|28|

135 19 2
                                    

- Obiad! - krzyczy.

Po paru minutach jestem już w kuchni.

- Hmm... kotlet rybny z surówką. Same pyszności - chwalę jego danie.

- Zasłużyłaś - mówi i przytula mnie.

Uwielbiam kiedy to robi jestem wtedy taka szczęśliwa i bezpieczna.

- Jedzmy bo wystygnie - poganiam go.

Śmieje się.

- Nie możesz się doczekać, co?

Kiwam głową. Spożywamy obiad i stwierdzam, że Adrahil jest dobrym kucharzem. Rozmawiamy, śmiejemy się gdy nagle dzwoni do niego telefon. Gdy spogląda na ekran jego twarz poważnieje.

Pewnie ona

Ale on nie chce rozmawiać. Mówi, że jest zajęty. Po zakończonej rozmowie zauważa, że jestem ciekawa kto do niego dzwonił. Nie wiem czy aż tak bardzo to po mnie widać, czy on po prostu mnie tak dobrze zna.

- Dzwoniła do mnie ta dziewczyna, z którą mnie widziałaś - wyjaśnia.

Wiedziałam.

- Aha... a kim ona dla Ciebie jest? - pytam.

- To... to moja... przyrodnia siostra.. - mówi szybko. - Ale traktuję ją jak przyjaciółkę.

Jestem w szoku. Nie miałam pojęcia, że kiedykolwiek miał... przyrodnią siostrę.

- Coś nie tak? Wszystko w porządku?

- W sumie tak... - zamyślam się na chwilę.- Dlaczego mi nie powiedziałeś, że masz przyrodnią siostrę? Dlaczego utaiłeś ten fakt przede mną. Zważywszy na to, że tą dziewczynę widziałam już wcześniej? - dociekam.

Wstaje i odwraca wzrok. Nie jest w stanie odpowiedzieć mi na te pytania. Pomyślałam, że kłamie.

- No jasne. Nie ma to jak dobre kłamstwo - mówię wściekła.

- Nie kłamię.

Wstaję od stołu. Wychodzę na dwór. Na podwórko. Adrahil idzie za mną. Jeśli rzeczywiście ta dziewczyna jest z nim związana rodzinnie to nieźle bym nabroiła. Chcę aby był szczęśliwy, a nie wszedł w związek z rodziną. Czasami mam genialne pomysły. Chłopak związał swoje ręce na mojej talii. Kładzie swój podbródek na moich barkach. Wzdycham jak zawsze. Dotarło do mnie, że bardzo mnie kocha i nie zamierza odpuścić. Tak jak powiedział to za pierwszym razem.

- Jak ma na imię ?

- Soledad. Ma 18 lat.

- Starsza od Ciebie? - dziwię się.

- Mój tato miał romans już cztery lata po ślubie z moją mamą.

A myślałam, że tylko ja jestem z patologii

Odwracam się. Patrzę prosto w jego oczy. Mówi prawdę. Tak mi się przynajmniej wydaje. Chcę za wszelką cenę poznać jego siostrę.

- Zaproś ją w niedziele na obiad - proponuje.

Uśmiecha się.

- Dobry pomysł.

Adrahil

Od kiedy dowiedziałem się, że Keya jest zdrowa nie mogę przestać myśleć o tym iż nareszcie będziemy szczęśliwi. Szybko wracamy do domu gdzie przygotowuje szybki obiad. Fantastyczną rozmowę przerwał nam telefon. To Soledad. Keya domyśla się kto dzwoni, ale nie pyta. Postanawiam więc sam się wytłumaczyć. W jej wzroku widzę odrobinę troski i takiego niepokoju. W końcu proponuje żeby Sol wpadła do nas na obiad. Zgadzam się. Wiem jednak, że to nie tak ma być. Gdy Key zajmuje się sprzątaniem po obiedzie ja wysyłam szybką wiadomość.

do Soledad:

Musimy pogadać. Nie przez telefon. Odezwij się jak najszybciej.

Chwilę później otrzymuje wiadomość.

od Soledad:

O co chodzi? Co się dzieje?

do Soledad:

Keya wpadła na pomysł aby zaprosić cię na kolację. Powiedziałem jej, że jesteś moją przyszywaną siostrą...

Nie odpowiada. Nie wiem co sobie w tym momencie o mnie pomyślała, ale na pewno to nie jest nic dobrego. Zapewne jest na mnie wściekła, ale co ja poradzę. Dopiero przed samym snem dostaję odpowiedź.

od Soledad:

Przyjadę w niedzielę.

Teraz pozostało tylko modlić się by wszystko się udało.

Królowa |ZAKOŃCZONE|Where stories live. Discover now