Wpadliśmy w pewną rutynę, ale odpowiadało nam to. Prawie codziennie Janek przyjeżdżał po mnie na uczelnie, jechaliśmy do studia, gdzie chłopcy pracowali nad płyta, a ja się uczyłam. Czwartki niezmiennie były naszym dniem, na odwiedzanie nowych miejsc. Co jakiś czas spotykałam się też z Anią, którą poznałam podczas pracy w kawiarni i z ludźmi z uniwersytetu.
Święta mieliśmy spędzić w Krakowie, a żeby nacieszyć się rodziną, zdecydowaliśmy się pojechać już dwudziestego pierwszego.
Spakowani i z całym bagażnikiem prezentów, wyruszyliśmy w drogę.
— Nasze pierwsze święta, jako para. — odezwałam się, a chłopak za kierownicą uśmiechnął się szeroko.
— Czyli najlepsze święta. — położył rękę na moim udzie.
Zatrzymaliśmy się na stacji, Jan poszedł zatankować, a przy okazji kupić kawę i szlugi.
— Zapnij się. — odezwałam się, gdy staliśmy przy samochodzie. Blondyn tylko wyciągnął paczkę w moją stronę, ale pokręciłam głową, więc zaczął palić sam. — Janek, jest mróz,
zapnij się.Westchnął, ale w końcu wykonał moje polecenie. Gdy dopalił swojego papierosa, wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w dalsza podróż.
W Krakowie byliśmy o piętnastej i najpierw postanowiliśmy pojechać do Jana. Gdy weszliśmy do domu, do mojego chłopaka natychmiast podbiegł jego młodszy brat. Zamknęli się w szczelnym uścisku, a moje serce się rozpływało. Był on bardzo ważny dla Jasia, często gadali na kamerce, ale to nie to samo co spotkanie twarzą w twarz. Zazdrościłam im tej relacji.
— Hej, Filip. Wyprzystojniałeś. — przywitałam się z nim, a on oderwał się od chłopaka i mnie objął.
Następnie przywitaliśmy się z rodzicami Janka, a jego mama zrobiła nam herbatę. Po półtorej godzinie rozmów, zdecydowaliśmy się pojechać do mnie.
Nie zdążyłam nawet zdjąć butów, a moja rodzicielka przytuliła mnie na powitanie, a następnie uczyniła to samo z Jankiem.
— Tomek! Twoja córka przyjechała. — zawołała tatę, który po chwili z uśmiechem znalazł się obok nas.
— O, jest mój zięć. — objął blondyna, który się zaśmiał.
— Jak wam minęła podróż? — zapytała moja mama.
— W porządku, bez żadnych komplikacji. — odpowiedział Jaś, a moi rodzice zaczęli go zagadywać o najróżniejsze rzeczy.
— Widziałem, że super ci idzie w muzyce. — zwrócił się do niego mój ojciec, a Pasula szeroko się uśmiechnął. — Gratulacje.
— Dziękuję bardzo. Tak, wszystko idzie jak najlepiej, na wiosnę wydajemy kolejną płytę.
— Mam nadzieje, że dostaniemy egzemplarz! — wtrąciła się moja mama, a chłopak od razu obiecał, że wyśle im preorder.
Cieszyłam się, że mają dobry kontakt.
Święta minęły nam w cudownej atmosferze, część spędziliśmy z moją rodziną, a część z rodziną Janka. Odwiedziliśmy też paru znajomych z liceum i oczywiście napiliśmy się nad Wisłą w czasie pasterki.
Wszystko tak jak powinno być.
Najpierw pożegnaliśmy się z moimi rodzicami, a następnie pojechaliśmy do domu Jasia.
— Miło, że przyjechaliście. Dobrze było cię zobaczyć, Marcela. Lepszej synowej, nie mogłam sobie wymarzyć. — uśmiechnęłam się i przytuliłam mamę mojego chłopaka.
YOU ARE READING
nie krzyczysz jak palę | Jan-rapowanie
Fanfiction- Przepraszam, Janek. To popieprzone. - powiedziałam, wyjmując papierosa z jego paczki. - Ja tez przepraszam, Marcela. To ostro pokurwione. - odpowiedział, odpalając go swoją zapalniczką. Nie krzyczy jak palę, pali ze mną. pierwsze rozdziały pisałam...