▶ Twenty five.

544 36 2
                                    

     Było po dziesiątej, kiedy podniosłem się z łóżka. Obejrzałem się dookoła, ale nikogo nie było. Ani Nicole, ani chłopaków. Wziąłem prysznic i w bokserkach przemierzyłem cały, długi korytarz. Dziwne, w tej chwili w tym domu przebywało jakieś dwanaście osób, a mimo wszystko dość rzadko się mijaliśmy. Naciągnąłem na siebie t-shirt, poprzecierane, czarne rurki i rozpinaną bluzę. W domu była zupełna cisza, więc i ja po cichu zszedłem na dół, ubrałem płaszcz i pokierowałem się w stronę altany. Tutaj też zupełna cisza. Uchyliłem drzwi i to co za nimi zobaczyłem... K.O.S.M.O.S. Ale czego ja się do cholery spodziewałem? Wszyscy leżeli 'porozwalani' po domku. Harry leżał na kanapie z trzema dziewczynami i... jednym kolesiem! Kilka osób obalało podłogę, a na drugiej sofie spał Niall i... moja siostra?! Co do cholery Waliyha robiła na tej pieprzonej imprezie?! Masakra... Poszedłem dalej, omijając trupy. W łazience przy umywalce leżał jakiś koleś, a z głową dosłownie w kiblu spała typiara, która się do mnie przystawiała. Prychnąłem mimowolnie na jej widok. Zabawne.

     Wyszedłem z łazienki, kiedy zobaczyłem kiwającego się na boki Horana.

- Co Ty kurwa robisz z Wal?! – warknąłem, szarpiąc go za ciuchy. Chyba nie wiedział biedaczek nawet co chodzi.

- Leżę – zaśmiał się głupkowato. Świetny ubaw! W ogóle co ona robiła na tej pieprzonej imprezie?! Zabiję ją jak tylko się obudzi, tj. wytrzeźwieje.

- W sumie to nawet nie chcę wiedzieć, co z nią robiłeś – wzdrygnąłem się, puszczając kumpla.

- Żałuj, że poszedłeś. Nawet nie wiesz co straciłeś – chrypiał pod nosem, zbierając swoje ciuchy. A tak! Zapomniałem wspomnieć, że był w samych spodniach...

- No domyślam się, że wiele – prychnąłem ze śmiechem, zbierając butelki w jedno miejsce. One leżały dosłownie wszędzie! 

- A jak tam minęła Twoja noc? – pytał, opierając się o sofę.

- Nie wiem o co Ci chodzi – udawałem, dalej ogarniając pomieszczenie.

- Nie udaaawaj, błagam. Myślisz, że jestem ślepy i nie widziałem co się święci? – uniósł jedną brew, a na jego twarzy pojawił się szatański uśmieszek.

- Ojj stary weź daj spokój i nie wnikaj w szczegóły. Spędziłem bardzo miły wieczór w bardzo miłym towarzystwie – uśmiechnąłem się mimowolnie.

- To gdzie ta Twoja księżniczka?

- Ymm... w sumie nie wiem – wykrzywiem usta, drapiąc się po brodzie. - Zniknęła gdzieś nad ranem – wzruszyłem ramionami.

- To w takim razie... to chyba kopciuszek – śmiał się tak głośno, że obudził kilka osób.

- Dzięki za imprezkę stary, musimy to kiedyś powtórzyć – podszedł do mnie dawny kumpel, jeszcze chyba z podstawówki, poklepał mnie po plecach i wyszedł. Podobnie zrobiły jeszcze kolejne trzy osoby.

- Dobra, Ty tutaj ogarnij śmieci, a ja powynoszę butelki, zanim wstanie ta napalona lala- wzdrygnąłem się na samą myśl o niej.

     Niall jak posłuszny piesek wziął duży worek, który przyniosłem i zaczął zbierać do niego wszystkie śmieci. Tam było dosłownei wszystko! Papiery po czipsach, paczki po popcornie, po ciastkach, opakowania po prezerwatywach... WSZYSTKO! Ja spakowałem do osobnego worka wszystkie butelki, do kolejnego puszki i szedłem z dwoma workami przed podwórko jak święty mikołaj. Ułożyłem worki za kupą drewna, aby potem razem z dziadkiem się ich pozbyć. Miałem nadzieję, że nie znajdzie ich babcia, która w sumie nie wiedziała nawet o imprezie.

     Wróciłem do altany, a dzielny Horan dalej sprzątał. Mówię dzielny, bo ja np. kiedy mam kasa to w ogóle nawet nie mogę się schylić, a co dopiero jeszcze sprządać pokój.

- Chyba skończyłem – niemal rzucił wór na podłogę i oparł się o ścianę, ocierając ręką czoło.

