Chapter 11 'Tess'

4.5K 309 11
                                    

Nie mogąc ustać na nogach, weszłam szybko do pokoju patrząc na przerażonego w tym momencie Luke'a.
Usiadłam szybko na fotelu i zakryłam twarz dłońmi.
Usłyszałam, że ktoś zamknął drzwi.
- Tes... - zaczął Archie, ale mu przerwałam.
- Dobrze się bawiliście? - zapytałam drżącym głosem. - Dobrze się bawiłeś, Luke?
Blondyn spuścił głowę.
- Tessa zrozum. - odezwał się Archie. - Wszystko co robimy to po to aby cię...
- Chronić? - zapytałam wycierając policzki. - Nie sądzicie, że gdyby Harry był przy mnie, ochraniał by mnie najlepiej?
- Nie rozumiesz. - powiedział Luke. - Nigdy nie daliby ci spokoju.
- Kto? Ashton, a może jego ojcec?
Obydwoje zmrużyli oczy zdezorientowani.
- Skąd to wiesz? - zapytał Archie.
- Sam i o tym powiedział. - prychnęłam. - Był szczery, nie tak jak wy.
- Nie możesz nas winić za to chcemy cię chronić. - syknął już zirytowany Hemmings.
Zaśmiałam się.
- Masz problem, bo właśnie to będę robić. - odparłam. - Dlaczego tutaj ze mną przyjechałeś?
- Co? - zapytał zdziwiony.
- Harry kazał ci tu przyjechać, prawda? - Luke przymknął oczy co było dla mnie wystarczającym potwierdzeniem. Parsknęłam. - Oczywiście, że tak. Wszystko było udawane. Gdzie on jest?
- Przestań się tak zachowywać. - syknął na mnie Archie. - Przesyan obarczać nas wszystkim.
- Popadłam w pieprzoną depresję bo myślałam, że on nie żyje! - krzyknęłam nie mogąc już wytrzymać. - Chodziłam do psychologa, bo nie mogłam poradzić sobie ze śmiercią, która nigdy nie miała miejsca!
Odpowiedz mi chociaż raz szczerze. Gdzie jest Harry?
Archie westchnął.
- W Nowym Jorku. - odparł, a ja wyszłam szybko z pokoju Hemmings'a.

W momencie w którym wbiegłam do mojego pokoju, wzrok Casey spoczął na mojej sylwetce.
Spojrzała na mnie mocno zaniepokojona.
- Co się stało? - zapytała, wstając z łóżka.
Nie odpowiedziałam tylko z całej siły ją przytuliłam, nie powstrzymując już łez.
Głaskała mnie uspakajająco po włosach i plecach.
- Co sie stało, Tess? - zapytała. - Ashton zdobił Ci krzywdę?
Nic nie odpowiedziałam.
Byłam za bardzo zawiedziona.
Byłam tak bardzo wściekła, że byłabym w stanie pobić Harry'ego gdyby tylko się pokazał.
- Połóż się. - zaprowadziła mnie do łóżka. Położyłam się szybko.
Uśmiechnęła się do mnie delikatnie. - Porozmawiamy jutro.

Obudził mnie słaby dźwięk otwieranych drzwi.
Miałam strasznie słaby sen.
Spojrzałam na łóżko Casey, ale ona wciąż spała.
Drzwi się zamknęły, a ktoś zrobił kilka kroków w moim kierunku.
Postanowiłam udawać, że śpię.
Ktoś uklęknął przy moim łożku, a moje serce zaczęło tłuc o żebra.
- Tess... - usłyszałam tak znajomy szept, że w mgnieniu oka, otworzyłam oczy i sięgnęłam dłonią do lamki obok mojego łóżka.
W momencie w którym światło rozbłysnęło w pokoju, szmaragdowe tęczówki wpatrywały się w moje własne.

***
Któż to może być? 😄
Właśnie wróciłam so do domu, więc dodaje.;)
Liczę na wasze szczere opinie. ;)
Jak czytam wasze komentarze to uśmiech sam ciśnie się na usta. :D
***

Mój twitter: @HopelessNina

You Make Me Strong » styles ✓Where stories live. Discover now