— Możecie trochę ciszej? Ja się próbuję uczyć w pokoju obok, a was pewnie słychać aż nad Wisłą. — zwróciłam się do chłopaków, którzy darli się i pili w salonie.
— Marcelina, straszna sztywniara się z ciebie zrobiła ostatnio. — zaśmiał się Szczepan, a ja uniosłam brwi.
— Po prostu ciszej.
Wróciłam do sypialni i trzasnęłam drzwiami. Próbowałam robić notatki, ale nie słyszałam własnych myśli.
Wzięłam do ręki telefon i zadzwoniłam do Maćka.
— Jesteś w domu? Błagam. — wypaliłam bez powitania.
— Hej? Tak jestem, co jest? — odpowiedział.
— Masz ochotę na wspólną naukę do tego zaliczenia? Bo nie wiem czy słyszysz, ale u mnie się nie da. — zwróciłam się do niego i usłyszałam śmiech.
— Słyszę. Przyjeżdżaj, ale kup coś do jedzenia.
Spakowałam laptopa oraz książki do torebki i zarzuciłam sweter, po czym ruszyłam do drzwi.
— Biorę samochód. — poinformowałam Jasia, a on spojrzał na mnie krzywo.
— Gdzie jedziesz?
— Uczyć się gdzieś indziej, bo tu się nie da, kurwa. — założyłam buty i opuściłam mieszkanie.
Niedługo później, stałam przed drzwiami z torbą jedzenia.
Zadzwoniłam dzwonkiem, a dosłownie po sekundzie otworzył mi Maciek. Objęłam go na powitanie i weszłam do środka.
— Jak bardzo jesteś zła? — zapytał, a ja odwróciłam się w jego stronę.
— Jestem wkurwiona.
Siedzieliśmy w książkach dobre dwie godziny, aż w końcu o dwudziestej pierwszej zrobiliśmy sobie przerwę.
— Co u Zuzy? — spytałam.
— Okej, pojechała do rodziców na parę dni. — odpowiedział, a ja skinęłam głową.
Zaczęliśmy się zajadać chipsami i oglądać jakieś głupoty.
— Musimy to skończyć. — powiedział po czterdziestu minutach, a ja jęknęłam, ale przyznałam mu rację.
— Boże, czemu tego nigdzie nie ma?! — krzyknęłam zirytowana.
— Wdech, wydech. — zaśmiał się brunet, a ja zmroziłam go wzrokiem. — Które?
— Siódmy punkt. — odpowiedziałam, a on rzucił we mnie podręcznikiem. — Dzięki.
Skończyliśmy o dwudziestej trzeciej i zaczęłam się zbierać.
— Mam nadzieję, że impreza się skończyła. — westchnęłam i wstałam.
— To zadzwoń i zapytaj. Możesz zostać dłużej. — wzruszył ramionami.
— Późno już, nie będę robić problemu.
— I tak muszę ogarnąć jeszcze parę rzeczy, dotrzymasz mi towarzystwa. — zaczął mnie przekonywać.
— Dobra. — wyjęłam telefon i ruszyłam do kuchni. — Halo?
— Hej.
— Już poszli chłopcy? — zapytałam.
— Właśnie wychodzą. — westchnęłam na jego ton zakrapiany alkoholem.
— Okej, to wracam.
Poinformowałam Maćka o przebiegu rozmowy i podziękowałam mu, za udostępnienie mi miejsca do nauki, po czym się pożegnaliśmy.
Zaparkowałam samochód pod blokiem i ruszyłam do windy. Wjechałam na nasze piętro i wyjęłam klucze, a gdy weszłam do mieszkania, ujrzałam jeden wielki bałagan.
YOU ARE READING
nie krzyczysz jak palę | Jan-rapowanie
Fanfiction- Przepraszam, Janek. To popieprzone. - powiedziałam, wyjmując papierosa z jego paczki. - Ja tez przepraszam, Marcela. To ostro pokurwione. - odpowiedział, odpalając go swoją zapalniczką. Nie krzyczy jak palę, pali ze mną. pierwsze rozdziały pisałam...