Rozdział 27

2.2K 144 17
                                    


Miałam trudną sytuację w domu, teraz już raczej wszystko dobrze i mogę pisać dalej. Po długim oczekiwaniu kolejny rozdział. Mam nadzieję, że się nie zawiedziecie.

***

Salazar Slytherin siedział za biurkiem w trakcie kolejnych zajęć z eliksirów, ten dzień zapowiadał się jak zwykle nudny, kolejny bezwartościowy dzień. Nagle podniósł wzrok kiedy w Sali zaczął unosić się dym z jednego z kociołków studentów.

- Panie Prince, co tym razem zrobiłeś źle? – zapytał Salazar podchodząc do wspomnianego ucznia.

- Nie wiem profesorze co jest nie tak, robiłem wszystko zgodnie z instrukcjami w podręczniku. – odpowiedział załamany chłopak.

To już dziesiąty raz od początku roku szkolnego gdzie Herbert Prince zepsuł jakiś eliksir, na początku udało mu się zrobić kwas, który roztopił kociołek oraz stół, później powstała ogromna chmura, która powiększyła uszy wszystkich do rozmiaru słonia, następnie zamiast lekarstwa na czyraki zrobił miksturę, która dziwnym trafem działa dla starszych czarodziejów, pomaga im w pamięci. To była dziwna sytuacja, w jaki sposób dowiedzieli się o właściwościach tej mikstury.

- Panie Prince widzę, że nie radzisz sobie w tej klasie zbyt dobrze, może jednak te zajęcia nie są dla...

Salazar przerwał w tym momencie ponieważ na środku Sali lekcyjnej pojawił się chłopiec, chłopiec którego Salazar nie spodziewał się zobaczyć przez dłuższy czas. Szybko porzucił karcenie ucznia i podszedł szybkim krokiem w stronę Basila. Widząc, że chłopak jest nieprzytomny i nie reaguje wezwał najbliższego ucznia aby ten udał się do skrzydła szpitalnego celem zawiadomienia stacjonującej tam pielęgniarki o tym, że będzie mieć pacjenta.

Sal ostrożnie podniósł chłopaka i udał się spokojnym krokiem w stronę szpitala. Kiedy wychodził już z Sali odwrócił się do oniemiałych uczniów.

- Proszę, wyczyśćcie stanowiska pracy, za dzisiejszy dzień nie wstawiam ocen, nawet tobie panie Prince.- powiedział Sal do chłopaka mrużąc oczy.

Herbert lekko się zatrząsł pod wzrokiem profesora. – Dziękuję profesorze. – odpowiedział.

Salazar dotarł do skrzydła szpitalnego, gdzie czekała już pielęgniarka przed jednym z łóżek oraz uczeń który ją powiadomił. Położył Basila na łóżku i zwrócił się do ucznia.

- Proszę wróć do Sali i posprzątaj swoje stanowisko pracy oraz upewnij się, że sala jest czysta kiedy będziecie wszyscy wychodzić.

- Dobrze profesorze. – z tymi słowami chłopak wybiegł ze szpitala.

-Co się stało Salazarze. – zapytała pielęgniarka wykonując już pierwsze skany.

- Pojawił się przed chwilą w mojej Sali lekcyjnej. Mam nadzieję, że nic mu nie jest Clavis.

- Raczej nie, już kończę skan ogólny. – odpowiedziała.

- Widzę raczej mocną ingerencję w jego umysł, zupełnie jakby ktoś próbował na siłę wykonać na nim..

- Legilimencję. – dokończył Salazar. – Czy nic mu nie będzie?

- Jest tylko wyczerpany magicznie, musi odpocząć. – powiedziała Clavis.

- Dziękuję. – odpowiedział Sal i usiadł na krześle obok łóżka syna.

Pielęgniarka spojrzała na Salazara, ostatni raz widziała go takiego zasmuconego kiedy Basil odchodził do siebie, za każdym razem kiedy chłopiec będzie przychodził tutaj w takim stanie Slytherin może w końcu się złamać.

Harry Potter - Inne przeznaczenieWhere stories live. Discover now