► Thirty.

476 36 4
                                    

 – Jedziemy do szpitala – powiedziała stanowczo babcia i chwyciła płaszcz.

 – Nie, spokojnie. Nic takiego się nie stało – uspokajałem ją, kładąc dłoń na ramieniu. Kobieta położyła wtedy swoją ciepłą dłoń na mojej i spojrzała zatroskanym wzrokiem.

 – No dobrze kochanie, ale przysięgnij, że nic Ci nie jest.

 – Przysięgam – uniosłem dwa palce. – Emmm... babciu... – podrapałem się po karku, wykrzywiając usta. Wbiłem chwilowo wzrok w podłogę.

 – Co się stało synku? – kobieta chwyciła mnie za rękę i odciągnęła kawałek dalej od kuchni, abyśmy mogli porozmawiać w spokoju, bez ciekawskich spojrzeń Horana i podsłuchiwania Stylesa.

 – Możemy porozmawiać?

 – Oczywiście – uśmiechnęła się ciepło. Weszliśmy do salonu i usiedliśmy na przeciwko siebie na kanapie.

 – Chciałem zapytać... – zacząłem.

 – Nie wiem skarbie, czy to dziewczyna dla Ciebie... – znów to jej zatroskane spojrzenie... Babcia od razu wyczuła o co chodzi. Czy to ta słynna 'kobieca intuicja'? – Ona wiele przeszła. Potrzebuje kogoś, kto przy niej będzie. Jeśli nie wiążesz z nią poważniejszych planów, to odpuść Zayn – ułożyła dłoń na moim kolanie. Babcia zawsze była szczera do bólu.

 – Masz na myśli to, że na nią nie zasługuję, tak? – byłem coraz bardziej zrezygnowany.

 – Nie kochanie, nie o to chodzi. Wiem po prostu jak wygląda Twoje życie w tej chwili i że nie masz czasu na dziewczynę, która potrzebuje dużo bliskości i czułości. Nicole naprawdę wiele przeszła... To złota dziewczyna, ale wciąż trochę zagubiona.

 – Ale dla niej... – spuściłem wzrok. – ...dla niej mógłbym coś zmienić – spojrzałem na babcię z nadzieją, na co kobieta znów odpowiedziała ciepłym uśmiechem.

 – To dobrze Zayn. Musisz się postarać. Nie wiem co się między wami dzieje, ale ona chyba Cię unika, prawda? Zaszyła się tam na dole... – wskazałą dłonią na zejście do piwnicy. – ...i prosiła, abym nie mówiła Ci gdzie jest. Ale ja nic nie powiedziałam – zabawnie uniosła do góry ręce w obronnym geście. – Ja tylko poprosiłam Cię, abyś przyniósł słoiki – wzruszyła ramionami, udając powagę, ale po chwili oboje się roześmialiśmy.

 – Dziękuję babciu – przytuliłem ją z całej siły.

 – Zrobisz z tym wszystkim co zechcesz – złapała w dłonie moją twarz i spojrzała w oczy. – Proszę Cię tylko o jedno. Nie skrzywdź jej, bo ona na to nie zasługuje – jej oczy zaszły łzami.

 – Obiecuję – zacisnąłem szczękę. Jeszcze przez chwilę siedziałem samotnie na kanapie, dedukując fakty. Zastanawiałem się jak rozstrzygnąć tą sprawę. Przecież Nicole nie chciała mnie widzieć! Nie mogłem robić nic na siłę...

     Zostawiłem babcię i chłopaków w kuchni, a sam poszedłem na dół. Wiedziałem, że jeśli nie wyjaśnię tej sprawy do czasu wyjazdu, to już nigdy tego nie zrobię. Wtedy wszystko będzie stracone, a ja nie będę mógł spać po nocach przez kolejne kilka miesięcy, aż w końcu zeświruję i trafię do psychiatryka! Nie... może to trochę przesada, ale moje życie na pewno nie będzie wtedy już takie samo. ...a przecież nie chcę doprowadzić do rozpadu zespołu! To moje życie!

     Powoli zszedłem po schodach na dół. Teraz było tam nie co ciemniej niż wcześniej, więc włączyłem światło, które rozwidniło mi korytarz. Wszędzie roznosił się słodki zapach dżemów, które wciąż leżały rozbite na piwnicznej podłodze. Szedłem wzdłóż korytarza, do samego końca. Uchyliłem drzwi pomieszczenia, w którym wcześniej zastałem dziewczynę. Teraz światło było wyłączone, a jej nie było w środku.

 – Cholera! – fuknąłem i przyłożyłem zaciśniętą pięścią w ścianę. Świetnie... Nie dość, że moje żebra średnio zniosły zetknięcie ze słoikami, to do tego wszystkiego doszła teraz jeszcze krwawiąca pięść. Nie za dobrze...

     Moje życie to jakaś pieprzona farsa! Jeśli na czymś zaczyna mi naprawdę zależeć, wszystko nagle się pieprzy...

___________^*o*^___________

No i jest kolejny krótki rozdzialik ;p Czekam na wasze gwiazdeczki i komentarze apropo rozdziału! ;) ...bo w s umie to nie wiem nawet czy dalej mam pisać.

20 days / z.m. ✔Where stories live. Discover now