- Dobrze się spisałeś – zaśmiałem się. Po chwili z łazienki wyszła dziewczyna. Nie 'jakaś tam' dziewczyna, ale 'ta' dziewczyna! Ta, która kleiła się do mnie jak guma, ale ku mojemu zdziwieniu nie pokierowała się w moją stronę, tylko w stronę mojego przyjaciela.

- Niezły byłeś – przyparła go jeszcze bardziej do ściany, chwyciła dłonią za krocze i przyssała się do niego. To był krótki, ale ostry pocałunek. Nie czekała nawet na jego reakcję. Zmierzyła mnie jedynie wzrokiem od góry do dołu i wyszła jak gdyby nigdy nic, bez żadnego pożegnania.

     Mina Nialla była bezcenna. Jeszcze przez chwilę stał nieruchomo z wytrzeszczonymi oczami, gapiąc się w przestrzeń pokoju. Mało co się nie oślinił, bo jego usta pozostały otwarte i umazane od różowej szminki.

- ,,Niezły byłeś"- jęknąłem, naśladując słowa dziewczyny zmienionym, skrzeczącym tonem i roześmiałem się na głos. Po chwili mina chłopaka nieco się zmieniła. Jego kąciki ust uniosły się znacznie, więc na jego gębie widoczny był zaciesz.

- Aaaaale jazda – mówił z podnieceniem w głosie.

- Spałeś z tą dziwką? – zapytałem z lekkim w sumie zdziwieniem w głosie.

- A myślisz, że pamiętam?- w jego tonie nadal dało się wyczuć mega zaciesz. Brawo Horan! Jestem z Ciebie dumny! To kolejna impreza, z której nic nie pamiętasz!

     Kolejna część towarzystwa opuściła 'lokal', żegnając się jedynie i wymieniając numerami telefonu ze mną i Niallem. Harry jeszcze spał, nieprzytomny, więc nie pożegnał się z większą częścią ludzi. Trudno. Kto śpi, ten traci.

     W końcu mości książę zwlókł łaskawie swój chudy tyłek z kanapy. Przy okazji pobudził dziewczyny, które były przyklejone do niego.

- Sorry dziewczynki, ale Hazz musi was opuścić – mówił jeszcze przepitym głosem, kołysząc się na boki. Nadal zachowywał się jak narąbany. Na jego twarzy widniał dziki uśmieszek. Z wielkim trudem schylił się po koszulkę, leżącą na podłodze i pokierował się do łazienki, nawet nas nie zauważając.

- Uważajcie dziewczynki, bo Hazz zaraz wróci i jeszcze przypadkiem zwróci coś w waszą stronę – humor nie opuszczał Nialla. Widząc miny dziewczyn, widać było, że wyobraziły sobie taką sytuację, ale wszystkie trzy po chwili zaczęły się śmiać.

     Harry wyszedł z łazienki po kilku minutach. Widać było, że zimna woda mu pomogła się trochę ogarnąć, bo jego twarz nabrała w miarę normalnego wyrazu. Styles od razu pokierował się z powrotem z stronę dziewczyn i usiadł pomiędzy nimi na sofie. Jedna usiadła mu na kolanach, wtulając się dość mocno, a dwie zaczęły bawić się jego włosami. i głaskać po głowie.

- Ty to jesteś jednak idiotą Styles – wybuchłem śmiechem.

- Ale słooodkim – jęknęła jedna z nich słodkim głosikiem, nakręcając kosmyk jego włosów na palec.

- No właśnie, ,,ale słodkim" – Hazz powtórzył, wytykając mi język.

      Nie minęło pół godziny, jak wszyscy zebrali się i opuścili naszą imprezownię. Do końca wszystko posprzątaliśmy, oczywiście Harry zebrał numery do swoich 'kociaków' i zadowolony upchnął karteczki z nimi, w swojej kieszeni. Niestety... tylko moja siostrzyczka jeszcze się nie podniosła. Zrobiła to dopiero wtedy, kiedy pchnąłem ją tak, że jej nogi zsunęły się na podłogę.

- Ej przestań! – jęknęła.

- Wstawaj – warknąłem na nią, na co z pozycji leżącej leniwie przeszła do siedzącej. Poprawiła koszulkę naciągając ją ku dołowi, aby zakryć brzuch, odgarnęła włosy z twarzy i odwróciła się w naszą stronę.

- Ooo, cześć Niall – powiedziała nieco zawstydzona.

- Cześć – Horan uniósł lekko dłoń do góry.

     Halo! Co się dzieje?! Nie wiedziałem do jest grane. Od kiedy oni się tak cieszą na swój widok i z zawstydzeniem lukają sobie w oczy?! Chyba naprawdę wiele mnie ominęło...

_________._ – o  _._________

Baaardzo was przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale chyba troszkę bardziej skupiłam sięna Say It. Sorrki... Ale teraz dam tu trochę czasu, bo wreszcie trzeba to zakończyć, hehe ;D

Czekam na gwiazdki i komentarze! ;**

20 days / z.m. ✔Where stories live. Discover now