Rozdział 2

4.2K 237 136
                                    


Salazar spokojnym krokiem przemierzał Privet Drive, było to małe miasteczko, w którym każdy dom bez wyjątku wyglądał identycznie. To jest trochę przerażające, pomyślał Salazar. Jedyny dom w którym było coś innego był numer 4, ogród w tym domu był wyjątkowo zadbany. To właśnie do tego domu zmierzał, tam w koszyczku na progu smacznie spał jego nowy syn.

Zabrał dziecko na ręce lekko się uśmiechając, pozostawiając po sobie pusty kosz z listem od dyrektora. Odszedł do najbliższego skrytego miejsca i ponownie przeniósł się do swojego czasu, tym razem nie sam.

„ Biedy chłopiec stracił wszystkich. Co jest maluszku?" – powiedział widząc, że dziecko otworzyło swoje oczka i spogląda na niego.

Harry był małym czarnowłosym chłopcem, miał już ponad rok. Z jego oczu biła wyjątkowa inteligencja i tak jakby zrozumiał co powiedział do niego Slytherin odpowiedział uśmiechem.

„ Sal już jesteś?" – wysyczała Alissa wchodząc do salonu.

Tak, i spójrz jaki on jest słodki." – powiedział kucając, aby Alissa mogła zobaczyć chłopca.

„Rzeczywiście, czyli teraz przedstawisz go innym?"

„ Tak czy wiesz może gdzie oni są?"

„ Oczywiście. Wszyscy łącznie z Godrykiem są w bibliotece"

„ Godryk w bibliotece muszę to zobaczyć" – rzucił szybko wychodząc z przestronnego salonu w kierunku schodów.

Biblioteka mieściła się na piętrze, można powiedzieć że ponad połowa pierwszego piętra to sama biblioteka. Znajdowały się w niej najróżniejsze księgi począwszy od lekkiej magii przez szarą po czarną magię. Druga połowa piętra to sala ćwiczebna gdzie można ćwiczyć czary oraz szermierkę na manekinach, jak i w pojedynku.

Godryk zwykle przesiadywał na Sali, ćwiczył swoje mięśnie i nie do końca wypracowane umiejętności. Często walczył przeciwko Salazarowi, zresztą tych dwoje nigdy się za bardzo nie lubiło. Rowena uwielbiała czytać książki. Potrafiła zapamiętać każde przeczytane słowo i znała kilkanaście magicznych jak i mugolskich języków. Jednak ku zadowoleniu Salazara nigdy nie była w stanie opanować Wężomowy. Helga za to zwykle przesiadywała w ogrodzie, to był jej mały raj. Tylko tam, jak mówiła, mogła się skupić. Ogród rzeczywiście był przepiękny, a Helga miała rękę do roślin. Salazar skrycie jej tego zazdrościł ponieważ sam chciałby wyhodować kilka roślin, które przydadzą się mu do tworzenia eliksirów, jednakże kiedy tylko dotknie jakiejś rośliny ta z dziwnego powodu zamiera i tylko Helga może jej pomóc.

Slytherin z rozmachem jedną ręką otworzył drzwi biblioteki lekko strasząc znajdujące się w niej osoby. „Patrzcie kto wrócił z przyszłości" – powiedział Salazar powoli wchodząc do środka.

„ Co tym razem znowu wymyśliłeś?" – zapytała Rowena – „ I co to za dziecko?"

„ Ach widzisz kochana. To jest Harry Potter, jest z przyszłości, jakieś tysiąc lat od teraz."

„ I co on tu robi Salazarze?" – zapytał kolejno Godryk.

„ Mam do ciebie pytanie Godryku, ale to później. Widziałem jego przyszłość i ona wcale nie będzie szczęśliwa. Dyrektor Hogwartu tamtego czasu jest strasznym manipulatorem i przez swoje czyny sprawi, że dzieciństwo tego dziecka będzie nad wyraz straszne. Będzie maltretowany przez swoich niby krewnych od małego, a kiedy pójdzie do Hogwartu pod czujnym okiem manipulatora każdego roku będzie stawiał czoła śmiertelnemu niebezpieczeństwu."

„ Ok. Rozumiem dlaczego się w to wplątałeś, już kiedyś słyszałam podobną historię od ciebie, dotyczyła ona twojego spadkobiercy, również w tamtych czasach. Jednak nic z tym nie zrobiłeś. I dlaczego powiedziałeś niby krewnych?" – tym razem zapytała Helga.

„ On również jest moim spadkobiercą, no przynajmniej w jednej czwartej. On jest naszym spadkobiercą. Jest synem chłopca o którego się wtedy martwiłem, nie pomogłem Tomowi to pomogę jemu."

„ Że niby w przyszłości będziemy mieli wspólnego spadkobiercę?" – zapytał z niedowierzaniem Godryk.

„ Tak, nie bądź taki zdziwiony. Przecież jak wiemy Czysto krwiści starają się już nawet teraz o dobre małżeństwa." – powiedziała Rowena. – „ Jeżeli to prawda to tym razem nie mam nic przeciwko pomocy Sal. Pomogę ci w opiece nad nim."

„ Ja również" – rzuciła Helga.

Teraz każdy patrzył się na Godryka. Pod wpływem ostrego spojrzenia Roweny lekko niepewny potwierdził również i on. „ No dobrze, niech wam będzie."

„ Wspaniale. Myślałem nad tym aby go adoptować poprzez krew, wtedy nawet jak wróci będzie miał naszą krew." – powiedział szybko Sal, bojąc się że go wyśmieją. Jednak każdy patrzył na niego ze zrozumieniem i bez zbędnych ceregieli wzięli się za rytuał.

Kolejno Salazar, Godryk, Rowena i Helga przecinali palec aby oddać kroplę krwi na pergamin, który naprędce wyczarowała Rowena.

„ Ja Salazar Slytherin..."

„ Ja Godryk Gryffindor..."

„ Ja Rowena Ravenclaw..."

„ Ja Helga Huffelpuf..."

„ ... przyjmuję ciebie Basil Griffith Phoenix AidenSlytherin Griffindor Ravenclaw Huffelpuf jako swojego syna i ślubuję, że będęsię tobą opiekować, będę cię uczyć, będę cię kochać i nie wystąpię przeciwkotobie. Niech tak będzie"    


Rozdział troszkę dłuższy od poprzedniego, ale nie za bardzo lubię się rozpisywać. Dajcie znać jak się czytało. 

Harry Potter - Inne przeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz