on uspokajał się i nareszcie mógł zasnąć. I tak samo stało się w tym przypadku - znów zasnął. I miał jeszcze nadzieję, że Wade się nie obrazi. W pewnym sensie to on tylko odpłaca się za wczoraj.

- Prawdziwa Śpiąca Królewna z Ciebie – Wade uśmiechnął się lekko. Po chwili zastanowienia, usiadł pod ścianą opierając się o zagłówek łóżka. Czekał. Mieli czas, pizza poczeka, jak nie dziś, to jutro, prawda?

Nie wiedział, kiedy się obudził, ale tak cholernie chciało mu się lać, że w jednym momencie wstał i pognał do łazienki, żeby się załatwić. Gdy wyszedł z niej po kilku minutach, nareszcie zobaczył Wade'a.

- Dzień dobry. Jak bardzo zaspałem? - spytał, z powrotem siadając na łóżku.

- Mamy południe, Śpioszku. Masz siłę gdzieś iść czy wracasz do kimania?

- Nie no, bez przesady. Wyspałem się za dobre parę lat, więc mi starczy. Ogarnę się tylko i możemy iść - mruknął, przeciągając się, i wstał, podchodząc do szafy. Stamtąd wziął jakieś jeansy, czystą koszulkę i znów wszedł do łazienki. Wade natomiast wyjął telefon i zaczął pykać w gierkę.

- Nie guzdraj się tak, Petey... - mruknął, po kolejnej zaliczonej planszy.

Gdy wyszedł z łazienki udał, że wcale nie słyszał jego marudzenia, po czym wziął do ręki swoją ulubioną czerwoną bluzę.

- Idziemy? - spytał, podchodząc do drzwi.

- Idziemy - odpowiedział i ruszył przed siebie - Chcesz zacząć od szkoły czy pizzy?

- Zacznijmy od szkoły, panie przewodniku - powiedział i otworzył drzwi, puszczając go przodem. Gdy Wade wyszedł, Peter zamknął je za nim na klucz. Nie chciał przecież, żeby ktoś go okradł, prawda?

Wycieczka w końcu rozpoczęła się na dobre. Najpierw pokazał mu dokładnie internat, trzy piętra z pokojami oraz parter, gdzie znajdowała się recepcja, sala telewizyjna i tak zwany pokój wspólny, w którym przesiadywało całkiem sporo osób. Później ruszyli do bloku B. Odwiedzili bibliotekę, w której pomógł Peterowi się zarejestrować, pokazał pomieszczenia administracji, księgowych, konserwatorów, a także gabinet dyrektora, choć do tego ostatniego wolał nie wchodzić. Fury go akceptował, co nie oznaczało, że lubił. Następnie zahaczyli o stołówkę i sklepik szkolny, który jednak mu odradził, bo nie dość, że ceny były zbójeckie, to asortyment biedny i nie zawsze świeży. Przed ruszeniem do bloku sportowego, wskazał też Peterowi gabinet piguły, tak na wszelki wypadek. Blok A był chyba najczęściej odwiedzany przez Wade'a, siłownie, bieżnie, basen, sala do akrobatyki, boiska przystosowane do różnych gier. Przysiedli na trybunach skąd mieli idealny widok na ćwiczących uczniów.

- I jak się podoba?

- Twoje oprowadzanie czy liceum? Jest ogromne, prawda, ale super wyposażone. Ach, a ta biblioteka... - wymruczał, zakładając ręce na głowę. Tyle książek do przeczytania, no normalnie raj na Ziemi!, stwierdził z radością w myślach.

- Kujooon - odparł Wade przyjmując podobną pozę do Petera.

- Nieprawda...! To, że lubię czytać nie znaczy, że jestem kujonem, ej - burknął cicho i prychnął. Założyłby się, że Wade całymi dniami przesiaduje w tym całym bloku A. Inaczej być nie mogło.

- Zależy co czytasz, Petey, ale założę się, że są to czysto naukowe książki.

Jakiś chłopak właśnie wyskoczył w powietrze, robiąc podwójne salto. Deadpool prychnął. Szpaner.

- Możliwe - mruknął, prostując się, i założył ręce na piersi - Ale czasem przeczytam coś z fabułą, aż takim sztywniakiem nie jestem - oznajmił, pokazując mu język.

- Yhym, chyba lektury szkolne - bawiła go ta rozmowa. Wade tak naprawdę lubił książki, choć bardzo wybiórczo. No i zawsze pozostawała miłość do komiksów, której nigdy się nie wyzbędzie.

