|22|

145 17 0
                                    

Rzeczywiście dwie godziny później do drzwi puka chłopak. Słyszę miły i ciepły głos. Odkładam książkę, którą pożyczył mi Adrahil. Wyglądam za próg pokoju. I go zobaczyłam... Chłopaka, który kiedyś uratował mi życie. Był ubrany tak jak go zapamiętałam. Jeansowe spodnie koszula z napisem, którego za Chiny i tak nie zrozumiem. Zawsze uśmiechnięty. Jak to się stało? To odległa bajka ale pamiętam to dokładnie tak jakby wydarzyło się to wczoraj. Udaję się do salonu. Chłopaki rozmawiają w najlepsze, a gdy słyszą, że ktoś się zbliża jak na komendę podnieśli głowy.

- O Keya - mówi mój przyjaciel.

- Keya... tak... - powtarza chłopak i puszcza do mnie oczko.

Spoglądam na Adra, a jego wzrok mówi - Kolejny rywal?

Uśmiecham się.

- Miło mi cię widzieć Keyo.

- Mi Ciebie także Javier.

Wstaje i przytula mnie z całej siły.

- Dawno się widzieliśmy - zauważa.

- Bardzo dawno temu..

Adrahil jest w stanie szoku.

- Czy ty musisz znać każdego człowieka, który mnie odwiedza?

Śmieję się.

- Tak. Muszę znać wszystkich - odpowiadam.

- Wy sobie pogadajcie. Zaraz będzie dzwonił mój znajomy - mówi A.

To było trochę dziwne. Ostatnimi czasy coraz częściej ktoś do niego dzwoni. Nie to, że jestem jakaś chorobliwie zazdrosna czy coś. Po prostu brzmi mi to dość dziwnie. Wychodzi. Ja zostaję z gościem. Pokazuję gestem chłopakowi, aby usiadł. On w podziękowaniu kiwa głową. Nie wiemy o tym, że Caspian jest schowany za rogiem pokoju i nas podsłuchuje. A rzekomy telefon okazuje się tylko wymówką. Dobrą wymówką.

- Jak się trzymasz? - pyta Javier.

- Nie narzekam.

- On o tym wie?

- Nieeee. Nie chcę aby się dowiedział. Tyle już przeszedł.

Patrzy na mnie zdziwiony. Nie wie o czym mówię.

- Tyle lat minęło a ja nadal nie wiem dlaczego chciałaś to zrobić.

- Oj Javier... depresja... - odpowiadam lekko skrępowana.

- I to jest wytłumaczenie? - pyta. - Aby się zabić... - dodaje cichym głosem.

Odwracam głowę. Czuję, że ta rozmowa nie dojdzie do niczego. Po raz kolejny mam żal do losu, że stworzył ze mnie kozła ofiarnego.

- Milczysz...

- Nie chcę do tego wracać. To moja przeszłość. Moje życie i moja sprawa.

- To wszystko przez niego - Javier wskazuje miejsce gdzie parę minut temu wyszedł coś załatwić Caspian.

Słyszymy dźwięk kroków. Wymuszam sztuczny uśmiech.

- I jak pogadaliście? - pyta zaciekawiony chłopak.

- Oczywiście, że tak. To była fantastyczna rozmowa. Tyle się w naszym życiu wydarzyło od ostatniego spotkania - przemówił Javier.

Spojrzeli na mnie. Czuję się dziwnie. Zrobiło mi się niedobrze.

- Było naprawdę super. Ale teraz wybaczcie. Udam się do swojego pokoju - odpowiadam pośpiesznie.

Wstaję, ale tylko na sekundę. Zakręciło mi się w głowie. Siadam.

- Keya wszystko w porządku? - pyta zatroskany Adrahil.

- Tak...

Wstaję ponownie. Bez efektu. Coś mnie trzyma. Jakaś niewidzialna siła nie pozwala mi odejść.

Do trzech razy sztuka

Wstaję po raz trzeci. Czuję, że stoję twardo na ziemi.

- Pomóc ci? - pytają obydwaj w tym samym czasie.

- Nie dzięki - odpowiadam uśmiechając się.

- Do zobaczenia później.

Nie odpowiadam. Jestem skoncentrowana na swoim problemie. Myślę, że problem z mocą zniknął gdy ja... I tu się wszystko urwało. Straciłam przytomność.

Królowa |ZAKOŃCZONE|Where stories live. Discover now