— Leki działają super i na dziewięćdziesiąt procent zaraz je odstawiam i będę mogła żyć normalnie. — wypaliłam z ogromnym entuzjazmem, kiedy opuściłam poradnię i zadzwoniłam do Janka.
— To super, Marcela. — powiedział nietrzeźwym tonem, na co się skrzywiłam.
— Znów pijecie? Czyli jutro też nie wrócisz? — mój humor natychmiast się pogorszył.
— Nie wiem... — zaczął.
— Muszę kończyć, jestem umówiona. Kocham cię, pa.
— Marcela... — chciał coś powiedzieć, ale się rozłączyłam i wsiadłam do auta. Odpaliłam silnik i wyjechałam z parkingu, aby ruszyć do mojego przyjaciela, po drodze zahaczając o sklep.
Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi, a po chwili Patryk mi otworzył. Przytuliłam go na powitanie.
— Kupiłaś? — zapytał, a ja wyjęłam z torby dwusetkę wiśniową i podałam mu, a on bez namysłu ją odkręcił i wyzerował.
Stanęłam jak wryta i otworzyłam szerzej oczy. Chłopak się skrzywił i pobiegł do salonu, gdzie upił sporego łyka wody.
— Co jest, kurwa? — powiedziałam jeszcze w szoku, a on walnął się na kanapie.
— Nienawidzę bab. — skomentował, a ja usiadłam obok.
— Nienawidzę chłopów. — wzruszyłam ramionami, a on na mnie spojrzał i machnął ręką. — Aha, czyli ja mam mówić pierwsza?
Pokiwał głową i zaczęliśmy wyrzucać z siebie wszystko, co leżało nam na sercu. Chyba oboje tego potrzebowaliśmy.
— Jak było u psychiatry? — zapytał pijany, biorąc z paczki garść chipsów.
— Zajebiście. Te tabletki są milion razy lepsze, więc wracam do normalności. W końcu się razem napijemy. — odpowiedziałam, a on się zaśmiał i powiedział, że się cieszy.
Siedzieliśmy, gadaliśmy i śmialiśmy się, oglądając jakieś głupoty, ale w końcu wzięłam do ręki telefon.
— Oj. — jęknęłam, widząc, że mam sporo nieodebranych połączeń od Jasia. Patryk spojrzał na mnie niezrozumiale. — Zapomniałam, że mam wyciszony telefon.
od Jaś: odbierz
od Jaś: Marcelina...
od Jaś: nie bądź zła
od Jaś: martwie się
od Jaś: dobra, wracam
od Jaś: odbierz prosze
Wyszłam z pomieszczenia i zadzwoniłam do Pasuli, ale jego telefon był poza zasięgiem. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał prawie dwudziestą drugą.
— Chyba będę się zbierać. — poinformowałam bruneta, a on skinął głową i odprowadził mnie do drzwi.
Pożegnaliśmy się, a ja ruszyłam do samochodu, po drodze jeszcze parę razy dzwoniąc do chłopaka. Nie odbierał, więc się poddałam.
Teraz on będzie obrażony, rozumiem.
W mieszkaniu przebrałam się w dresy i ułożyłam w swoim łożku, po czym włączyłam jakiś pierwszy lepszy film z netflixa.
Usłyszałam dzwonek do drzwi i spojrzałam na zegarek. Było po północy, więc lekko się zestresowałam. Zajrzałam przez wizjer i w szoku otworzyłam.
— Co ty tu, kurwa, robisz? — odezwałam się, widząc przed sobą Jana. Wzruszył ramionami i wszedł do środka.
— Nie odbierałaś, to wsiadłem w pociąg i jestem.
CZYTASZ
nie krzyczysz jak palę | Jan-rapowanie
Fanfiction- Przepraszam, Janek. To popieprzone. - powiedziałam, wyjmując papierosa z jego paczki. - Ja tez przepraszam, Marcela. To ostro pokurwione. - odpowiedział, odpalając go swoją zapalniczką. Nie krzyczy jak palę, pali ze mną. pierwsze rozdziały pisałam...