43. Czarne dalie

577 31 0
                                    

Wyszłam z domu, trzymając młodą na rękach. Mogłaby iść sama, ale tak będzie szybciej. Mimo, że życie toczy się tu cały czas to z kążdą kolejną godziną pojawia się tu więcej ludzi. Skręciłam w prawo. Hope chyba jest zmęczona, bo nic nie mówi, tylko przytula się do mojej szyi. Szłam środkiem ulicy mijając kolejnych ludzi.

Czuć coś dziwnego w powietrzu. Nie chodzi o zapach, ale o coś innego. Parenaście metrów przed nami zobaczyłam Kola rozmawiającego z jakimś facetem. Chyba poczuł, że na niego patrzymy bo on też na nas spojrzał. Utrzymaliśmy kontakt wzrokowy przez chwilę, a potem odwróciłam wzrok.

- Gdzie idziecie? - znalazł się koło nas.

Zatrzymałam się. Młoda zainteresowana nim, obserwowała go.

- Nie wiem - spojrzałam na niego.

- To Hope? - obserwował ją.

- Tak, nie byłabym tu z innym dzieckiem - zaufać mu? - Chcesz ją potrzymać?

Zaskoczony spojrzał na młodą, którą po chwili wziął na ręce.

- Hej dzieciaku - uśmiechnął się.

Kobieta za naszymi plecami zaczęła grać na skrzypcach. Ta muzyka była piękna, ale dziwnie działała na zmysły. Obróciłam głowę w jej stronę.

- Znasz tą piosenkę? - uniosłam głowę i ponownie spojrzałam w oczy mojego byłego męża.

Coś musi być naprawdę nie tak, bo Hope też zaczęła być niespokojna.

- Wracamy - rozejrzał się po czym złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć w kierunku domu.

Nie opierałam się, ale delikatnie szarpnęłam ręką żeby dłużej mnie za nią nie trzymał. Ludzie zaczęli na nas patrzeć. Coś z nami jest nie tak? Pojawiły się nam nasze wampirze twarze? Spojrzałam szybko na Kola, ale wyglądał normalnie.

- Daj mi ją - wzięłam młodą.

Może mu ufam, ale to sobie bardziej ufam w kwesti opieki nad Hope.

Zatrzymałam się gdy przed nami pojawił się jakiś mężczyzna. Wyciągnął w moją stronę parę kwiatów dali.

- Dziękuję - wyminęłam go.

- Czarne dalie teraz kwitną - poczułam jak jego ręka mocno zaciska się na moim przedramieniu.

Kol odciągnął go od nas. Czarne dalie? Serce zatrzymało mi się na sekundę. Dahlia przybyła po Hope?

- Co to było? - zapytał wkurzony Kol

- Dahlia - ponownie zaczęłam szybko przed siebie iść

Pierwotny szedł obok mnie. Ludzie, wampiry, wilkołaki, wiedźmy - nie wiem kim są przechodnie, ale dziwnie na nas patrzyli. Niektórzy odwracali od nas wzrok, a to pewnie dlatego, że Kol idzie obok mnie. W czasie gdy byliśmy razem nie oszczędzaliśmy nikogo, dlatego pewnie teraz myślą, że patrzenie wszędzie indziej niż na nas uratuje ich w pewnym stopniu.

Przestałam zawracać sobie głowę niepotrzebnymi sprawami. Teraz liczy się tylko to żebyśmy bezpiecznie dostały się do domu. Mogłabym użyć wampirzego tempa, ale co pomyśleliby sobie ludzie? Odetchnęłam widząc dom. Po chwili byłam już na chodniku.

- Katherine? Co się stało? - podskoczyłam na głos Elijaha. Nie zauważyłam kiedy koło nas się pojawił.

Złapałam go za rękę i wciągnęłam do środka.

- Dahlia przybyła - spojrzałam w jego ciemne oczy.

The Vampire DiariesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz