Gdy mężczyzna pojawił się w zasięgu wzroku, Shara pierwszy raz od dawna poczuła prawdziwe zaniepokojenie. Nie mogła przecież przewidzieć, jak zareaguje władca, którego nie widziała od wielu lat. A on przekroczył linię lasu i wyszedł na polanę. Szedł w kompletnej zbroi, u boku miał miecz Orkrist. Ale na jego głowie nie było korony.
Zbliżył się powoli do kobiety, która dostrzegła pasy siwizny w jego włosach. Mimo to jego oczy wciąż były bystre i dumne. Król musiał wzbudzać wielki szacunek wśród swoich poddanych, skoro i Shara skłoniła głowę, gdy zbliżył się do niej.
- Wykazujesz się odwagą, przychodząc tutaj.
- Chciałam wyleczyć pewne zadry z przeszłości, to działanie warte ryzyka - odrzekła kobieta. Wydawała się na powrót uspokojona, niemal rozluźniona.
- Ale czy nie zdajesz sobie sprawy, że wycelowanych jest w ciebie przynajmniej pięćdziesiąt strzał?
- A czy ty nie zdajesz sobie sprawy z tego samego, Thorinie?
Shara zmarszczyła brwi, gdy usłyszała cichy śmiech krasnoluda. Ze wszystkich możliwych reakcji tej spodziewała się przecież najmniej. Mężczyzna pokręcił głową i przyjrzał się wojowniczce.
- Chyba cię nie doceniłem, pani - mruknął, ale jego usta wykrzywione były w półuśmiechu.
- To dosyć powszechne zjawisko. Im mniej moi rozmówcy o mnie wiedzą, tym częściej się zaskakują - odparła. - Tym lepiej.
Z torby na ziemi wyjęła Koronę Króla pod Górą. Ostatni raz musnęła dłonią złote ornamenty. Podeszła do mężczyzny i wyciągnęła przed siebię dłoń, podając mu insygnium. Chwycił je i założył na swoją głowę, oddychając głębiej.
- Nigdy nie chciałam stanąć ci na drodze, Thorinie. Nawet pomimo tego, że to była moja misja. Nie zmieniłam też zdania co do tego, że zasługiwałeś na odbicie Góry.
- Ostatecznie twoja wyprawa wyszła krasnoludom na dobre - król skinął głową w stronę kobiety. - Gdyby nie ona, być może nie ucieklibyśmy z Leśnego Królestwa. Być może nie wygralibyśmy ze smokiem. Być może ja byłbym teraz martwy. A już na pewno nie byłbym świadkiem tak satysfakcjonującego ośmieszenia elfiego władcy.
Shara zachichotała delikatnie. Pamiętała doskonale dzień, w którym uciekła z pałacu. Do dzisiaj w szafce w swojej sypialni trzymała pierścień zaręczynowy, który otrzymała tamtego dnia.
- Nie miałaś żadnego interesu w pomocy memu królestwu, a jednak to zrobiłaś - dodał, a w jego mądrych, dumnych oczach błysnęła sympatia. - Moi poddani uznają ciebie i twoich przyjaciół za sojuszników Ereboru.
Władczyni uniosła brwi, a światło słońca odbiło się od jej peleryny, gdy prostowała się, zaskoczona.
- Nie masz pewności, że nie współpracuję z Mordorem - rzekła po chwili zastanowienia.
- Nie współpracujesz. Czarny Władca nie wybacza i nie zapomina. Zdradziłaś go, zabiłaś jego najważniejszego dowódcę. Nie sądzę, żebyś po tym znalazła miejsce przy jego tronie - pokręcił głową król.
- Cieszy mnie, że słusznie nie uznajesz mnie za wroga - Shara uśmiechnęła się, a jej głos załamał się lekko, być może z ulgi. - Długą drogę przed sobą mamy, zdrajcy Mordoru, zanim doświadczymy pokoju w Śródziemiu. Dlatego też warto, byśmy mieli sojuszników w tych niespokojnych czasach. Nie zapomnę daru przyjaźni, którą dzisiaj mi okazałeś, królu.
