episode twelve

5.6K 215 122
                                    

Grudzień przyszedł szybciej, niż wszyscy sobie wyobrażaliśmy.

Tydzień po powrocie z Włoch minął mi na intensywnej nauce. W czwartek zrobiłam sobie dzień przerwy i odwiedziliśmy z Jankiem muzeum narodowe, bo żadne z nas w nim nigdy nie było.

W końcu nadszedł piątek.

Wykłady zaczynałam o dziesiątej, więc wstałam przed ósmą, tak żeby nie budzić Jasia. Założyłam jeansy i za duży sweter, zjadłam śniadanie i zrobiłam kawę sobie i chłopakowi.

Wzięłam kubek i kanapki i zaniosłam blondynowi do sypialni.

— Lecę. — pocałowałam chłopaka w czoło, a on przyciągnął mnie i złączył nasze usta.

— Kończysz o czternastej? — zapytał, a ja pokiwałam głową. — Przyjadę po ciebie, przed szesnastą musimy wyjechać do Katowic.

Zarzuciłam beżowy płaszcz i wzięłam do ręki termos z kawą, po czym opuściłam mieszkanie i ruszyłam do metra. Wolałam nie ryzykować stania w korku i spóźnienia się na wykłady.

Dzień na uczelni minął spokojnie, oprócz jednej wejściówki, ale na szczęście wszystko umiałam.

Równo z zakończeniem wykładów dostałam wiadomość.

od Jaś: czekam już

do Jaś: musze zajsc na chwilkę do biblioteki, wejdziesz?

od Jaś: dobra spotkamy się w srodku

Weszłam do dużej biblioteki i przywitałam się z panią siedzącą przy biurku, po czym skierowałam się do działu z książkami związanymi z medycyną.

Po chwili dostałam powiadomienie, że Jan oznaczył mnie w swoim instastory.

Po chwili dostałam powiadomienie, że Jan oznaczył mnie w swoim instastory

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Podniosłam wzrok i zobaczyłam uśmiechniętego blondyna.

— Jeszcze sekunda. — odezwałam się, po czym znalazłam szukaną pozycję. — Dobra, idziemy.

Wypożyczyłam potrzebny podręcznik i ruszyliśmy do samochodu.

Gdy tylko znaleźliśmy się w mieszkaniu, od razu wzięłam się za pakowanie nas do małej walizki.

— O której wchodzisz na scenę? — zwróciłam się do Janka.

— Planowo o dwudziestej pierwszej, wcześniej gra Szpaku.

— Jesteś pewny ze godzina ci wystarczy? Przecież my tam będziemy o dwudziestej. — zmarszczył czoło, po czym wyjął telefon i do kogoś zadzwonił.

— Szyman? Przekaż Filipowi, że wyjeżdżamy wcześniej. Za piętnaście minut bądźcie pod blokiem. — zaśmiałam się i zapięłam walizkę, którą Jaś wziął ode mnie i zaniósł do samochodu. W tym czasie wrzuciłam do torebki najpotrzebniejsze rzeczy, energetyki dla siebie i chłopaków i makaron, który miałam zjeść na uczelni.

nie krzyczysz jak palę | Jan-rapowanie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz