|40|

91 14 0
                                    

Rozmawiamy przez dłuższy czas. Nawet nie wiem kiedy nastał wieczór.

- Calista, chodź. Już jest późno - mówię.

- A nie mogę jeszcze zostać na dworze?

Już mam odpowiedzieć, ale nagle wtrąca się Adrahil.

- Cali zrobię ci budyń na kolację.

- Buuudyyyń!

I po chwili już jej nie ma. Jeszcze zanim moja siostra zginęła robiła czasem małej na kolację budyń. Te wspomnienia sprawiają, że nie mam już ochoty się uśmiechać. Nie znałam jej za dobrze. Nigdy nie mieliśmy dobrego kontaktu. Ciągłe wojny, bałagan w pokojach nie wspominając o granicach wytrzymałości naszych rodziców. Zarówno jej jak i moi rodzice mieszkali razem w jednym domu. Delfina była ode mnie starsza aż o cztery lata. W wieku osiemnastu lat oświadczyła, że wyprowadza się z domu i zamieszka ze swoim chłopakiem Viktorem. Przychodził do nas do domu, potrafił siedzieć po parę godzin i działać mi na nerwy. Nigdy go nie lubiłam z trudem potrafiłam wytrzymać jego obecność. Dwa lata później okazało się, że Delfina jest w ciąży. Była bardzo szczęśliwa i w jakiś tam sposób zapomnieliśmy o sprzeczkach, które miały miejsce parę lat temu. Jednak pewnej nocy wszystko się zmieniło. Calista miała dwa latka, kiedy moja siostra zginęła w wypadku . Wracała z pracy. Było już późno. Zderzyła się z ciężarówką. To był dla nas olbrzymi cios. Viktor zabił się z tej miłości. Nie chcę pamiętać jak. Tragedia dotknęła nas wszystkich.

- Ciociu... - cichutki głosik wyrywa mnie z przykrych wspomnień.

- Co tam malutka?

- O czym myślałaś ?

- O... o tym jaką bajkę Ci przeczytać.

- Ja nie lubię bajek... - krzywi się. - Ja lubię piosenki, a najbardziej "Serce pik, pik, pik"

Zamyślam się. Czyli piosenka, którą śpiewała w moim śnie to jej ulubiona kołysanka.

- Mogę Ci ją zaśpiewać, ale muszę sobie przypomnieć jak ona brzmiała - mówię.

- Hura! - wykrzyknęła i poleciała uradowana do pokoju.

To się wpakowałam.

Jeszcze nigdy nie śpiewałam kołysanki. W domu rodzice uwielbiali kiedy śpiewałam. Byłam mała. Uważali, że mam piękny głos i powinnam zostać piosenkarką. Jednak ja miałam inne plany. Pamiętam, że kiedyś tato przyprowadził muzyka do domu. Miałam dwanaście lat, a on był o kilka lat ode mnie starszy. Co najmniej pięć. Przystojny wysoki blondyn o niebieskich oczach, miłym uśmiechu. Fajnie nam się gadało jednak poza gadulstwem nie wynikło nic innego, co niestety rozwścieczyło mojego ojca. Chłopak nazywa się Christian i nadal mam z nim wyśmienity kontakt. Kiedyś wysyłał mi każdą piosenkę, którą nagrał lub zaśpiewał. Uwielbiałam jego śpiew. Jednak nie spoglądałam na niego jak na kogoś "ważnego" tylko na przyjaciela. Teraz jeździ po świecie i wykonuje znakomite teledyski ze sławnymi piosenkarzami. Zaproponował mi kiedyś abym wyjechała z nim, ale ja odmówiłam. Nie nadaję się do tej branży, to dla mnie była za wysoka poprzeczka. Mało tego słyszałam, że w zespołach nie raz i nie dwa dochodzi do tragedii, a ja nie chciałam dodatkowych kłopotów i zmartwień. Uważałam i nadal uważam, że to niszczenie sobie życia.

Królowa |ZAKOŃCZONE|Where stories live. Discover now