- Żegnaj, pani - mężczyzna skinął głową z szacunkiem i zaczął oddalać się powoli w stronę Góry.
- Żegnaj, Thorinie - odrzekła kobieta. - Obyśmy spotkali się ponownie - dodała, ciszej.
Po kilku chwilach obok władczyni wylądował duży jastrząb o bystrym spojrzeniu, którym odprowadził króla krasnoludów. Prędko zmienił się w ludzką postać i zerknął na kobietę.
- Czy wszystko poszło zgodnie z planem? - zagadnął
- Nawet nie wiesz, jak bardzo - Daul zdawał się zaskoczony, ale uśmiechnął się z ulgą.
- Mam ci do przekazania ważne informacje - Shara wreszcie oderwała wzrok od krasnoluda znikającego między drzewami i spojrzała na wojownika obok. - Dostałaś zaproszenie od lorda Elronda. Po minie gońca zrozumiałem, że pilne.
- Elronda? Czemu chce się ze mną spotkać?
- Tego jeździec nie doprecyzował. Przekazał tylko, że rozmowa będzie dotyczyć udziału naszego królestwa w Wielkiej Wojnie, cokolwiek by to miało znaczyć. Chcą wybadać nasze intencje - prychnął Daul. - Zaprasza cię do Rivendell i oferuje pełną ochronę podczas twojego pobytu w dolinie - Shara skinęła głową, jak gdyby spodziewając się tej informacji. - Sądzisz, że to pułapka?
- Nie, nie wydaje mi się - odparła, zgodnie z prawdą. Wiedziała, dlaczego dostała zaproszenie. - Kiedy mogę wyruszyć?
- Jesteś pewna, że chcesz to zrobić? - spytał, zaniepokojony - Mau tak samo jak ja powiedziałby, że to zbędne ryzyko i że lepiej by było, gdybyś odmówiła.
- Mau nie zna elfów, w przeciwieństwie do mnie. Minęły już czasy, w których ta rasy uciekała się do krwawych mordów zawsze, gdy nie potrafili poradzić sobie z problemem. Teraz, gdyby chcieli mojej śmierci, załatwiliby tę kwestię w białych rękawiczkach. Tak, żeby nie padł na nich cień podejrzeń - Shara zerknęła z lekkim uśmiechem na Daula. - To nie zasadzka.
Generał nie mógł tego wiedzieć, ale Shara naprawdę nie obawiała się wizyty w Rivendell. Pamiętała doskonale jedną z najważniejszych legend, którą przekazał jej Smaug Straszliwy w swoim kraju. Legendę o Pierścieniu, który wszystkimi rządzi. Jedyny gwarant potęgi Saurona, był prawdopodobnie najważniejszym artefaktem współczesnej historii Śródziemia. Przechowywany w kieszeni Bilba Bagginsa, gdy ten przekroczył próg Samotnej Góry. Hobbit założył go na palec, chcąc skryć się przed wzrokiem smoka. Ale Smauga nie można tak łatwo oszukać - doskonale wiedział, co stało się własnością niepozornego włamywacza. Pierścień musiał powrócić do gry, stąd nagłe poruszenie elfów i zaproszenie od Elronda.
- W porządku - powiedział w końcu Generał. - Wracajmy do domu, Mau powinien usłyszeć od ciebie o tej decyzji.
---
Kala całym sercem nienawidziła twierdzy Dol Guldur. Nie mogła znieść widoku jej czarnych, chropowatych ścian, nie cierpiała zapachu stęchlizny unoszącego się w powietrzu i nade wszystko nigdy nie przestały jej przerażać odgłosy wycia wilków dobiegającego z podziemi.
A mimo to dreszcz przebiegł wzdłuż jej kręgosłupa dopiero, gdy dostrzegła Czarodzieja siedzącego na tronie, oświetlonego promieniami księżyca wpadającymi przez wyrwę w suficie.
