Grudzień przyszedł szybciej, niż wszyscy sobie wyobrażaliśmy.
Tydzień po powrocie z Włoch minął mi na intensywnej nauce. W czwartek zrobiłam sobie dzień przerwy i odwiedziliśmy z Jankiem muzeum narodowe, bo żadne z nas w nim nigdy nie było.
W końcu nadszedł piątek.
Wykłady zaczynałam o dziesiątej, więc wstałam przed ósmą, tak żeby nie budzić Jasia. Założyłam jeansy i za duży sweter, zjadłam śniadanie i zrobiłam kawę sobie i chłopakowi.
Wzięłam kubek i kanapki i zaniosłam blondynowi do sypialni.
— Lecę. — pocałowałam chłopaka w czoło, a on przyciągnął mnie i złączył nasze usta.
— Kończysz o czternastej? — zapytał, a ja pokiwałam głową. — Przyjadę po ciebie, przed szesnastą musimy wyjechać do Katowic.
Zarzuciłam beżowy płaszcz i wzięłam do ręki termos z kawą, po czym opuściłam mieszkanie i ruszyłam do metra. Wolałam nie ryzykować stania w korku i spóźnienia się na wykłady.
Dzień na uczelni minął spokojnie, oprócz jednej wejściówki, ale na szczęście wszystko umiałam.
Równo z zakończeniem wykładów dostałam wiadomość.
od Jaś: czekam już
do Jaś: musze zajsc na chwilkę do biblioteki, wejdziesz?
od Jaś: dobra spotkamy się w srodku
Weszłam do dużej biblioteki i przywitałam się z panią siedzącą przy biurku, po czym skierowałam się do działu z książkami związanymi z medycyną.
Po chwili dostałam powiadomienie, że Jan oznaczył mnie w swoim instastory.
Podniosłam wzrok i zobaczyłam uśmiechniętego blondyna.
— Jeszcze sekunda. — odezwałam się, po czym znalazłam szukaną pozycję. — Dobra, idziemy.
Wypożyczyłam potrzebny podręcznik i ruszyliśmy do samochodu.
Gdy tylko znaleźliśmy się w mieszkaniu, od razu wzięłam się za pakowanie nas do małej walizki.
— O której wchodzisz na scenę? — zwróciłam się do Janka.
— Planowo o dwudziestej pierwszej, wcześniej gra Szpaku.
— Jesteś pewny ze godzina ci wystarczy? Przecież my tam będziemy o dwudziestej. — zmarszczył czoło, po czym wyjął telefon i do kogoś zadzwonił.
— Szyman? Przekaż Filipowi, że wyjeżdżamy wcześniej. Za piętnaście minut bądźcie pod blokiem. — zaśmiałam się i zapięłam walizkę, którą Jaś wziął ode mnie i zaniósł do samochodu. W tym czasie wrzuciłam do torebki najpotrzebniejsze rzeczy, energetyki dla siebie i chłopaków i makaron, który miałam zjeść na uczelni.
CZYTASZ
nie krzyczysz jak palę | Jan-rapowanie
Fanfiction- Przepraszam, Janek. To popieprzone. - powiedziałam, wyjmując papierosa z jego paczki. - Ja tez przepraszam, Marcela. To ostro pokurwione. - odpowiedział, odpalając go swoją zapalniczką. Nie krzyczy jak palę, pali ze mną. pierwsze rozdziały pisałam...