Kilka dni później
Piątek
~ pov Kaja
Wstałam rano by wyszykować się do pracy i zawieźć syna do szkoły. Oboje mieliśmy dzisiaj na ósmą. Zrobiłam śniadanie i poszłam go obudzić.
- Mamo, wczoraj nie zdążyłem Ci powiedzieć, ale do końca miesiąca muszę oddać plakat z najlepszego dnia wakacji - powiedział Maciek
- Już wam projekty zadali? Szybko - odparłam - i jaki dzień wybrałeś? Wesołe Miasteczko czy Zoo - powiedziałam przypominając sobie atrakcje, które zapewnił Nam w te wakacje Mikołaj. Niestety w tym roku nigdzie nie wyjeżdżaliśmy na dłużej, więc chociaż jednodniowymi wycieczkami mógł pochwalić się Maciek
- Właśnie, myślałem o Roksanie - powiedział cicho, a Ja zakrztusiłam się kawą
- Roksanie? Czemu akurat o Niej, co Ona ma wspólnego z Twoją pracą zaliczeniową? - zapytałam ze zdziwieniem i lekkim poirytowaniem, wycierając usta chusteczką
- To był najlepszy dzień wakacji, spełniło się Moje marzenie z motorem i Ty również byłaś taka wesoła. Tylko potrzebowałbym zdjęć, mogłabyś do Niej napisać i ją poprosić - prośbę powiedział znów jakby ciszej
- Roksana nie ma teraz czasu, miałeś na pewno jeszcze inne fajne dni - odparłam ze złością i wstałam od stołu
Poszłam na górę do łazienki i przemyłam twarz zimną wodą.
Byłaś wtedy wesoła. Wesoła i szczęśliwa. Karma jest suką i wraca do Mnie jak bumerang. Potraktowałam ją okropnie, więc teraz będzie do mnie wracać w postaci wspomnień i wyrzutów sumienia. Zasłużyłam sobie na to. Ale robiłam to dla niej. By jej nie zranić, by mogła ułożyć sobie życie z kimś innym. Powinnaś jej to wyjaśnić. I porozmawiac z synem, bo przegięłaś.
Umyłam zęby, ubrałam się i zeszłam na dół. Gdzie czekał już na mnie syn. Udaliśmy się do samochodu i ruszyliśmy w stronę szkoły Maćka
- Przepraszam - zaczęłam rozmowę - nie powinnam tak reagować
- Rozumiem, wiem że się pokłóciłyście, ale miałem nadzieje, że się pogodzicie jak to dorośli - zdziwiła mnie jego odpowiedź
- Wiesz, że się pokłóciłyśmy?
- Tak, po Twoich urodzinach mamo słyszałem wasze podniesione głosy i jak odjechała z piskiem opon. Nie spałem jeszcze i nie słyszałem o co się kłóciłyście, ale od tego momentu Ty znów byłaś smutna, a Ona więcej nie przyjechała - odparł na jednym wydechu, jakby trudno mu było o tym mówić
Okłamywanie dzieci jest niepedagogiczne, a On i tak wie, że nie rozmawiamy. Jest coraz mądrzejszy.
- To czemu mimo wszystko chciałeś bym napisała do Niej o zdjęcia?
- Myślałem, że może wtedy pogadacie i się pogodzicie. To był naprawdę najlepszy dzień, ale wymyślę jakiś inny
- Rozumiem i dziękuję
Temat Roksany na szczęście się już skończył. Maciek poprosił jeszcze tylko czy może zostać u dziadków na weekend, na co się zgodziłam, bo i tak Mój tato go dzisiaj odbiera ze szkoły, bo kończy wcześniej ode mnie. Reszta drogi przebiegła w ciszy.
- Tylko lekcje odrób, w niedziele Cię odbiorę. Miłego dnia i ucz się pilnie - powiedziałam, gdy wychodził już z samochodu
- Dobrze mamo, pa pa
Ruszyłam w stronę swojej pracy, włączając przy tym swoją płytę.
Powinnam wyrzucić w końcu tę płytę, sama się zadręczam. Albo.. Może zrobić to co już dawno powinnam była zrobić. Porozmawiać z Roksaną. Wyjaśnić sobie wszystko. Pewnie nie chce mnie widzieć, ale chcę wiedzieć, że zrobiłam wszystko co w Mojej mocy by odpokutować. Ona dostała ode mnie szansę wytłumaczenia się i mam nadzieję, że Ja również ją dostanę. Że mnie wysłucha. Tylko tyle. Albo aż tyle. Dla niej tylko, dla mnie aż bo zobaczenie jej może być dla mnie kolejnym ciosem. Ale trudno, Ona musi wiedzieć, co się wydarzyło, że postanowiłam to zakończyć.
