63. Mercy?

485 31 14
                                    

- Dlaczego nie wrócimy do domu? - patrzyłam zdziwiona na niego.

- Coraz więcej naszych wrogów przyjeżdża do miasta, nie muszę ci mówić dlaczego bo wiesz. Po weselu wyjedziemy stąd i zamieszkamy z dala od innych. Tak jak obiecałem.

Kiwnęłam głową. Nie spodziewałam się tego. Z Mystic Falls wyjeżdżałam bez pożegnania, ale nie z Nowego Orleanu. Wiedziałam, że niedługo, pewnego dnia stamtąd wyjedziemy, ale nie byłam gotowa na to żeby zrobić to tak szybko. Mam na dzisiaj dość.

- Jestem zmęczona, idziesz ze mną?


*************
Nie wiem, czy chcę iść na wesele Eleny i Damona. Zrobiłabym wszystko żeby uniknąć spotkania z moimi rodzicami i osądzających ludzi. W końcu przez ostatnie parę dni udawało mi się to. Uśmiechnęłam się gdy zobaczyłam jak za oknem pada śnieg. Przykryłam się bardziej satynową kołdrą.

- Powinnaś więcej spać - Klaus otworzył oczy.

- Spałabym, ale one od paru dni urządzają sobie zawody w to która bardziej pokopie moje narządy - lekko skrzywiłam się czując mały ból w środku mnie. -Za sześć tygodni mam je urodzić, a nadal nie wybraliśmy imienia.

- Aurora? - zaśmiał się

- Nigdy - rzuciłam w niego małą poduszką - zdradzę ci sekret. To imię jest numerem jeden na zakazanej liście.

- Mercy? - z małą pomocą Klausa usiadłam na łóżku.

Pocałowałam go, a potem się w niego wtuliłam. Jestem trochę zażenowana tym, że mimo, że jestem wampirem to potrzebuję pomocy innych. Chociaż cieszę się że nie jestem człowiekiem, wtedy pewnie byłoby o wiele gorzej.

- Nie pasuje do nas. Claire? - położył brodę na czubku mojej głowy.

- Nie. Lucrecia?

- Może być - położył swoją dużą dłoń na moim brzuchu. -A co z drugą?

- Druga będzie mieć na imię Deliliah.



************
To chyba pierwszy raz od dawna kiedy w listopadzie spadł śnieg i jest tutaj tak zimno.

- Kochanie, ich ślub będzie za cztery godziny, nie za chwilę - Klaus leżał na łóżku i patrzył na to jak się szykuję.

- Wiem o tym, ale minie trochę czasu zanim się ogarnę - podeszłam do szafy i wyjęłam dwie sukienki. Odwróciłam się w jego stronę pokazując je mu. -Która?

- Błękitna - zdecydował po chwili patrzenia na obie.

Odwiesiłam czarną, a niebieską położyłam na oparcie fotela, na którym usiadłam. Poprawiłam lusterko i otworzyłam kosmetyczkę, wyjęłam z niej kredkę do brwi, korektor, eyeliner, pomadkę, puder i podkład.

Gdy skończyłam się malować przyszedł czas na zrobienie tego co najtrudniejsze, czyli zrobienie fryzury, która wytrzyma godziny i będzie piękna. Zdecydowałam się na niskiego koka, ale tym już zajmie się zahipnotyzowana fryzjerka.


Kiedy w końcu wyszliśmy z domu znowu zaczął padać śnieg. To sytuacja jak z jakiejś książki, w sensie jestem szczęśliwa, mój ukochany jest przy mnie, a miasto wygląda jak zaczarowane.

- Zima jest piękna - odwróciłam się w stronę Klausa, który zastanawiał się nad czymś.

Wampir spojrzał się w moje oczy. Nagle uklęknął przede mną.

- Żyję tysiąc lat i chciałbym spędzić kolejne tysiąc z tobą. Zostaniesz moją żoną? - w prawej dłoni trzymał pierścionek.

The Vampire DiariesWhere stories live. Discover now