episode three

6.9K 202 337
                                    

Reszta egzaminów minęła spokojnie, Antek też nie zakłócał już mojego życia. Tak naprawdę, pomijając maturę, mieliśmy już wolne. Każdy skupił się na douczeniu materiału, bo wiedział, że wyszalejemy się na imprezie z okazji zakończenia naszej edukacji w liceum.

Miała to być wielka domówka, na której mieli być nie tylko licealiści z naszej szkoły, ale też z innych. Szczerze mówiąc, to sama nie wiem ile osób ma być, ale Oskar ma ogromną chatę z ogrodem, więc problemu z miejscem nie będzie.

Gdy nadszedł dzień imprezy, moi rodzice jak zwykle wyjechali na działkę, co oznacza, że mogę w spokoju się wyszykować i wrócić nawet w najgorszym stanie.

O czternastej umówiłam się z Julą w centrum i miałyśmy iść coś zjeść. Oczywiście dziewczyna zaciągnęła mnie później na zakupy, co w sumie wyszło na dobre, bo znalazłam sukienkę na wieczór. Była w odcieniu brązu, z długim rękawem, półgolfem i wiązaniami po bokach.

Z blondynką siedziałam prawie cztery godziny, bo Janek przyjechał po mnie przed osiemnastą, a przy okazji zadeklarował się odwieźć dziewczynę. Jak zwykle mówiła, że nie chce robić problemu, ale koniec końców pojechała z nami.

Dwadzieścia minut później byliśmy już u mnie w mieszkaniu. Chłopak rozsiadł się na kanapie, bo był już gotowy do wyjścia, a ja poszłam się wykąpać. Po wzięciu prysznica, założyłam dresy i bluzę na czas malowania i ogarniania włosów.

— Janeeek! — zawołałam chłopaka i już po chwili stał w drzwiach do łazienki. — Wysuszysz mi włosy?

Blondyn westchnął, ale zgodził się i chwycił za suszarkę, a ja rozsiadłam się na stołku. Z nudów zaczęłam nagrywać snapy i jednego z nich dodałam na prywatne story.

— Autograf też chcesz? — spytał lekko już zirytowany, gdy po raz trzydziesty kazałam mu się ustawić do zdjęcia.

— Przyzwyczajaj się, niedługo będą kolejki po zdjęcia i autografy! — krzyknęłam z uśmiechem, bo naprawdę w to wierzyłam.

Gdy moje włosy były już suche, wygoniłam chłopaka i zaczęłam się malować. Zrobiłam swój standardowy makijaż, a na oczach zrobiłam coś w stylu foxy eyes, ale wyszło ładnie. Usta pomalowałam na ciemniejszy nude i założyłam sukienkę. Swoje brązowe włosy, sięgające mi za łopatki, pofalowałam w hollywoodzkie fale. Dodałam jeszcze złoty naszyjnik i byłam praktycznie gotowa.

Udałam się w kierunku salonu, żeby zaprezentować się Jankowi, ale gdy mnie zobaczył otworzył tylko buzię i zjechał mnie wzrokiem jakieś dziesięć razy.

— Aż tak źle czy aż tak dobrze? — spytałam, śmiejąc się z jego miny.

— Kurwa, dobrze. Wyglądam jak wieśniak przy tobie. — blondyn skrzywił się.

Nie wyglądał wcale źle, miał na sobie czarne jeansy i tego samego koloru bluzę. Pierwszy raz od dawna nie miał worów pod oczami, co oznacza, że w końcu się wyspał, tak jak mu kazałam.

Spojrzałam na zegarek, który wskazywał, że za pięć minut dwudziesta pierwsza. Impreza zaczynała się za ponad pół godziny, więc idealnie.

Wróciłam się do łazienki, gdzie prysnęłam się perfumami, a następnie wzięłam małą, czarną torebkę z pokoju i zawiesiłam ją sobie na ramieniu. Poinformowałam chłopaka, że możemy wychodzić i założyłam swoje białe air forcy, bo nie ma opcji, żebym wyszła w butach na obcasie. Janek ubrał vansy i wyszedł, mówiąc że poczeka w samochodzie, a ja w tym czasie zamknęłam drzwi do mieszkania.

Dokładnie o dwudziestej pierwszej trzydzieści byliśmy pod domem Oskara, pewnie jako jedni z pierwszych, bo większość zawsze się spóźniała.

nie krzyczysz jak palę | Jan-rapowanie Where stories live. Discover now