► Seven.

874 68 9
                                    

     Czuję, że przez cały wieczór zachowywałem się jak głupek, ale nie mogłem nic na to poradzić. Byłem cholernie zazdrosny o Nicole i chyba nic nie było w stanie tego zmienić.

- Rozluźnij się stary- Max z całej siły klepnął mnie w plecy. Chciałem mu oddać, ale opanowałem się w porę, zaciskając zęby.

     Poszedłem do kuchni po szklankę wody, poza tym stojąc przy otwartym oknie chciałem się trochę przewietrzyć. Wróciłem po kilku minutach, kiedy Max żegnał się z Nicole. Delikatnie musnął ustami jej policzek i poszedł w stronę pokoju.

- Nie siedź za długo słonko- uśmiechnął się promiennie idąc po schodach na górę. Ona jedynie odwzajemniła uśmiech, ale nic nie odpowiedziała. Siedziała tylko na kanapie, ściskając w drobniutkich dłoniach kubek z gorącą herbatą.

     Obserwowałem całą tą sytuację z progu kuchni. Spojrzałem znacząco na Nialla i Harrego, którzy stali przy choince. Wiedzieli dobrze co mają robić. Pożegnali się więc pospiesznie i dosłownie uciekli na górę. Byłem szczęśliwy, że mogę choć przez chwilę pobyć sam na sam z wymarzoną dziewczyną, choć wiedziałem, że jestem na przegranej pozycji. Przeciez ona mniała już u boku swojego wybranka...

     Wszedłem do pokoju i usiadłem obok niej. Śliczne blond loki opadały na jej ramiona, zasłaniając także część twarzy. Delikatnym ruchem odgarnąłem je, zakładając za ucho. Dziewczyna wzdrygnęła się lekko i spojrzała na mnie. Widziałem w jej oczach drobne iskierki, ale i smutek.

- Porozmawiamy?- zapytałem trochę nieśmiało. Byłem strasznie zdziwiony, że jeszcze do tej pory nie uciekła do swojego pokoju. Wręcz przeciwnie. Siedziała całkiem spokojnie, jakby sama potrzebowała rozmowy.

- Tak wiele się zmieniło, prawda...?- zapytała, patrząc na mnie swoimi smutnymi oczami. Wyglądały jakby zgasło w nich światło i nadzieja, ale dlaczego tak było? A może mi się tylko wydawało? Śliczne oczy blondynki przepełniły się łzami.

     Zwiesiłem głowę, nie mogąc znieść jej wzroku. Czułem jak coś łamie mnie od środka.

- Masz rację- szepnąłem. - Trochę się zmieniło...

- Nawet nie wiesz jak wiele- powiedziała łamiącym się głosem.

- Ale bardzo chciałbym wiedzieć- podniosłem głowę, aby raz jeszcze spojrzeć na nią, zanim łzy spłyną po zaróżowionych policzkach.

- Jestem już duża- uniosła delikatnie kąciki ust.

- Zauważyłem- zaśmiałem się delikatnie, uradowany jej nieśmiałym uśmiechem.

- Teraz zostałam sama- wzruszyła ramionami. W tym momencie słone łzy płynęły stróżkami po jej polikach. Nie śmiała spojrzeć mi w oczy.

- Jak to sama? Przecież masz... no wszystkich!

- Niee.... już nie jest tak jak kiedyś Zayn, nie rozumiesz? Moi rodzice... zginęli w wypadku kilka miesięcy temu.

     Słyszałem dokładnie mocne bicie jej serca, które w tym momencie przyspieszyło. Nie wiedziałem jak mam się zachować. Lekko uniosłem jej podbródek, naciągnąłem sweter na dłoń i przetarłem jej twarz najdelikatniej nak tylko umiałem.

- Nie płacz Nicole, błagam- delikatnie przyciągnąłem ją do siebie i zamknąłem w ciepłym, szczelnym uścisku swoich ramion. Nie potrafiłem jej nawet pocieszyć, bo nigdy nie przeżyłem utraty rodziców. Czułem się cholernie bezsilny.

- Masz jeszcze Maxa- przypomniałem jej i niestety też sobie.

- Tak... całe szczęście. To wspaniały brat. Bardzo się o mnie troszczy- westchnęła, ale poczułem niewielki uśmiech na jej twarzy.

- Co?!- złapałem ją za ramiona natychmiast odciągając od siebie. Teraz z lekkim przerażeniem patrzyła w moje oczy. - Wspaniały brat?!

- No... tak. Co prawda przyrodni, ale zawsze to brat- nic nie odpowiadając przycisnąłem ją do siebie. Tym razem jeszcze mocniej. Uśmiechnąłem się sam do siebie, kładąc policzek na jej pachnących włosach. Po kilku sekundach milczenia, oderwaliśmy się od siebie.

- Dziękuję Zayn, że porozmawiałeś ze mną. Potrzebowałam rozmowy...- uśmiechnęła się przez łzy, które nadal sączyły się z jej czekoladowych oczu. Wstała z kanapy i sunęła powoli w stronę sypialni.

- Nawet nie wiesz jak mi tego brakowało...- westchnąłem półgłosem, ale chyba to usłyszała, bo uśmiechnęła się jakby sama do siebie i weszła na schody. Po chwili zniknęła w mroku korytarza na piętrze.

__________o__________

Łohh! Późno jest, prawie 2 w nocy, ale znalazłam chwilę no i troszku mnie natchnęło ;D CZYTAĆ i OCENIAĆ ;**

Jak się podoba zwiastun?

20 days / z.m. ✔Where stories live. Discover now