Dojechałam do miejsca pracy, gdzie cały czas myślałam tylko o tym, że muszę się z nią spotkać. Po wszystkich lekcjach wróciłam do domu, by się odświeżyć i wymyślić co dalej.
Przebrałam się w wygodniejsze ubrania i wyszłam ponownie z domu, kierując się tym razem w stronę baru, w którym pracuje Roksana. Spacer szybko minął i już pod chwili byłam na miejscu. Zamiast wejść do środka, kręciłam się za barem. Nie miałam odwagi tam wejść i było mi coraz zimniej przez to, że zapomniałam ubrać kurtkę. Lato się skończyło, pora ubierać się cieplej. Chciałam już się poddać i wrócić do domu, ale otworzyły się tylne drzwi baru. Dobra ogarnij się, może Cię jednak wysłucha. Zbliżyłam się i ujrzałam młodego mężczyznę. Teraz albo nigdy.
- Przepraszam, czy jest może dzisiaj w pracy Roksana?
- Nie ma - odburknął
- A kiedy będzie? - nie dawałam za wygraną
- Nie wiem. Zaraz zawołam jej koleżankę, może coś więcej Pani powie - odpowiedział i zniknął, zanim powiedziałam, że nie trzeba
Jeszcze mi Marty brakowało. Ale przecież nie ucieknę.
Chłopak nie zamknął drzwi, przez co dobrze słyszałam co mówił.
- Roksana zrobiła sobie tutaj burdel, a teraz tutaj przyłażą. Niech w końcu się ogarnie, bo przestanę być dla nich miły - powiedział zdenerwowany
Nie jestem jedyną, która pyta o Roksanę?
- Zazdrościsz, że żadna nie pyta o Ciebie? Zajmij się swoim życiem i się w końcu od Niej odwal - odpowiedział mu damski głos, a po chwili zza drzwi wyłoniła się Marta
- Dobry wieczór - powiedziałam, podchodząc do światła by mnie lepiej widziała
- Już nie dobry - odburknęła - czego chcesz?
- Nie przeszłyśmy na Ty, więc troszkę szacunku - odpowiedziałam poirytowana, żałując że tam przyszłam
- Szacunku? Za co niby mam Cię szanować? Za bzykanie Mojej przyjaciółki, potraktowanie jej jak szmatę, czy może złamanie jej serca? A nie, przepraszam. Właściwie to w ciągu tygodnia zrobiłaś wszystko to co wymieniłam - wycedziła
Ałć. Zabolało.
- Przepraszam - powiedziałam, spuszczając głowę jak małe dziecko - nie powinnam tu przychodzić
- Ale przyszłaś - odpowiedziała - wejdź do środka, porozmawiamy przy barze, bo nie mogę tutaj stać wieczność, a Ty też się trzęsiesz z zimna
Posłuchałam dziewczyny i skierowałam się ku wejściu do baru. Usiadłam przy blacie i zamówiłam shota dla odwagi. Po chwili razem z shotem pojawiła się Marta.
- To teraz mów, co tutaj robisz i czego od Niej chcesz? - zaczęła Marta już spokojniejszym tonem
- Porozmawiać. Wytłumaczyć się - odpowiedziałam zgodnie z prawdą
- A co tutaj tłumaczyć? Nic to dla Ciebie nie znaczyło - powiedziała, podając mi kolejne cztery shoty, o które nie prosiłam. Ku Mojemu zdziwieniu, dwa z nich wypiła sama. Ja zrobiłam to samo, a kobieta zaczęła przygotowywać już kolejne
- Znaczyło, bardzo dużo znaczyło. Ale to nie ma znaczenia - wybąkałam
- Znaczyło, ale znaczenia nie ma, ciekawie.
- Po prostu prędzej czy później ta bajka by się skończyła, lepiej że zrobiłam to od razu niż bym miała w to brnąć i jeszcze bardziej ją zranić. I tak zdążyła się już pocieszyć, słyszałam słowa tego faceta co tutaj pracuje
- Olafa? On jej po prostu zazdrości, poza tym to były stare dzieje. Teraz pytają o nią tylko z ciekawości, bo dawno jej tutaj nie było
- Dawno nie było? Zwolniła się? - zapytałam zdziwiona. Jeszcze powiedz, że się wyprowadziła, a oszaleję
- Zrobiła sobie przerwe i przeprowadziła się na dwa miesiące do babci i rodziców. Ale dzisiaj ma wrócić do siebie, do mieszkania, a w przyszłym tygodniu już do pracy.
