▶ Eighteen.

608 42 2
                                    

- Dobra, weź już się tak nie strój. I tak nie pobzykasz – śmiał się Debil-Styles.

- Spierdalaj – syknąłem, poprawiając włosy. - Dorośnij – uniosłem brew, na co ten tylko prychnął.

- Zamknijcie się, bo nie słyszę swoich myśli, a co dopiero gitary... – wrzasnął Niall, dzielnie ćwiczący naszą piosenkę.

- Właśnie... – potwierdziłem.

- Jeeju... dobra, idę coś zjeść – jęknął Harry i wyszedł z pokoju. No nareszcie...

     Wrócił po jakiś trzydziestu minutach z gębą umazaną od dżemu.

- Noo szykuj się, bo ta twoja lala to się odjebała jak nie wiem. Szkoda tylko, że taka samotna siedzi... – westchnął.

- Co?! – wyrwało mi się mimowolnie. - O cholera! – krzyknąłem, po czym wybiegłem z pokoju.

     Stojąc u progu schodów, nadal poprawiałem koszulę. Wszystko musiało być idealne. Tak idealne jak moja wybranka. Wpadłem jak śliwka w kompot... Po prostu trafiło mnie. Tym razem naprawdę. Kiedy zobaczyłem ją tak śliczną, siedzącą na kanapie, ubraną w krótką sukienkę w kwiatki, z ustami pokrytymi malinowym błyszczykiem... moje serce dostało totalnej palpitacji. Cholernie się zestresowałem.

- Ślicznie wyglądasz – powiedziałem ściszonym głosem, podając jej kwiaty.

- A Ty jak zwykle spóźniony...? – zaśmiała się słodko.

- Przepraszam – westchnąłem. - Idziemy?- zapytałem. Dziewczyna spojrzała na mnie pytająco, po chwili wstała z sofy. Okryłem ją swoim płaszczem, złapałem lekko za jej delikatną dłoń i poprowadziłem do wyjścia. Bałem się trochę, że zmarznie i będzie przeze mnie przeziębiona, ale nie chciałem spędzać takiego wieczora w domu. - Zapraszam do środka – powiedziałem, otwierając drzwi samochodu dziadka, który na całe szczęście rozumiał sytuację, choć chyba ne ufał mi tak w stu procentach.

     Po chwili byliśmy już na miejscu. Staliśmy teraz przed ,,Sweet dreams"- kawiarnią, w której jakiś czas temu przypadkowo się spotkaliśmy. Być może był to prosty pomysł, ale pamiętałem doskonale, że dziesięć lat temu uwielbialiśmy ten lokal jednakowo mocno. Miałem nadzieję, że to się nie zmieniło.

- Być może nie jest to zbyt wyszukane miejsce, ale...

- Jest wspaniałe – Nicole uśmiechnęła się, spoglądając na mnie spod długich rzęs. - Wiesz dobrze, że je uwielbiam.

- Tak samo jak ja – odwzajemniłem uśmiech. – Dziesięć lat temu obiecałem sobie, że zabiorę tutaj swoją dziewczynę i oświadczę jej się – omg. nie powinienem tego mówić... Dziewczyna spojrzała na mnie z powagą. Widziałem lekkie przerażenie w jej oczach. - Spokojnie, nie zamierzam Ci się oświadczyć – ( jeszcze ) zaśmiałem się. Chyba trochę się rozluźniła.

- Uff... – westchnęła z uśmiechem.

- To może w końcu coś zamówimy? – zaproponowałem, na co jedynie niaśmiało pokiwała głową. - To co zawsze? – posłałem łobuzerskie spojrzenie.

- Miałam nadzieję, że to zaproponujesz – wyszczerzyła się słodko.

      Uniosłem więc dłoń, a po chwili kelner podszedł do naszego stolika. Zamówiłem dwa razy naleźniki z bitą śmietaną, czekoladą i truskawkami. Kiedyś wcinaliśmy je na okrągło. Przebywając w Londynie, jadałem je co tydzień, ale w tamtejszym barze nie smakowały już tak dobrze. A może to kwestia towarzystwa...? Tak bardzo tęskniłem...

- Bardzo za Tobą tęskniłem – uśmiechnąłem się, wycierając chusteczką usta, po ostatnim kęsie.

- Ja też – wbiła wzrok w pusty talerz. – Nie bez powodu jadam je co niedzielę... – zarumieniła się.

- Na prawdę? – zapytałem z niedowierzaniem. - Nie do wiary... – pokręciłem głową, uśmiechając się pod nosem. - Ja też co tydzień jem takie naleśniki, ale...

- Nie smakują tak samo...? – wtrąciła, na co pokiwałem twierdząco głową. - Masz rację. Moje też nie – posmutniała.

- Dlaczego jesteś smutna? – zapytałem, unosząc delikatnie jej podbródek tak, żeby spojrzała mi w oczy.

- Bo chciałabym zatrzymać czas, a wiem, że to niemożliwe – w jej czekoladowych oczach dostrzegłem łzy, które usilnie próbowały z nich wypłynąć. Szybko przesiadłem się na siedzenie obok i przytuliłem ją delikatnie. Dziewczyna położyła głowę na moim ramieniu, a ja policzek na jej miękkich włosach.

- Też chciałbym go zatrzymać – westchnąłem głęboko, pocierając dłonią o jej przedramię.

     W tamtej chwili chciałem zatrzymać czas bardziej niż ktokolwiek inny, ale... Nicole miała rację- nie dało się.

______________O_o_O______________

Kolejny rozdział za nami- leci szybko... Jesteśmy już na półmetku.. :<

Zapraszam na fajnego bloga ideal-graphics.blogspot.com gdzie można zamówić darmowe okładki na wasze książki! :) polecam!

20 days / z.m. ✔Where stories live. Discover now