episode twenty-nine

3.6K 139 85
                                    

Nie wiem ile czasu spędziłam, siedząc przy grobie Bartka i mówiąc wszystko co tylko siedziało mi w głowie, ale poczułam ulgę.

— Tak strasznie chciałabym, żebyś był przy mnie. Mógłbyś nas odwiedzić w Warszawie, poszlibyśmy na schodki. — westchnęłam i podniosłam się z ziemi. — Jeszcze przyjdę w ten weekend. Kocham cię.

Wyjęłam telefon, bo miałam tam informację, na temat tego, gdzie pochowany został Szymek. Ruszyłam wedle wskazówek, które przysłała mi Ola i w końcu zobaczyłam przed sobą pomnik z jego imieniem i nazwiskiem.

Na trawie, oparty o ławkę, siedział Antek.

— Hej. — odezwałam się do niego, a on z szokiem na twarzy spojrzał na mnie. Kucnęłam, po czym zajęłam miejsce obok niego.

— Co tu robisz? — zapytał. — Gdzie Janek?

— Przyjechałam w odwiedziny. — wzruszyłam ramionami. — Jaś został w Warszawie.

Pokiwał głową i przeniósł wzrok na grób, a ja uczyniłam to samo. Siedzieliśmy tak chwilę w ciszy, aż w końcu wyjęłam znicz i zapalniczkę z torby i odpaliłam go, a następnie ustawiłam na kamiennej płycie.

— Jak się czujesz? — zwróciłam się do bruneta.

— Lepiej. Pomogła mi rozmowa z tobą. Poukładałem sobie wszystko, skończyłem z narkotykami. — uśmiechnęłam się. Naprawdę się cieszyłam. — Odnowiłem kontakt z niektórymi z liceum. Mamy dziś małą posiadówkę, chcesz wpaść?

— Nie chcę się wpraszać.

— Przestań, wszyscy za tobą tęsknią. To u Emilki, masz blisko. Najwyżej wrócisz do domu. — wzruszył ramionami.

— Okej.

— Jestem samochodem, chodź. — podniósł się i podał mi rękę, aby pomóc mi wstać. Niepewnie ją chwyciłam. — Przejdziemy się jeszcze po Krakowie, bo już chyba zapomniałaś jak wygląda.

Przeszliśmy się chwilę po rynku, a ja dodałam instastory.

Przeszliśmy się chwilę po rynku, a ja dodałam instastory

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

— Chodź, zajdziemy od razu po alko. — powiedział Antek, a ja skinęłam głową, ale zadzwonił mój telefon, a na wyświetlaczu pojawił się numer Janka.

— Idź sam. Weź mi jakieś piwo dobre.

— Nie wolisz wypić wina z dziewczynami? — zaproponował.

— Może być. — wszedł do sklepu, a ja odebrałam.

— Hej, jak tam? — zapytał Jaś.

— Dobrze, byłam na cmentarzu. A jak w Warszawie?

— Też okej. Co robisz?

— Jadę zaraz do Emilki. — w tym momencie brunet wyszedł z reklamówką. — Muszę kończyć, papa.

nie krzyczysz jak palę | Jan-rapowanie Where stories live. Discover now