- Znalazła sobie kogoś? - wypaliłam bez namysłu
- A ulżyło by Ci, gdybym powiedziała, że już o Tobie zapomniała?
- Nie. Wiem, że ją zraniłam. Ale uwierz mi, że tak naprawdę będzie lepiej dla niej
- Lepiej to żebyś w ogóle nie pozwalała jej się do siebie zbliżyć. Nie powinnaś tego robić. A Ja też powinnam ją powstrzymać, a nie jeszcze ją nakręcać. Też zjebałam - wypiła jeszcze jednego shota
Poprosiłam by zrobiła mi kolejne. Nie skończy się to dobrze, ale i tak będę dzisiaj w domu sama. Wychyliłam od razu trzy kieliszki.
- Myślisz, że nie wiem? Zjebałam na całej linii. Chciałabym to naprawić, wytłumaczyć jej to, że to dla jej dobra. Myślisz, że mnie to nie boli? - wypiłam kolejnego shota, a łzy zaczęły lecieć mi po policzkach - jestem w cholernej rozsypce. Myślę o niej każdego dnia i każdej nocy. O tym, że cierpi. Ona nie pozwala mi o sobie zapomnieć. Chcę ją przeprosić. Tylko tyle. Nie zamierzam pchać się na siłę do jej życia, bo nie mogę jej nic obiecać, a na przyjaźń nie zasłużyłam. Nie zmienię nagle całego swojego życia nie będąc pewna tego co czuje. A nie wiem co czuje. Nic nie wiem, oprócz tego, że chce jej to wszystko powiedzieć
Marta podsunęła mi kolejny kieliszek i chusteczki. Patrzyła na mnie ze współczuciem
- Będę tego żałować - powiedziała pod nosem i wyszła na zaplecze, by wrócić po chwili z dwoma kartkami - masz tutaj jej adres i wizytówkę Taxi, lepiej żebyś nie wracała spacerem, jeszcze bez kurtki
Nie wiedziałam jak mam się zachować, wzięłam karteczki i zaczęłam wgapiać się w adres Roksany
- Dziękuję - ocknęłam się - naprawdę Ci dziękuję. Chcę tylko ją przeprosić
- Wiem i Ja też przepraszam. Źle zaczęłyśmy, ale byłam na Ciebie zła, patrzyłam na nią jak cierpi, więc nie mogłabym przywitać Cię z otwartymi rękoma
- Zasłużyłam sobie na takie powitanie - odparłam, po czym wstałam i wyciągęłam portfel by zapłacić
- Na koszt firmy - powiedziała Marta, na co uśmiechnęłam się delikatnie i ponownie podziękowałam
Wyszłam z baru i zadzwoniłam do taksówkarza. Gdy tylko podjechał, wsiadłam podając mu bez namysłu kartkę z adresem.
Nie wiem co Ja wyprawiam, ale jeśli dzisiaj tego nie zrobie to nigdy się nie odważę.
Całą drogę się nie odzywałam, dopiero po zapłaceniu i wyjściu, podziękowałam kierowcy. Spojrzałam na kartkę z adresem i skierowałam się ku odpowiedniej klatce. Drzwi były zamknięte. Wzięłam głęboki oddech i zadzwoniłam na domofon. Jednak bez skutku. Może śpi? Chciałam już się zawrócic i biec za taksówkarzem, który nie zdążył jeszcze wyjechać z parkingu, ale z klatki wyszła własnie kobieta z psem. Niewiele myśląc, złapałam za drzwi i poszłam pod jej mieszkanie. Dzwoniłam i pukałam, jednak bez skutku. Czego się spodziewałaś, skoro domofonu nie odebrała. Te shoty Ci mózg wyżarły. Usiadłam na schodach obok jej drzwi, a łzy zaczęły znów cisnąć mi się do oczu. Sama nie wiem kiedy odleciałam.
**
Nagle poczułam delikatne szturchnięcie. Otworzyłam oczy i ujrzałam zdziwioną Roksanę.
- Kaja? Co Ty tu robisz? - zapytała, a Ja poderwałam się na równe nogi
---------------
Polecam przeczytać opowiadanie od początku, troszkę się pozmieniało, a i informacji o kobietach jest więcej niż było. Miłego czytania :)