16. 'I'll Show You The Danger'

6.2K 337 6
                                    

- Czy ty ze mnie kpisz, Cami?! - warknęłam dobijając się do drzwi jej pokoju.
- Daj mi spokój. - odpowiedziała cicho.
Jaka była moja pierwsza myśl?
Luke.
- Czy on Ci coś zrobił? - zapytałam przystawiając czoło do drewna.
- Tylko uświadomił coś co mi już powiedział. - mruknęła ale słyszałam ją doskonale.
- Co takiego?
Drzwi otworzyły się ze skrzypieniem.
Spojrzałam na nią.
Była zapłakana.
To był szok dla mnie widzieć wiecznie radosną i uśmiechniętą Camille w takim stanie.
Usiadłam na łożku, w Cami do mnie dołączyła podkładając pod głowę poduszkę.
Chwyciłam ją za dłoń w geście otuchy.
- Myślałam, że po tamtej nocy coś się zmieniło. - załkała.
Poczułam nagły przypływ nienawiści do Hemmings'a. - Ale miałaś rację. Od samego początku chodziło mu tylko o jedno.
Oplotłam ramiona wokół ciała i mocno przytuliłam.
Jej ręce znalazły się na mojej talii, a łzy moczyły włosy i koszulkę.
- Jak zawsze miałaś racje.
- Daj spokój. - westchnęłam. - Ten typ nie jest zdolny do miłości.
Mogłam zobaczyć delikatny uśmiech na jej twarzy gdy się odsunęła.
- Powiedzieć Ci coś? Mam ochotę pić wódkę do białego rana.
Zaśmiałam się.
- Genialny pomysł ale nie mogę. Mam rodzinny obiad.
Camille zmarszczyła brwi.
- Mam rozumieć, że rodzinna obiad nie będzie na równi z rodzinną atmosferą?
- Zgadłaś.

- Więc jak minął twój dzień? - zapytała mama.
Odłożyłam szklankę z wodą, z której przed chwilą piłam.
Odkąd Archie wrócił do domu, atmosfera była strasznie napięta.
Nocami słyszałam jak mama wypłakuje się w koszulkę taty pytając gdzie popełniła błąd.
- Byłam tylko u Cami. - odparłam przesuwając brokuła. - Nic wielkiego.
- Wychodzisz gdzieś jeszcze? - zapytał tata.
Przewróciłam oczami.
- Nie.
- A jak Harry? - mama zadała kolejne pytanie.
Podniosłam wzrok na rodziców, przy okazji wyłapując rozbawione spojrzenie Archiego.
- Czy to przesłuchanie?
- Po prostu się o ciebie martwimy, kochanie. - odparła mama z ciepłym uśmiechem.
- Rozumiem ale nie macie się o co martwić. - odpowiedziałam jej. - Jest dobrze tak jak jest. Lepiej zacznijcie przesłuchanie na nim. - wskazałam na śmiejącego się brata. W momencie w którym nasi rodzice spojrzeli na niego, przestał chichotać wyraźnie zdezorientowany. - Ma już w tym wprawę.

Pół godziny pózniej siedziałam na kanapie w salonie oglądając jakiś durny program.
Dwoje ludzi kłóciło się o kolor tortu weselnego.
To było odrobinę żałosne.
Gdy usłyszałam samochodowy klakson, wstałam szybko z kanapy porzucając moje jakże fascynujące zajęcie i podeszłam do okna.
Pod domem stało czerwone Porsche.
Ktoś zamrugał światłami, a ja schowałam się spanikowana za zasłonką.
Sekundy później dostałam SMS'a.

Od: Hemmings.
Od kiedy jesteś taka nieśmiała? Wyjdź na zewnątrz. Musimy porozmawiać, skarbie.

Westchnęłam.
Chciał mnie skrzywdzić?
Pewnie tak.
Więc dlaczego wyszłam na zewnątrz?

- Czego ode mnie chcesz? - zapytałam starając się ignorować brata który stał w oknie swojego pokoju na piętrze.
Archie doskonale wiedział kim jest mój gość i wydawało mi się, że jemu się to nie podoba.
Luke zmrużył niebieskie oczy.
Mimo tego, że robiło się już ciemno doskonale widziałam ich kolor.
- Ja w przeciwieństwie do Zayn'a mam problem z tym, że kręcisz się dookoła Harry'ego. - powiedział, a mnie zatkało.
Parsknęłam śmiechem.
- Żartujesz, prawda? Przyjechałeś specjalnie żeby rozmawiać o Harry'm.
- Wasz związek nie ma przyszłości. - powiedział patrząc na mnie. - I gdyby Styles miał odrobinę oleju w głowie już dawno by to zakończył.
- O co ci chodzi, Luke? - zapytałam powoli tracąc cierpliwość. - Przyjeżdżasz do mojego domu, zaczynasz wygadywać jakieś bzdury mimo, że kompletnie tego nie rozum...
- Posłuchaj mnie uważnie, skarbie. - zrobił krok w moją stronę, a ja wstrzymałam oddech. - Zerwij z nim albo pożałujesz. Obiecuję ci to.
- Jesteś zazdrosny? - wypaliłam analizując to co przed chwilą powiedział. - Zakochałeś się w nim ale on nie odwzajemnia twoich uczuć? Wolisz chłopców?
Hemmings przyglądał mi się uważnie po to żeby wybuchnąć śmiechem.
- Harry mówił mi, że czasami gadasz głupoty, ale to przechodzi wszelkie pojęcie. - parsknął. - Po akcji z twoją przyjaciółeczką powinnaś wiedzieć, że jednak wolę dziewczyny.
Pokręciłam zdegustowana głową, postanawiając nie komentować wzmianki o Cami.
- Wybacz ale nie chcę mi się słuchać o twoich preferencjach. Daj mi spokój. - odwróciłam się z zamiarem odejścia ale chwycił mnie za ramię.
Spojrzałam na niego, mrużąc oczy.
- Ja cię tylko ostrzegam. - powiedział.
- Przed czym? - zapytałam, a na jego twarzy pojawił się specyficzny uśmiech.
- Chcesz zobaczyć? - wskazał na swój samochód. - Wsiadaj skarbie. Pokażę ci niebezpieczeństwo.

Krótki ale mam nadzieje, że wam się spodoba. Wczoraj w jakiejś Londyńskiej knajpce coś zjadłam i teraz leżę w łóżku i zwijam się z bólu.
Ponad 4K. 😱
Dziękuje bardzo. Za wszystko, a szczególnie za komentarze pod poprzednim rozdziałem.
Uśmiech sam pojawia się na twarzy.
Byłoby pięknie gdybyście pod tym rozdziałem również tak skomentowały.

Ponawiam pytanie.
Byłby ktoś chętny na kontynuację tego opowiadania?

Jeśli się postaracie jeszcze dzisiaj pojawi się rozdział 17! ❤️❤️❤️

You Make Me Strong » styles ✓Where stories live. Discover now