|48|

69 12 0
                                    

Spędzam w szpitalu dwa tygodnie. To jest dla mnie prawdziwa udręka. Wchodząc do domu zostaje zaatakowana przez dziewczynkę imieniem Calista. Tak się cieszy na mój powrót, a ja chce ją zostawić. O nie. Zabieram ją ze sobą. I to jest moje mocne postanowienie.

- Możesz doznać szoku jeszcze nie posprzątaliśmy twojego łóżka - informuje mnie Christian.

Gdy wchodzę do pokoju... o matko i córko... naprawdę dostałabym zawału. Moje łóżko jest całe we krwi. Aż chce mi się zwymiotować. Jakimś cudem się powstrzymuje.

- Ten dom wygląda zupełnie inaczej gdy ty w nim jesteś - szepcze w moje ucho A.

Robię przyklejony uśmiech. Nie czuję się tu dobrze. Christian miał załatwić nowy dowód i paszport, ale zapomniał całe szczęście mam kumpla, który za niską kwotę wyrobił potrzebne dokumenty. Dobrze, że w ostatniej chwili pomyślałam o niej. Bo trzeba na dokumenty długo czekać, a tak wystarczy tylko się spakować i wyjechać. Staje się tak o godzinie jedenastej. Chłopaki wspólnie wychodzą na przyjacielskie piwo. Nie powiem było ciężko. Adrahil nie chce się nigdzie beze mnie ruszać. Jednak Christi przypomniał mu, że niedawno wróciłam ze szpitala i powinnam odpocząć. Poza tym Cali dawno się ze mną nie widziała.

- Dobrze. Calista pakuj się - rozkazuje.

- Znowu gdzieś wyjeżdżamy?

- Tak

- Ale ja nie chcę. To jest mój dom. Tu mamy Adrahila i Christiana...

- Chcę odpocząć. Pakuj się - powtarzam lekko zdenerwowana.

Pakujemy wszystko co jest potrzebne. Na godzinę pierwszą mamy lot do Meksyku. List zostawiam na blacie kuchennym. Ostatni raz patrzę na ogromne mieszkanie i ogród. Mam tu piękne wspomnienia, które nigdy nie zniknął. Zostawiam tu serce. A póki ono tu jest. Ja również. Jednak wolę być duchem niż ciałem. Wspomnienia już nie będą boleć. Podjęłam dobrą decyzję.

**********

Adrahil

Wracam do domu sam. Christi odczepił się ode mnie gdzieś na mieście. Nie miałem jednak ochoty go szukać. Postanowiłem wracać do dziewczyn. Nigdzie nie zastaję ani Cali, ani Key. Jedyne co zauważam to jakiś papier na kuchennym blacie. Jest adresowany do mnie.

Co to za żarty?

Nie mam ochoty go otwierać. Ale wiem, że muszę. Rozpoznaje pismo Key . Więc to coś ważnego. Ale czyżby znowu uciekła? Dlaczego ona to robi? Już wiem, że będę żałować tej decyzji. Że otworzyłem ten przeklęty list.

Kochany!

Piszę z wielkim bólem i z wielkim żalem ten list skierowany do Ciebie. Na początku chciałbym podziękować Ci za twoje serce i za twoją miłość do mnie i do Calisty. Doceniam to i jestem naprawdę szczęśliwa, że miałam okazję zaznać tak wielkiej miłości - właśnie od Ciebie. Dziękuję Ci za schronienie, które mi dałeś, za każdą chwilę spędzoną z Tobą dziękuję Ci za każdy pocałunek, przytulenie. Mogłabym dziękować Ci w nieskończoność, ale chcę także powiedzieć słowo "przepraszam". Przepraszam za każdą chwilę, w której martwiłeś się o moje życie, za nieprzespane noce - mnóstwo ich nieprzespanych, za to, że znikam i zostawiam po sobie tylko ten list i masę wspomnień. Przepraszam za tyle tajemnic, które przed Tobą ukryłam i przez, które muszę Cię teraz opuścić. Wierz mi, że nie chcę. Że chcę zostać i już na zawsze z Tobą być. Ale nie mogę. Zabieram Cali ze sobą. Domyślam się, że kochasz ją jak własną siostrzenicę lub córkę. A ja muszę Ci ją odbierać. Nie gniewaj się proszę. Nie mam wyboru. Muszę uciec. Ale mam do Ciebie trzy prośby.

1.Zapomnij o mnie i Milagros.

2. Nie szukaj nas.

3. Bądź szczęśliwy.

Na to ostatnie znam odpowiedź gdybym Ci to powiedziała. "Będę przy Tobie". Może kiedyś wrócę i zapukam do twoich drzwi. Być może nie będziesz mnie pamiętał. Może założysz sobie rodzinę i dożyjesz spokojnej starości. Życzę Ci tego. Ale proszę nie szukaj mnie. Robię to dla twojego i mojego dobra.

PS. Kocham Cię.

Keya

W moich oczach pojawiły się łzy. To nie miało być tak. Dlaczego? W czym zawiodłem? Drżącymi dłońmi wybieram numer do dziewczyny. Odbiera po drugim sygnale.

- Słucham?

- Co ci zrobiłem, że uciekasz? Naprawdę jestem aż taki zły?

Słyszę cichy szloch i podejrzewam, że po policzku dziewczyny spłynęła łza. Staram się także rozszyfrować gdzie mogą teraz być, ale jest to pioruńsko trudne.

- Robię to ze względu na Cali - mówi.

- Tutaj nic jej nie groziło! - krzyczę. - Naprawdę myślisz, że jak uciekniesz to cię nie znajdę? Bo ja wiem, że przede mną się nie ukryjesz.

- Przepraszam - to ostatnie zdanie, które słyszę.

Po sekundzie odłącza słuchawkę. Wściekły staram się ją namierzyć. Niestety musiała już dawno wyłączyć lokalizację bo GPS nie jest w stanie jej złapać.

- Kurwa... - klnę.

Po chwili cały pokój jest rozwalony. Ja z kolei cały we krwi. W końcu wszystko jest szklane. Odlatuję może na długo, a może na krótko sam nie wiem. Teraz już się nic nie liczy... Moja królowa odeszła.

Koniec cz.I

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 12, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Królowa |ZAKOŃCZONE|Where stories live. Discover now