84. Nikogo nie ma?

316 19 6
                                    

Już po wszystkim. Oni nie żyją, a nam już nic nie grozi. To ja w większości ich zabiłam i odwróciłam przepowiednie. Zabijanie jest zabawne, ale potem trzeba zrobić coś co niekoniecznie lubię, czyli sprzątanie. Na szczęście od niedawna mam moc, więc nie zmęczymy się. Chociaż jestem trochę zmęczona przez to ile mocy użyłam w ciągu ostatniego czasu.

- Chcesz ich przeszukać zanim pozbędziemy się ciał? - zapytałam patrząc na niego

- Nie - Klaus odwrócił się w moją stronę.

Mocą przeniosłam ciała na jedną kupę, a następnie podpaliłam je. Jeśli będą mieli coś wartościowego to się to nie spali.

- Za kilkanaście minut nie powinno być po nich śladu - patrzyłam na ogień.

Jeśli to były tylko wampiry to co z wilkołakiem który ugryzł Elijaha? A co jeśli ich jest więcej? Klaus ma umrzeć dzisiaj, ale ja nie mogę do tego dopuścić. Muszę go ochronić.

- Elijaha ugryzł wilkołak - przerwałam ciszę. -To ugryzienie nie wygląda jak normalne ugryzienie wilkołaka, jest inne. Nigdy takiego nie widziałam.

- Kiedy to się stało? - podszedł bliżej mnie

- Jakieś piętnaście minut przed tym jak oni tu przyszli - patrzyłam w jego niebieskie oczy. -Zrobiłam maść z mięszanki ziół, powinna mu trochę pomóc, albo uśmierzyć ból.

- Zostawiłaś go samego?!

- Elena z nim jest.

Gdy to powiedziałam zniknął. Przewróciłam oczami. Kilkanaście sekund potem, sama byłam przed pokojem pierwotnego. Przez to że drzwi były otwarte widziałam co się dzieje w pomieszczeniu. Elijah spał, a Elena stała obok okna przyglądając mu się. Klaus za to stał na środku pokoju. Gdy moja bliźniaczka dostrzegła mnie podeszła do mnie, pewnie z zamiarem wyjścia, ale nie wiedziała o jednym. Gdy chciała wyjść, bariera którą stworzyłam, zatrzymała ją, a brunetka przez to z jaką siłą w nią weszła, została odrzucona na kilka kroków.

Hybryda odwrócił się w naszą stronę. Elena zaskoczona tym co się stało spróbowała wyjść z pokoju jeszcze raz.

- Przepraszam, nie mogę was stracić - bawiłam się palcami. -Kiedy ich zabiję, wypuszczę was.

- A co jeśli zginiesz? - blondyn podszedł do progu.

- Nie umrę. W końcu jesteśmy niepokonani - uśmiechnęłam się.

- O czym wy mówicie? Kogo jeszcze chcesz zabić?

- Wilkołaki - ostatni raz spojrzałam na siostrę i odwróciłam się z zamiarem odejścia.

Jeśli będzie trzeba nie wypuszczę ich z tamtąd przez tydzień. Gdzie ja będę mogła znaleść wilkołaki? Schodziłam schodami, a każdy mój krok odbijał się od ścian przez ciszę jaka wypełniała dom. Gdy byłam na ostatnich schodach, usłyszałam wycie zza drzwi wejściowych. Oni na pewno widzą ten ogień, który trawi już trochę spalone ciała.

Wzięłam wdech i wydech. Dlaczego oni tu nie wejdą? Mam tam do nich wyjść żeby ich zabić?

Gdy byłam blisko drzwi, otworzyłam je siłą umysłu. Nikogo nie ma? Jeśli wyjdę z domu stracę ochronę, a oni będą mogli łatwiej mnie zabić. Przełknęłam ślinę idąc do przodu. Gdy wyszłam z domu nic się nie stało. Postanowiłam iść dalej przed siebie. Szłam powoli rozglądając się. Odwróciłam się słysząc warknięcie, ale tam niczego nie było. Spojrzałam w bok i otworzyłam szerzej oczy. Tego jeszcze nie widziałam. Oni byli czymś co przypominało wilkołaki, ale nimi nie było. Nie widziałam czegoś tak przerażającego nawet w horrorach. Muszę zostawić jednego przy życiu. Wyciągnęłam rękę w kierunku kilkunastu osobników, żeby posłać w ich stronę moc, która miała im połamać karki, ale nic się nie stało. Zrobiłam to kolejny raz i nic. To coś zaczeli podchodzić w moją stronę. Zrobiłam to samo kolejny raz, ale moja moc była zbyt słaba. Przynajmniej z piętnastu zostało ich siedmiu. Te stwory były blisko mnie kiedy po prostu padły nieżywe na ziemię, a ich ciała zniknęły. Dlaczego oni znikneli? Upadłam na kolana, nie mając na nic siły. Zmusiłam się do wstania. Pobiegłam z wampirzą prędkością do domu, czując, że zaraz znowu upadnę. Nie mogę walczyć kiedy nie mam siły. Nie myliłam się, bo gdy byłam za drzwiami upadłam po raz kolejny na podłogę. Wysunęłam kły i ugryzłam się w nadgarstek. Krew z tętnicy zaczęła wypływać, dlatego uniosłam rękę nad podłogę. Ciemnoczerwona ciecz kapała na podłogę tworząc znaki, kiedy równocześnie wypowiadałam słowa. Pod koniec przez brak sił położyłam się na podłogę, nie przerywając odczyniania zaklęcia. Gdy skończyłam przekręciłam się na plecy. Czułam jak krew wypływa z mojego nosa i uszu. Po tym jak usłyszałam głośny trzask, słyszałam tylko bardzo głośne piszczenie. Moje powieki zaczęły robić się coraz cięższe, aż w końcu je zamknęłam.

The Vampire DiariesNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