- Bardzo śmieszne, Wade - odburknął cicho. Był delikatnie przewrażliwiony na punkcie tego, że ktoś nazywał go kujonem i tym podobne. Przypominały mu się wtedy czasy jeszcze podstawówki, kiedy to przezwisko ciągnęło za sobą konsekwencje w postaci osobistych tyranów. Nie chciał wracać do tych wspomnień, ale z pewnością nie powie nic Wade'owi, bo jak nic uzna go za ciotę.

- Nie dmuchaj się Młody - poczochrał go po włosach - Chcesz już iść? A może pójść do Bartona i zapisać się na jakieś zajęcia?

- Bartona? Czyli nauczyciela WFu, tak? - upewnił się. Pomimo tego, że miałem super refleks, super siłę i tym podobne, uważał, że nie powinien pokazywać tego wszystkiego w szkole i mieć w niej przez to korzyści. To wydawało mu się po prostu... nie fair - Okej, może i w tym wypadku jest coś we mnie z kujona, bo sport nie jest moją najmocniejszą stroną - skrzywił się.

- Myślę, że i dla ciebie by się coś znalazło. Jakaś akrobatyka albo coś? Masz chude ciałko, ale nie wyglądasz na zupełnego asportowca. Jak mam czas, to chodzę na siłownie, fechtunek, no i akrobatykę właśnie. Uczęszczałbym też na basen, ale wolę nie straszyć ludzi - mruknął wpatrując się w ich nauczyciela wychowania fizycznego, który właśnie prowadził zajęcia łucznicze.

- Widać, że ćwiczysz. Masz strasznie szerokie bary - mruknął z udawanym przejęciem.

- To takie genetyczne przystosowanie do ratowania księżniczek! - dźgnął Petera w policzek.

- A co, często ratujesz księżniczki? - spytał, łapiąc się za policzek.

- Tylko Śpiące Królewny.

- Mhm, czyli się załapię na ratunek, tak?

Wade skinął głową, a następnie uniósł się, otrzepując przy tym spodnie.

- Idziemy coś wszamać?

- Jestem za. Znasz jakąś niezłą pizzerię w okolicy? - spytał zaciekawiony i także wstał.

- Znam, znam. Prowadzi taki jeden gość, też się Peter nazywa. Chociaż zwykle na niego wołamy... A w sumie sam się przekonasz - rzucił tajemniczo Wade i ruszył w stronę wyjścia ze szkoły. Zaintrygowany Peter zszedł z trybun i podążył za chłopakiem, aż w końcu się zrównali

- Jak daleko jest ta pizzeria? - spytał ciekawsko i włożył ręce do kieszeni.

- Jakieś pół godziny stąd, choć możemy iść przez Central Park, trochę dłużej, ale o wiele fajniej.

- No więc chodźmy przez Central Park. Tak w sumie to dawno tam nie byłem - przyznał, wzruszając ramionami.

Wyszli z terenu szkoły bez większego problemu. Wade od razu skręcił w zatłoczoną uliczkę, po chwili prawie gubiąc Petera z oczu. Złapał nastolatka za nadgarstek i pociągnął. Jeszcze tylko brakowałoby, żeby się zgubił.

Peter przez chwilę nie mógł znaleźć wzrokiem Wade'a, więc kiedy poczuł nagły dotyk na nadgarstku, za pierwszym razem chciał wyrwać rękę. Dopiero gdy zobaczył, że to on, westchnął cicho i przystanął w miejscu.

- Trzymajmy się razem, co? - spytał pół żartem, pół serio.

- Tylko się tak nie szarp - mruknął rozbawiony. Teraz szli już sprawniej przez tłum, tylko kilka razy ogrom ludzi prawie ich rozdzielił. Wtedy chwytał go mocniej, za wszelką cenę nie chcąc, by Peter się zgubił. Chwilę później zdał sobie sprawę, że specjalnie idzie dłuższą drogą, więc skręcił w prawo, przebiegł przez ulicę i tak znaleźli się w Central Parku.

- I jak ?

- To było straszne, brr. Nigdy więcej - wzdrygnął się przesadnie i uśmiechnął się, dopiero po chwili orientując się, że wciąż trzymał go kurczowo za rękę. Jego pierwsza myśl była taka, żeby go puścić, ale skończyło się na tym, że wciąż zaciskał dłoń na jego dłoni.

- No cóż... Nikt nie powiedział, że przebijanie się przez tłumy, to przyjemna sprawa - mówiąc to, zdał sobie sprawę, że wciąż trzymali się za dłonie, więc puścił rękę Petera. Poczochrał jego włosy i ruszył w kierunku najbliższej alejki, czuł, że robi się głodny, a miał też ochotę odwiedzić znajomych w pizzerii. Nie był pewny czy zabieranie tam Petera, jest na pewno dobrym pomysłem, ale hej!, dla dobrej pizzy można dużo znieść! - Wiesz, że Central Park był kiedyś małą osadą zamieszkaną głównie przez zbiegłych czarnoskórych niewolników? - zapytał.

