Janek obudził się, gdy samolot przygotowywał się do lądowania. Zapaliła się kontrolka zapinania pasów i zaczęliśmy się zniżać.
Niewiele później, za oknem ukazał się rozświetlony Rzym. Jaś spojrzał na mnie i mogę przysiąc, że w tym momencie zobaczyłam w jego oczach małe iskierki, które błyszczały z oczarowania tym widokiem.
Było pięknie.
Na lotnisku byliśmy przed północą. Każdy się śmiał i opowiadał jak mu minął lot, czekając na bagaże.
— Jan ze strachu przespał całą podróż. — powiedziałam ze śmiechem, a wspomniany chłopak wywrócił oczami.
— Ha, ha, ha. Bardzo śmieszne, naprawdę.
— Ty za to pewnie te dwie godziny przesiedziałaś z nosem w książkach, co? — zapytał mnie Matczak.
— Ktoś musi tu być wykształcony, jak ty nawet matury nie zdasz. — skrzywiłam się.
Solar, jak prawdziwy kierownik wycieczki, powiedział że musimy iść do autokaru i ruszył przodem razem z Magdą.
Szyman, Filip, Matczak i Jaś ruszyli za nimi, a na samym końcu ja z Kacperczykami, z którymi gadałam o tym, jak bardzo nie możemy się doczekać prawdziwej, włoskiej pizzy.
Janek zatrzymał się przed samym autokarem.
— Marcela, siadasz ze mną? — krzyknął do mnie, a ja pokiwałam głową. Gdy do niego podeszłam, zabrał moją walizkę i umieścił w bagażniku busa.
Zajęliśmy cały tył pojazdu. Byłam już okropnie zmęczona, ale wiedziałam, że do hotelu niedaleko i nie opłaca się iść spać.
- Dobra, wycieczko. Pokoje. — odezwał się Karol. — Ja oczywiście z Magdą. Wam chłopaki, pewnie wszystko jedno, ale ktoś musi być z Marceliną. Janek? — zapytał, a blondyn kiwnął głową. — Ok, to załatwione. Jest jeden pokój dwuosobowy i jeden trzyosobowy, podzielcie się.
Koniec końców, Szyman skończył z Filipem, a Michał z Kacperczykami, ale chłopcy stwierdzili, że jak będą mieli siebie dość, to będą robić wymiany.
Hotel nie był duży, ale zaprojektowany w naprawdę ładnym, minimalistycznym stylu. Po pierwszej dotarliśmy do pokoi. Nasz był niewielki, ale zadbany i przede wszystkim, miał cudowny widok na całe miasto.
Jan wyjrzał przez wielkie okno, po czym odwrócił się w moja stronę i objął mnie z taką siłą, że upadłam razem z nim na duże łóżko, które znajdowało się za mną. Zaczęłam się śmiać, a blondyn razem ze mną.
— Dziękuję, Marcela. Najlepsze urodziny.
— Nie ma za co. Prawdę mówiąc, my też na tym korzystamy. Teraz wstawaj, muszę iść się umyć. Jestem padnięta.
Chłopak przeturlał się na bok łóżka, a ja wstałam i wyjęłam z walizki piżamę i kosmetyczkę. Umyłam twarz i ciało i wróciłam do pokoju.
— Karol napisał, że jutro o dziewiątej śniadanie. — podniósł się i udał się, jak mniemam, też w celu wzięcia prysznica.
Ustawiłam budzik na ósmą czterdzieści pięć i zostawiłam włączoną lampkę po stronie Janka, po czym nakryłam się kołdrą z zamiarem zaśnięcia. Udało mi się to dopiero, gdy Pasula położył się obok mnie i ucałował mnie w skroń, życząc słodkich snów.
Ranek nadszedł zdecydowanie zbyt szybko.
— Kurwa, czy możemy nie wstawać? — zapytał blondyn, gdy zadzwonił alarm.
— Leż, bo i tak zajmuję łazienkę.
Wybrałam czarne dresy i bluzę Jana, bo póki co, było tylko piętnaście stopni. Umyłam zęby, rozczesałam włosy i szybko pomalowałam rzęsy.
YOU ARE READING
nie krzyczysz jak palę | Jan-rapowanie
Fanfiction- Przepraszam, Janek. To popieprzone. - powiedziałam, wyjmując papierosa z jego paczki. - Ja tez przepraszam, Marcela. To ostro pokurwione. - odpowiedział, odpalając go swoją zapalniczką. Nie krzyczy jak palę, pali ze mną. pierwsze rozdziały pisałam...