Kobieta uniosła podbródek, wyprostowała się i skupiła uwagę na postaci przed sobą i na tym, żeby wyglądać na nieprzestraszoną.
Zabawne, że siostry mimo negowania tego były czasem tak do siebie podobne.
- Zbliża się wojna - rzekł Czarodziej. - Nadszedł czas.
- Zdaję sobie z tego sprawę.
- Czy elfowie się zdecydowali? - Kala zadrżała, ale wyglądała na zadowoloną, że mężczyzna podjął ten temat
- Misja się powiedzie. Masz moje słowo. Nie martw się - jest warte więcej, niż kiedykolwiek warta była obietnica mojej siostry.
- Mam taką nadzieję. Twoja siostra doczeka się zemsty Mordoru za jej zdradę. Wąż powiedział, że jest blisko Generała - zmienił temat po chwili milczenia, a w jego oczach czaił się dziwny błysk.
- Zależy, co masz na myśli.
- Czyżbyś nie widziała listu? - Z kieszeni płaszcza od niechcenia wyciągnął gruby plik kartek i machnął nim w stronę kobiety, a ona dokładnie wiedziała, czym on jest. List został przechwycony przez orków, zanim zdążył dotrzeć do siedziby elfów w Rivendell. Mau nie zdawał sobie jeszcze sprawy z tego, że nigdy nie znalazł się w dłoniach adresatów. - Generał pod koniec pisze o miłości do naszej małej żołnierki.
- Raczej do idei - wzruszyła ramionami, a Czarodziej, autentycznie zaskoczony, uniósł brwi. - Mau zakochał się w Sharze, ponieważ kobieta reprezentuje ideę. Ciężko powiedzieć, czy to jego uczucie przetrwało próbę czasu i panowanie Shary w jego królestwie. Wielce prawdopodobne jest, że miłość zniknęła, gdy tylko kobieta przestała uosabiać wolność, do której dążył dla swojego ludu. Czy ona odzajemniła to uczucie? Być może, ale nie jestem w stanie powiedzieć tego z pewnością. Dopóki Shara nie opuści swojej kryjówki, jej intencje są dla mnie zagadką
- On, ona i Legolas, oni wszyscy tęsknili za swoją wyimaginowaną "wolnością" - Czarodziej wydawał się zażenowany tym słowem. - Czemu zatem Shara zgodziła się poprowadzić jego ludzi?
- Bała się zemsty Mordoru - to było dla Kali oczywiste i boleśnie znajome. - Wydawało jej się, że stabilizacja w zamian za wolność będzie satysfakcjonującym układem, nawet jeśli nie wyśnionym. Tak czy inaczej znam moją siostrę i wiem, że zarówno jej poddani, jak i mężczyzna są dla niej ważni.
- Wiesz, co z tym zrobić, prawda? - rzekł Czarodziej, uśmiechając się nieco drapieżnie, aż Kala poczuła pętlę zaciskającą się na jej żołądku
- Oczywiście - skinęła głową i przez moment milczała. - Od czasu jej wizyty w tym miejscu mam nad nią przewagę. Zdołałam chwycić jej dłoń.
Shara jeszcze przecież nie zdawała sobie sprawy z tego, że Kala dzięki tak prostemu gestowi jest w stanie nasłać na nią wizje przyszłości. Wizje, które, choć niepewne, będą w stanie zamieszać w głowie władczyni.
- Moja siostra powoli przestanie ufać swoim sojusznikom - kontynuowała kobieta. - Przestanie ufać sobie, a w końcu i Generałowi. Wiem, jaka jest waga tej misji - Kala spojrzała, pierwszy raz bez strachu, prosto na Czarodzieja. - Ale wiem też, że moja siostra musi zapłacić za zdrady, których się dopuściła.
---
Moi drodzy, został jeszcze tylko jeden rozdział do końca części drugiej!
Jak Wam się podobał ten? Coś Was zaciekawiło, macie jakieś przewidywania dotyczące dalszej fabuły, a może pytania? Piszcie śmiało!