24. Zamiana

686 31 1
                                    

Elena stała i patrzyła na mnie zszokowana. Położyłam dłonie po bokach głowy i zaczęłam wypowiadać zaklęcie, tak jak czarownica obok mnie. Chwilę potem byłam w jej ciele i obserwowałam jak moje łapie mój mąż.

- Myślisz, że długo nam to zajmie? - patrzyłam jak układa moje ciało w drewnianej trumnie.

- Za półtora miesiąca musimy wracać - zamknął wieko. -Idź i nie trać czasu - przytulił mnie.

Odwzajemniłam uścisk, a potem odsunęłam się od niego. Wyszłam z jego domu i ruszyłam w drogę do domu Salvatorów. Po tym jak przeszłam przez całe miasto weszłam do domu. W salonie był Damon, Stefan i Caroline. Zrobiłam zmęczoną minę i usiadłam na kanapie obok blondynki.

- Gdzie byłaś? - zapytał Damon.

Wszyscy patrzyli na mnie.

- U Kola - spojrzałam na stolik.

- Po co? - oburzyła się Caroline.

- Aby złożyć mu kondolencje, Katherine w końcu była jego żoną - westchnęłam.

Udawanie Eleny jest proste, po prostu trzeba być ciągle smutnym, uprzejmym i momentami być egoistką. Do salonu wszedł nieznany mi wampir. Kim jest ten brązowooki przystojniaczek?

- Biedaczek jest załamany? - ten wampir rozsiadł się w fotelu.

Przystojniaczek chyba nas nie lubi przez kłamstwa jakie usłyszał, muszę to naprawić.

- Nie byłby gdyby żyła- spojrzałam na niego ze smutkiem w oczach.

Jestem Eleną od krótkiego czasu, ale to jest takie wkurzające, że ja nie mogę. Żeby dowiedzieć się wszystkiego będę musiała przeczytać jej pamiętnik.

- Dziwię się że cię nie zabił - Stefan patrzył na mnie uważnie.

- Jest sam? Ciekawe co knuje? - wtrąciła się Caroline.

- Tak jest sam, chce ją pochować. Powiedział, że ona chciałaby być pochowana tutaj. W końcu wszytko się tutaj zaczęło i tu się skończy - powiedziałam smutnym tonem i przybrałam taki sam wyraz twarzy.

-Nie mógł zrobić tego w Nowym Orleanie?

Nie spodobał mi się jego ton. Dlaczego oni tak bardzo nie chcą mnie tutaj? Dlatego że wybrałam bycie z kimś kogo kocham, a oni nienawidzą?

- Jest jej mężem, chce dobrze - patrzyłam się na niego.

Dla lepszego efektu uroniłam łzę, którą szybko starłam. Wtedy jego wyraz twarzy się zmienił na zmartwiony. Wstałam z kanapy i poszłam do jego pokoju i usiadłam na łóżku. Skrzywiłam się. Kiedyś to ja tu spałam. Smutna patrzyłam na kołdrę. Po chwili drzwi pokoju otworzyły się. Słyszałam jego kroki, po chwili zobaczyłam jak siada na przeciwko mnie. Złapał palcami moją brodę i podniósł moją głowę do góry. Błagam tylko niech jej nie pocałuje. Patrzyłam w jego oczy, a on w moje.

- Przepraszam - powiedział.

Uniosłam brwi do góry. On przeprasza? Przeprasza? Mnie nigdy nie przeprosił, chociaż powinien.

- Za to że ją zabiłem. Nie smuć się - przejechał kciukiem po moim, a raczej jej policzku.

Czy on myśli, że przeproszenie naprawi wszystko co zrobił?

- Nie chodzi mi o to. Dlaczego taki dla niej jesteś? Dlaczego nie możesz dać jej spokoju? -odsunęłam się od niego, niech myśli, że jest obrażona, a ja przynajmniej dowiem się jaki ma z nami problem.

Czy on naprawdę przeprosił za to że mnie zabił? Jego spojrzenie zmieniło się. W jego niebieskich oczach było widać różne emocje. Kiedyś gdy byliśmy razem takie coś oznaczało kłótnię, albo wyssanie ze mnie dużej ilości krwi.

- Wiesz dlaczego -pod wpływem mojego zaskoczonego spojrzenia westchnął. -Wtedy gdy pokłóciliśmy się nie chciałem z nią zerwać, a ona wyjechała do Nowego Orlenu i tam go poznała - walnął ręką w stolik nocny.

Podskoczyłam. Przestraszył mnie. Jego spojrzenie przeniosło się na mnie. Dlaczego mam ochotę go przytulić? I dlaczego jest mi go szkoda? Nie, ja nie mogę mu współczuć, on jest zły, skrzywdził mnie i inne kobiety. Ale teraz nie jestem mną. Zrobiłam to co podpowiedziało mi, że Elena zrobiłaby to samo, przytuliłam go, a on mnie. Położyłam brodę na jego barku. Robię to bo jestem Eleną.

- Kocham cię - otworzyłam szerzej oczy na jego słowa.

Co mam teraz zrobić? Ona nie jest nadal ze Stefanem? Odpowiedzieć?

- Ja ciebie też - zacisnęłam wargi. Potem zawsze mogę powiedzieć, że chodziło mi o przyjacielską miłość.


**********
Udaję Elenę od ponad miesiąca. Tydzień temu byłam odwiedzić Margaret. Niecały miesiąc temu moje ciało zostało pochowane na cmentarzu w Mystic Falls. Z dnia na dzień coraz bardziej niszczyłam związek Damona i Eleny, aż w końcu mi się to udało. Następnie zbliżyłam ją trochę do Stefana, bo on jest lepszym wyborem. Czułam się z tym trochę źle, ale robiłam to dla zemsty i jej dobra. Przez ten miesiąc żyłam życiem Eleny i nikt się nie zorientował, nawet ten cały Enzo. Na początku coś podejrzewał, ale potem mu przeszło, naprawiłam także siebie w jego oczach. Po kolejnym, całym tygodniu nauki jadę do Mystic Fallas. Gdy wysiadłam z samochodu, weszłam do baru. Zjadłam tam obiad i napiłam się trochę. Na całe szczęście kiedy wszystko naprawiłam, mogę już skończyć tą szopkę. Potem poszłam na cmentarz do rodziców, do lasu i na most. W tym czasie ignorowałam wszystkie telefony jakie dostawałam, odczytywałam smsy, ale nie odpowiadałam na nie. Poczekałam aż ściemni się i dopiero wróciłam do domu Salvatorów. Kiedy weszłam do salonu, byli tam wszyscy.

- Gdzieś ty była? - Caroline w kilka sekund znalazła się przede mną.

- Nieważne - wyminęłam ją

- Dlaczego nie odbierałaś telefonu? - zapytała Bonnie.

- Nie miałam ochoty z nikim rozmawiać - odpowiedziałam.

- Jeśli nie masz ochoty z nami rozmawiać to co tutaj robisz? - Damon znalazł się przede mną.

- Nie wiem - odwróciłam się i wyszłam z domu.

Ruszyłam biegiem w stronę lasu. Ostatnią część planu czas zacząć.

The Vampire DiariesWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu