II episode fourteen

3.2K 127 57
                                    

— Leki działają super i na dziewięćdziesiąt procent zaraz je odstawiam i będę mogła żyć normalnie. — wypaliłam z ogromnym entuzjazmem, kiedy opuściłam poradnię i zadzwoniłam do Janka.

— To super, Marcela. — powiedział nietrzeźwym tonem, na co się skrzywiłam.

— Znów pijecie? Czyli jutro też nie wrócisz? — mój humor natychmiast się pogorszył.

— Nie wiem... — zaczął.

— Muszę kończyć, jestem umówiona. Kocham cię, pa.

— Marcela... — chciał coś powiedzieć, ale się rozłączyłam i wsiadłam do auta. Odpaliłam silnik i wyjechałam z parkingu, aby ruszyć do mojego przyjaciela, po drodze zahaczając o sklep.

Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi, a po chwili Patryk mi otworzył. Przytuliłam go na powitanie.

— Kupiłaś? — zapytał, a ja wyjęłam z torby dwusetkę wiśniową i podałam mu, a on bez namysłu ją odkręcił i wyzerował.

Stanęłam jak wryta i otworzyłam szerzej oczy. Chłopak się skrzywił i pobiegł do salonu, gdzie upił sporego łyka wody.

— Co jest, kurwa? — powiedziałam jeszcze w szoku, a on walnął się na kanapie.

— Nienawidzę bab. — skomentował, a ja usiadłam obok.

— Nienawidzę chłopów. — wzruszyłam ramionami, a on na mnie spojrzał i machnął ręką. — Aha, czyli ja mam mówić pierwsza?

Pokiwał głową i zaczęliśmy wyrzucać z siebie wszystko, co leżało nam na sercu. Chyba oboje tego potrzebowaliśmy.

— Jak było u psychiatry? — zapytał pijany, biorąc z paczki garść chipsów.

— Zajebiście. Te tabletki są milion razy lepsze, więc wracam do normalności. W końcu się razem napijemy. — odpowiedziałam, a on się zaśmiał i powiedział, że się cieszy.

Siedzieliśmy, gadaliśmy i śmialiśmy się, oglądając jakieś głupoty, ale w końcu wzięłam do ręki telefon.

— Oj. — jęknęłam, widząc, że mam sporo nieodebranych połączeń od Jasia. Patryk spojrzał na mnie niezrozumiale. — Zapomniałam, że mam wyciszony telefon.

od Jaś: odbierz

od Jaś: Marcelina...

od Jaś: nie bądź zła

od Jaś: martwie się

od Jaś: dobra, wracam

od Jaś: odbierz prosze

Wyszłam z pomieszczenia i zadzwoniłam do Pasuli, ale jego telefon był poza zasięgiem. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał prawie dwudziestą drugą.

— Chyba będę się zbierać. — poinformowałam bruneta, a on skinął głową i odprowadził mnie do drzwi.

Pożegnaliśmy się, a ja ruszyłam do samochodu, po drodze jeszcze parę razy dzwoniąc do chłopaka. Nie odbierał, więc się poddałam.

Teraz on będzie obrażony, rozumiem.

W mieszkaniu przebrałam się w dresy i ułożyłam w swoim łożku, po czym włączyłam jakiś pierwszy lepszy film z netflixa.

Usłyszałam dzwonek do drzwi i spojrzałam na zegarek. Było po północy, więc lekko się zestresowałam. Zajrzałam przez wizjer i w szoku otworzyłam.

— Co ty tu, kurwa, robisz? — odezwałam się, widząc przed sobą Jana. Wzruszył ramionami i wszedł do środka.

— Nie odbierałaś, to wsiadłem w pociąg i jestem.

nie krzyczysz jak palę | Jan-rapowanie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz