|39|

89 14 2
                                    

Idziemy do kuchni. Oddycham z ulgą. Zastanawiam się jak to będzie brzmiało kiedy mała by usłyszała jak on mówi.

- Mieliśmy farta - mówi.

Śmieje się. Mamy więcej szczęścia niż rozumu, niestety.

- Jak będziesz tak mówił to się zgorszę - odpowiadam.

- Święta nie jesteś, mała.

Uśmiecham się słodko. Jak zawsze to robię. Adrahil znika za drzwiami pokoju. Zjawia się po paru minutach. W rękach trzyma bilety na koncert One Direction. To mój ulubiony zespół. Znam ich każdą piosenkę na pamięć. Jednak moją ulubioną była piosenka "Best Song Ever" lubię ją najbardziej ze wszystkich.

- To idziemy na koncert?

- Ale co z Mili? - pytam lekko zaniepokojona.

- Zawiozę ją do mojej matki.

Kiwam głową. Wiem, że Cali będzie bezpieczna. Koncert jest dopiero za dwa dni, ale ja już się cieszę, że wreszcie zobaczę zespół na żywo. Calista dołącza do nas. Spogląda na mnie i na chłopaka.

- Chcę iść na dwór.

Już mam pozwolić jej wyjść jednak telefon od tego mężczyzny przypomina mi, aby została przy nas. Dlatego postanowiłam mieć na nią oko.

- Dobrze, ale na trzydzieści minut.

Wybiega do ogrodu, a ja mogę pozwolić sobie na chwilę wypoczynku na świeżym powietrzu. Siadam na ławce i patrzę na nią. Wiem, że to podwórko, ale ja i tak wolę być ostrożna. Po chwili czuję znajomy zapach kawy, którą uwielbiam. Po paru sekundach obok mnie zjawił się Adrahil. Podaje mi kubek z trunkiem.

- Może kiedyś będziemy tak siedzieć i patrzeć jak nasze dzieci dorastają... - wzdycha. - Chciałbym to widzieć.

Nic nie odpowiadam. Myślami wracam do dzisiejszego snu. Przypominam sobie jak trzymałam butelkę po piwie, wyzwisko - alkoholiczka, oraz pretensje i pojawienie się Soledad. Wiem, że to był tylko sen ale taki realistyczny, tak potrafiący wzbudzić w kimś emocje.

- Słuchasz mnie? - pyta wyrywając mnie z zamyśleń.

- Wyłączyłam się.

- Wiem zauważyłem.

Królowa |ZAKOŃCZONE|Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora