Wracamy do domu. Widzę w oczach chłopaków złość na siebie i nie mam pojęcia czy reagować, a może dać sobie spokój. Ledwo trzymają nerwy na wodzy. Jednak widząc radosną Cali złość ustępuje. Wchodzę do swojego pokoju i dosłownie padam na ogromne łóżko, które pachnie lawendą. Uwielbiam ten zapach. Z miłą chęcią zasnęłabym gdyby nie ciche pukanie jednego z chłopaków. Szepczę ciche proszę, a po chwili ktoś siada obok mnie na łóżku i zaczyna mnie całować. To na policzku, a po chwili na wargach. Jęczę cicho, ale nie z tego, że nie mam ochoty. Z tego, że uwielbiam kiedy Adrahil to robi. Przechodzi mnie wtedy przyjemny dreszcz i nie mam nic przeciwko temu.
- A moja księżniczka to odpoczywa czy jak?
Śmieję się cicho. Odwracam się i patrzę na przystojnego bruneta. Miłość mojego życia.
- Nie, tak tylko wzięłam sobie chwilowy urlop.
Uśmiecha się od ucha do ucha. Widzę te dołeczki, które tak w nim uwielbiam. Nie myślałam, że jeszcze kiedykolwiek przyjdzie mi tak po prostu zaznać szczęścia. Właśnie od niego.
- To odpoczywaj.
Cholercia, ależ on jest przystojny.
- Aleś się we mnie wpatrzyła. A może to nie we mnie tylko za mną stoi ktoś inny. Hmm?
- Tak. Za tobą stoi chłopak, który wygląda jak grecki bóg - kłamie.
Widzę jego wzrok. Nagle stał się inny. Podchodzi do mnie i boję się, że mnie uderzy. Przypominam sobie moment, w którym przyszedł pijany i gdy się wydarłam dostałam w twarz. Nie tego nie da się zapomnieć. Ale on... zaczyna mnie łaskotać. Staram się w jakiś sposób bronić ale blokuje mi ręce. Łapie je, a następnie z całej siły przycisnął do łóżka. Patrzę na niego.
- I co teraz?
- Jajeczko - staram się brzmieć dość śmiesznie.
Leży tak na mnie dobrych kilka minut.
- A więc kto był za mną? - pyta ponownie.
- Grecki bóg.
Zaczynam się bać, że zacznie mnie łaskotać jednak tym razem... składa pocałunki na mojej szyi.
Cholera.
- Pytam jeszcze raz, kto za mną stał.
- D-Dobra p-powiem ci... - jąkam się.
- A więc słucham
- Posejdon - wypaliłam.
Jego mina jest bezcenna. Na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Nie potrafię się powstrzymać i wybucham głośnym śmiechem.
- Ja wiem, że czasami masz głupawkę ale uważam iż powinna istnieć jakaś granica...
- Przyznaj, że przez tą głupawkę...
Nie pozwala mi dokończyć. Czuję na swoich wargach wargi chłopaka.
- Nadal cię kocham... - dokończył mrucząc w moje usta.
Moje ręce automatycznie wplotły się w czuprynę chłopaka. Uwielbiam ten jego fryz. Brązowe włosy postawione na żel. Pamiętam, że zanim wyjechał już się tak czesał. Każda dziewczyna obok, której przechodził nie potrafiła oprzeć się jego wyglądowi i temu, że tak przystojnie wygląda. Właśnie wtedy szłam obok i nie mogłam znieść myśli, że mogłaby mieć go każda oprócz mnie. Właśnie wtedy zrozumiałam, że pierwszy raz w życiu jestem zazdrosna. I to mało tego o niego. Raz zrobiłam mu taką awanturę, że nie wiedział co miał powiedzieć. W pewnym momencie gorzko pożałowałam swoich słów, które były wypowiedziane w jego kierunku gdy na moich oczach umówił się z jakąś pustą laleczką Barbie. Byłam wtedy bardzo wściekła a on miał to gdzieś. Nim się pożegnał zdążył się pokłócić wtedy powiedziałam, żeby zniknął z mojego życia raz na zawsze i nigdy nie wracał. Nasz pocałunek się skończył, a nienawidzę takich chwil. Nie lubię gdy coś przyjemnego się kończy.
- O czym myślałaś?
Patrzę na niego i poprawiam mu włosy, które opadają mu na twarz.
- O tym, że kiedyś pozwoliłam ci odejść.