II episode thirteen

3.2K 124 32
                                    

— Lecę na praktyki. — pocałowałam Janka. — Bawcie się dobrze na koncercie, pisz na bieżąco. Aha, i oczywiście napisz jak będziecie w Krakowie.

— Na pewno nie możesz jechać? — jęknął, a ja pokręciłam głową.

— Wiem, że to ważny koncert, ale nie mogę opuścić tych zajęć... No kto takie eventy planuje na czwartek? — skinął na znak, że rozumie. Dałam mu jeszcze raz buziaka. — Uważaj na siebie, proszę. Jutro wieczorem już będziesz, tak?

— Chyba tak.

— Okej, papa.

Wyszłam z mieszkania chłopaka i wsiadłam do samochodu. Czułam się lepiej za kierownicą, a lekarka powiedziała, że mogę już spokojnie prowadzić, więc stwierdziłam, że czas najwyższy na własne auto. Z małą pomocą finansową rodziców, mogłam sobie pozwolić na ten zakup.

Przywitałam się z Patrykiem i Maćkiem, po czym zaczęliśmy praktyki. Najłatwiej nie było, zważając na pandemię, ale dobrze, że mieliśmy w ogóle jakąkolwiek możliwość nauki.

Przed siedemnastą skończyliśmy.

— Idziemy na kawę? — zapytałam, a chłopcy pokiwali głową. — Jesteście samochodem, czy...

— Nie. — odpowiedzieli chórem, na co lekko się zaśmiałam.

— Okej, to zapraszam na pierwszą przejażdżkę moją nową furą. — powiedziałam dumnie i zaczęliśmy kierować się w stronę parkingu.

Patryk zajął miejsce pasażera z przodu, po wygranej bitwie w kamień, papier, nożyce.

Zaparkowałam przy kawiarni, gdzie zamówiliśmy napoje i wyszliśmy na zewnątrz, żeby przejść się po centrum Warszawy.

od Jaś: wyjechalismy

Usiedliśmy z chłopakami przy pałacu kultury i zaczęliśmy nasze plotki.

— To takie dziwne, że widać, że niektórzy cię kojarzą. — skomentował nagle Patryk, rozglądając się.

— Patrz, ile ona ma followersów na instagramie. Dziwne, żeby nikt jej nie znał. — wywrócił oczami Maciek, a ja się skrzywiłam.

— Walnij się w łeb, brzmisz jakbym była gwiazdą jakąś. Poza tym, to raczej przez Janka.

— On to w ogóle musi mieć przejebane. — stwierdzili oboje, a ja westchnęłam i przytaknęłam.

Odwiozłam moich przyjaciół i ruszyłam do domu. Ania była z Michałem w Krakowie, więc mieszkanie było puste. Włączyłam muzykę i zabrałam się za sprzątanie, w międzyczasie zamawiając żarcie.

Siedziałam na kanapie i uczyłam się, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam i odebrałam jedzenie od dostawcy, po czym wróciłam do salonu i wzięłam do ręki telefon.

od Szyman:

od Szyman:

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
nie krzyczysz jak palę | Jan-rapowanie Where stories live. Discover now