►Twenty four.

528 35 5
                                    

19 grudnia

     Rano obudziło mnie stąpanie po podłodze. Otworzyłem oczy, zobaczyłem Nicole kszątającą się po pokoju i zbierającą swoje rzeczy.

- Stało się coś? – zapytałem ochrypniętym głosem.

- Ciiiii, Zayn. Śpij jeszcze, jest dopiero siódma – powiedziała i bezszelestnie opuściła pomieszczenie.

     Nie wiedziałem dlaczego tak szybko wstała i po prostu wyszła, ale nie miałem siły się nad tym zastanawiać. Opuszczałem dopiero ostatnią fazę snu, więc nie kojarzyłem do końca faktów. Na całe szczęście nie wypiłem zbyt dużo, więc nie miałem kaca.

Nicole's POV.

     Weszłam do pokoju, niemal bezszelestnie. Poruszałam się powoli, aby nie zbudzić Maxa. Położyłam ubrania na krześle i chciałam pokierować się do swojego łóżka, kiedy usłyszałam jego głos.

- Mam nadzieję, że jeszcze nie jest za późno – warknął karcącym tonem.

- Nie wiem o co Ci chodzi – wzruszyłam ramionami. Max miał minę poważną jak nigdy.

- Dałaś mu? – zapytał bez owijania w bawełnę.

- Co? –  zaśmiałam się, nie dowierzając nadal w to co mówi.

- Usiądź – pokierował się w stronę pasiastej sofy. Zrobiłam jak mówił. Chciałam wyjaśnić to i owo. To, że nie było mnie na noc, to nie znaczy, że komuś 'dałam', jak to określił. - Posłuchaj Nicole... nie chcę, aby ktoś Cię zranił – wziął moje dłonie w swoje i tak trzymał przed chwilę. Zwiesił głowę, posmutniał. - Jesteś dla mnie najważniejsza i nie chcę, abyś cierpiała przez tego całego Malika, chociaż chyba i tak już za późno, bo... to z nim spędziłaś całą noc, prawda? – zapytał, unosząc głowę.

- No... tak. Ale co to ma do rzeczy? Powiesz w reszcie o co Ci chodzi? – dopytywałam z niecierpliwością w głosie.

- Ostatnio usłyszałem coś, czego chyba nie powinienem był usłyszeć. Szedłem korytarzem i słyszałem jego rozmowę z tymi dwoma gówniarzami.

- Więc może w końcu powiesz co takiego usłyszałeś? – denerwowałam się, bo brat cedził jak by chciał, a nie mógł.

- Same głupoty na Twój temat, nie ważne już jakie. To nie ma znaczenia.

- Właśnie, że ma! Dla mnie ma wielkie znaczenie! – łzy cisnęły mi się do oczu. Czułam, że ta noc to była tylko cisza przed burzą.

- Ehhh... – westchnął. - Myślisz, że on Cię kocha? – zapytał. Taką właśnie miałam nadzieję... - To nie prawda. Nie łódź się – w jego oczach pojawiła sie złość zmieszana z nienawiścią. - Słyszałem jak mówił, że chce Cię tylko bzyknąć pod choinką i zostawić..? Czy coś w tym stylu – moje serce zabiło mocniej. Po chwili miałam wrażenie, że zaraz wyrwie mi się z piersi i rozpadnie na tysiąc kawałków. Kto by pomyślał, że Zayn poraz kolejny chce mnie zranić?! A ja mu zaufałam...

     Nic nie odpowiedziałam. Wyrwałam dłonie z uścisku brata, chwyciłam kurtkę wraz z torebką i wybiegłam z pokoju, po chwili z domu. Na dworzu było strasznie zimno, ale prawie tego nie czułam, bo byłam w tak wielkim szoku. Czułam się jak by ktoś wyrwał mi wnętrzności, ale... czego ja się do cholery spodziewałam?! Że będę pieprzoną księżniczką, po którą przyjedzie przystojny książę na białym koniu? Jasne... Takie rzeczy tylko w bajkach, a ja właśnie chciałam się poczuć jak w bajce. Jak zwykle ulokowałam swoje uczucia w niewłaściwym mężczyźnie.

     Szłam przed siebie, mijając plac główny, potem park... Wciąż nie mogłam uwierzyć, że Zayn okazał się taką świnią. TO KONIEC.

_____________o_____________

O! Dzisiaj tak wyjątkowo z punktu widzenia Nicole :) Przypuszczam, że to raczej już się nie powtórzy i dalej będę pisać od strony Zee, ale musiałam. Po prostu musiałam! :D

Czekam na gwiazdeczki i komentarze ! ;****

20 days / z.m. ✔Where stories live. Discover now