71. Ukradnij burbon

486 28 10
                                    

Pamiętajcie żeby pić dużo wody.


____________
- Nie mogę wam powiedzieć! - przerwałam paplaninę Eleny o cudowności moich dzieci. Odkąd jesteśmy tutaj zdecydowanie częściej widzę się z nią i Bonnie. Uświadomiłam sobie jak bardzo mi ich brakowało. Złapałam za szyjkę butelki wódki. Znałam cenę za nie odpowiedzenia na pytanie.

Freya, Bex i Elena śmiały się, a ja piłam ten obrzydliwy alkohol. Gdy wypiłam już całą zawartość butelki odłożyłam ją gdzieś na bok obok reszty pustych butelek. Wszystkie jesteśmy już bardzo podpite, albo pijane. Gdyby jakiś człowiek zobaczył ile wypiłyśmy alkoholu zastanawiałby się jakim cudem nie przedawkowałyśmy. Nigdy nie wypiłam jeszcze tyle w całym moim życiu. Nachyliłam się i zakręciłam plastikową butelką. Patrzyłam na to jak się kręci, gdy skończyła, spojrzałam na osobę, którą los wybrał na moją ofiarę.

- Pytanie czy wyzwanie? - uśmiechnęłam się wrednie, patrząc na jej twarz.

Wszystkie dzisiaj upokorzyłyśmy się wiele razy. Żadna z nas nie miała litości przez co gra była trudna, z kolejnymi kolejkami każda z nas przestawała blokować swoje hamulce.

- Wyzwanie - odpowiedziała dumna.

- Idź do domu Salvatorów i ukradnij Damonowi jego zapasy burbona. Całe zapasy.

- Tylko to? - zapytała wstając.

Pokiwałam głową.

- Idę z tobą - Elena wstała z podłogi i ruszyła za pierwotną.

I oto tym sposobem zostałam sama z czarownicą. Freya położyła się na podłogę. Westchnęłam. Ciekawe ile im to zajmie? Dałam jej takie zadanie bo wiedziałam, że kończy nam się już alkohol, a wiem że żadnej z nas nie chciałoby się iść go dokupić.

Usłyszałam płacz moich córek. Spojrzałam na zegar i przewróciłam oczami. Wstałam z podłogi i poszłam do kuchni. Dawno nie kręciło mi się tak w głowie. Uhh jak złą matką trzeba być żeby zapomnieć nakarmić swoje dzieci? Sięgnęłam po dwie butelki i wstawiłam wodę w elektrycznym czajniku. Nasypałam kilka łyżeczek sproszkowanego mleka do butelek. Po tym jak ugotwała się woda nalałam ją do połowy butek, a potem wypełniłam je zimną wodą. Zakręciłam je i wstrząsnęłam. Wzięłam ściereczkę z uchwytu piekarnika i wytarłam to co rozlałam. Szkoda, że tutaj nie mamy służących. Jakoś bez uszczerbków na zdrowiu i życiu innych przedmiotów doszłam do ich pokoju. Otworzyłam drzwi, które po chwili za sobą zamknęłam. Przysunęłam łóżeczko Lili bliżej tego Lu. Weszłam w pustą przestrzeń pomiędzy meblami. Zaczęłam je karmić.

Gdy skończyłam je karmić, musiałam je przebrać. Po tym z powrotem odłożyłam je do łóżeczka i przesunęłam łóżeczko Deliliah na swoje miejsce. Mam nadzieję, że ten etap, w którym boję się ich dotykać w obawie, że coś im przez przypadek zrobię minie szybciej niż w przypadku Hope. Właśnie, ciekawe co u niej i Hayley? Nie wiem dlaczego, ale hybryda nie odbiera ode mnie telefonów już od kilku dni i boję się że coś mogło się stać. Usłyszałam kroki i rozmowę.

Niszczyciel zabaw i radości pijanych osób, Elijah Mikaelson powrócił. Przykryłam je cienkimi kołdrami. Usłyszałam jak drzwi otwierają się. Odwróciłam się w tamtą stronę.

- Hej już wróciliście - uśmiechnęłam się. Muszę udawać, że to w jakim stanie jestem nie ma miejsca, bo nie mam ochoty słuchać jego kazania- Właśnie zasnęły.

- Czy ty piłaś w czasie kiedy się nimi zajmowałaś? - Elijah podszedł do mnie.

Zaraz po tym zrobił to Klaus.

- Przecież nic im nie jest, zobacz, przed chwilą je nakarmiłam i śpią - powiedziałam kiedy minął mnie żeby je zobaczyć.

- Nie zapytam o to ile wypiłaś - blondyn objął mnie w tali.

- Troszeczkę dużo - zarzuciłam ręce na jego kark.

- Gdzie jest Rebekah? - zapytał Elijah.

- Poszła do Damona ukraść mu burbon z Eleną.

Usłyszałam tylko ciężkie westchnięcie bruneta. Po chwili wyszedł z pokoju.


***********
- Gdzieś gdzie nie będzie pełno ludzi - bawił się moimi długimi włosami.

- Australia? - palcem rysowałam niewidzialne wzorki po jego torsie.
- Kiedyś byłam z rodzicami w Cairns. Nadawałoby się.

Drzwi otworzyły się.

- Naucz się w końcu pukać - powiedziałam lekko wkurzona patrząc na bruneta. Nie byłabym zła gdyby nam dzisiaj nie przeszkodził po raz kolejny.

- Mam nadzieję, że to coś ważnego.

Przyglądałam się jego twarzy. Coś jest nie tak. Elijah zwykle nie ukazywał emocji, ale teraz widać, że coś jest nie tak. Usiadłam na łóżku, wcześniej wyplątując się z objęć jego brata.

- Hayley nie żyje.

The Vampire DiariesWhere stories live. Discover now