- Serio? Nie wiedziałem - przyznał - Tak właściwie to w Central Parku byłem tylko raz, albo dwa razy, gdy ciocia chciała odwiedzić przyjaciółkę. Mnie zostawiła wtedy samemu sobie, a miałem wtedy może z szesnaście lat. Skończyło się na tym, że przez prawie godzinę nie mogłem znaleźć drogi powrotnej - powiedział i uśmiechnął się - Masz jeszcze jakieś ciekawostki? Z chęcią się potem nimi pochwalę.

- No popatrz Petey, jednak jest coś na tym świecie o czym nie wiesz - zaśmiał się Wade - Ale spokojnie, jak już powiedziałem, wiem tylko to co mnie rzeczywiście ciekawi. Wiesz, lubię Central Park, no i słucham tego i owego - pociągnął go za rękaw, żeby Peter skręcił z nim w odpowiednią alejkę. Było mu głupio, że zmusił chłopaka, żeby tak długo trzymał jego dłoń - A co chciałbyś wiedzieć?

- Wszystko, co ty wiesz. W końcu muszę uzupełnić moje niedobory wiedzy, prawda? - spytał, unosząc kącik ust w lekkim, zaczepnym uśmiechu.

Wade dźgnął go w policzek.

- Wszystko? Tak wbrew pozorom, to jest dopiero piąty co do wielkości park w Nowym Yorku, ale największy na Manhattanie. I mój ulubiony, nawiasem mówiąc. Wiesz, ciężko nie polubić tego miejsca, ogromny skrawek zieleni, w takim metalowym molochu, z ogrodem zoologicznym, Miejskim Muzeum Sztuki, Amerykańskim Muzeum Historii Naturalnej, dziesiątkami rzeźb i pomników... O, wiesz, że nie ma tu żadnej rzeźby, która przedstawiałaby kobietę, no chyba, że postać z bajki - powiedział gdy mijali pomnik Alicji w Krainie Czarów - A tam - wskazał jeden z budynków - Jest miejsce gdzie postrzelili Johna Lennona, na podłodze znajduje się napis "Imagine", wiesz od tej piosenki - zanucił mu fragment - No i nakręcili tam "Dziecko Rosemary" Polańskiego, uwielbiam ten film. No i Central Park ma własny komisariat policyjny, w ciągu roku notuje się tu około sto napadów z bronią, choć ostatnio jest lepiej, bo zakazali wchodzić do parku w nocy.

Peter kiwał głową, zainteresowany tym, co mówił Wade.

- Szkoda, bo chciałem kiedyś odwiedzić Central Park nocą - odezwał się, gdy chłopak skończył - Często tu przychodzisz?

- Bardzo. Uwielbiam to miejsce. Po prostu wyłożyć się na trawie i spojrzeć w górę. Zapominasz, że jesteś w takiej metropolii, jak Nowy York

- To tak się w ogóle da? Myślałem, że nie ma miejsca w tym mieście, z którego nie usłyszałbyś odgłosów ruchu ulicznego.

- Właśnie się w takim znalazłeś. Przy okazji, to zaraz będziemy na miejscu - powiedział i skręcił w ścieżkę, która zaprowadziła ich do granicy parku.

- Super, bo robię się głodny - odparł i teatralnie poklepał się po brzuchu. Coś czuł, że będzie do tego parku częściej przychodził. I to na nogach, a nie w stroju Spider-mana.

Continue Reading

You'll Also Like

39.2K 1.5K 39
Maddie Monet, najstarsza z córek Camdena Monet zostaje rozdzielona z braćmi na kilka lat. Bliźniaczka Tony'ego i Shane'a odnajduje się w swoim nowym...
16.1K 1.1K 27
Pomimo, że Vees byli dla ciebie jak rodzina (niektórzy) jako bliska przyjaciółka samej księżniczki piekła postanawiasz pomóc jej w prowadzeniu hotelu...
18.8K 1K 41
Faktem było to, że Synowie Garmadona stanowili prawdziwe niebezpieczeństwo dla Ninjago i jego mieszkańców. Choć Ninja robili wszystko, żeby powstrzym...
16.5K 1.4K 29
Dalsze losy Yui i Ayato. Ayato został porwany przez...No właśnie,kogo?Yui za wszelką cenę chce się tego dowiedzieć.Szuka go przez kilka miesięcy,jedn...