► Five.

1K 65 3
                                    

     Usiedliśmy przy stoliku w rogu kawiarni. Miała idealny klimat. Było trochę romantycznie, świątecznie, dookoła lampki choinkowe, cudowny zapach cynamonu w powietrzu.

- Ej, czy to nie przypadkiem ta blondi, o której przed chwilą mówiliśmy?- w momencie kiedy Harry wskazał dziewczynę palcem, ona odwróciła się w naszą stronę. Trwało to dosłownie ułamek sekundy, bo zaraz ukryła twarz w swoich dłoniach.

- Ta, chyba ona- udawałem niewzruszonego.

- To idź i zaproś ją do naszego stolika. Czemu ma siedzieć sama, skoro może napawać się naszym zajebistym towarzystwem?- propozycje Nialla były jak zwykle nie do odrzucenia...

- Przestań. Jak by chciała to na  pewno sama by przyszła.

- Dobra, jak nie chcesz to sam do niej pójdę- o nie! nie mogłem do tego dopuścić. Wtedy byłbym już do końca spalony. Niall za pewne zrobiłby z siebie głupka, a przy okazji ze mnie też.

- Dobra, pójdę- warknąłem niezadowolony. Wolałbym siedzieć z nią sam na sam. Wiedziałem, że Harry i Ni będą coś odwalać.

     Wstałem ostrożnie, poprawiłem koszulkę i nieśmiało podeszłem do Nicole. Cholera! Jak wychodziłem na scenę, widziałem dziesiątki tysięcy fanek i nie robiło to na mnie większego wrażenia. Tutaj, gdy widziałem tą jedną- nogi mi miękły. Nie miałem pojęcia dlaczego tak się dzieje, przecież nigdy nie denerwowałem się chyba aż tak przed żadną dziewczyną, a naprawdę kilka ich było...

         Kiedy podszedłem, ona jeszcze bardziej wsunęła dłonie na twarz, udając, że jestem jakimś przypadkowym klientem kawiarni.

- Cześć Nicole- przywitałem się nieco zachrypniętym głosem. Nie wiem czego oczekiwałem! ...że rzuci mi się na szyję i powie, że chce wziąć ze mną ślub i mieć gromadkę dzieci?!

- Już się dzisiaj witałeś- ton jej głosu był teraz jak wiadro zimnej wody na łeb.

- Chłopaki wpadli na pomysł, żebyś może... może chcesz się do nas przysiąść? Chciałbym przedstawić Ci moich przyjaciół.

- Nie trzeba. Znam ich- ten po prawej to  Niall Horan- blondyn, niebieskie oczy, świetnie gra na gitarze, po lewej siedzi Harry Styles- ładny uśmiech, świetny głos, niezły frontman- wyliczała wskazując po kolei palcem na każdego z kumpli. Jak widać, znała One Direction.

- O  mnie też powiesz ,,przystojniak, piękny uśmiech, świetny głos i zabójcze spojrzenie"?

- O tym spojrzeniu to już sam sobie dodałeś- uśmiechnęła się delikatnie. Wyglądało trochę jakby chciała się zaśmiać, ale usilnie próbowała to powstrzymać.

- Więc jak będzie? Przysiądziesz się?

- Trochę się spieszę. Muszę już iść- próbowała się wykręcić.

- Nie wykręcaj się, nie dopiłaś jeszcze nawet swojej czekolady- wskazałem na kubek, który był jeszcze co najmniej do połowy pełny.

- No dobra- powiedziała melodyjnym głosem cicho wzdychając.

      Pomogłem jej wstać, zasunąłem krzesło. Oboje skrępowani podeszliśmy do chłopaków.

- Cześć, jestem...- Harry wstał, podając jej dłoń.

- Ona to wie- zaśmiałem się, wchodząc mu z słowo.

- Harry- dopowiedziała. - Przepraszam, to ja powinnam się przedstawić, już wczoraj, ale jakoś... nie było okazji- zwiesiła głowę wbijając wzrok w skój kubek.

- Nic nie szkodzi, siadaj- Niall uśmiechnął się ciepło.

      Przez chwilę trwała dość niezręczna cisza, ale szybko wszystko się zmieniło, kiedy Harry zaczął rzucać głupimi tekstami i sucharami, które uważał za śmieszne, a w gruncie rzeczy... wiadomo. Nicole jednak uśmiechała się z grzeczności, choć jestem pewien, że nie chciało jej się słuchać tych żenujących żarcików.

- Już bądź cicho- uśmiechnąłem się szeroko, zatykając mu buzię. To musiało komicznie wyglądać, bo nawet ona zaczęła się śmiać.

      Denerwował mnie jeden fakt- Nicole co chwilę nerwowo spoglądała na Nialla. Miałem wrażenie, że wpadł jej w oko. 

- Przepraszam was, ale naprawdę muszę już iść- uśmiechnęła się niemrawo, po czym odniosła swój kubek z powrotem na barek. Facet zza lady pożegnał ją ciepłym uśmiechem, jakby znali się od dłuższego czasu. - Do zobaczenia!- pomachała nam na dowidzenia i opuściła lokal.

     Harry i Niall oczywiście nie przepuścili okazji, by ją obgadać. Rozmawiali na temat jej oczu, włosów, ust, ubrań, zachowania, uśmiechu itd. No o wszystkim dosłownie co się dało, ale ja nie za bardzo włączałem się do rozmowy.  Mówiąc w dwóch słowach- byli oczarowani i zachwyceni.

- Zbierajmy się też, co?- nie chciało mi się dłużej tam siedzieć.

- Nie marudź, posiedźmy jeszcze trochę.

- Jak dłużej tu posiedzimy, to ktoś może zjeść wszystkie pierniczki- musiałem użyć mocnych argumentów, które od razu podziałają.

- To idziemy!- odpowiedzieli chórkiem. Odnieśliśmy więc swoje szklanki, zapłaciliśmy za napoje i wyszliśmy z kawiarni.

- Fajna ta Twoja Nicole- Harry ciągle twierdził, że to 'moja' Nicole. No, może i kiedyś była... Ale czułem, że teraz mogę już o niej zapomnieć.

- Jaka moja? Weź przestań!- drażnili mnie.

- No daj spokój. To Ty przestań. Ciągle się tego wypierasz, a na jej widok Twoje gały wyglądają jak milion dolarów, a ślina to mało Ci z ust nie poleci- Niall klepał mnie po plecach.

- Już jesteśmy- nagle zmieniłem temat.

     Dom babci wyglądał efektownie nawet w ciągu dnia. Weszliśmy do środka. Był mega harmider, sporo ludzi. Ciężko było przejść.

- Dobrze, że już jesteście chłopcy. Siadajcie do stołu- babcia jako gospodyni domu zapraszała nas na rodzinny obiad. Na szczęście siedzieliśmy obok siebie. Już myślałem, że nie będzie nawet z kim pogadać.

     Byli tu praktycznie wszyscy- babcia z dziadkiem, ja z Niallem i Harrym, moja rodzina, ciocia z wujkiem i z dzieciakami, wujek z narzeczoną i piękna Nicole, a obok niej ten frajer, z którym widziałem ją dziś rano na kanapie. Przez cały czas zastanawiałem się kim on jest. Próbowałem sobie wmówić, że to nie jest jej chłopak, ale trudno było, bo siedzieli blisko siebie, poza tym co chwilę posyłali sobie dziwne spojrzenia. Znowu miałem zepsuty humor. Zamiast jeść rosół, bardziej bawiłem się pływającym w nim makaronem. Dlaczego tak musiało być...?!

20 days / z.m. ✔Where stories live. Discover now