Rozdział 14

3.2K 193 15
                                    


Kwiryniusz Quirell po spotkaniu z dyrektorem i innymi nauczycielami udał się do swojego gabinetu, musiał pomówić ze swoim Panem, dowiedział się dzisiaj dużo nowych i zadziwiających rzeczy. Na szczęście lub może i nieszczęście jego Pan był bardzo zmęczony i przespał całe spotkanie oraz ucztę powitalną.

- Kwiryniusie, czy masz dla mnie jakieś ciekawie wieści? – zapytał Czarny Pan.

Quirell spotkał Voldemorta kiedy odbył podróż do Albanii, wtedy Czarny Pan przedstawił mu swoją wersję wszystkich wydarzeń i tego jak działała druga strona wojny. W słowach Czarnego Pana było zawarte wiele żalu odnośnie Dyrektora szkoły, tego jak niegdyś profesor transmutacji traktował Toma w szkole. Kiedy profesor mugoloznastwa słyszał wszystkie nowiny nie mógł w nie uwierzyć, przecież to był Czarny Pan i w dodatku opętał jakiegoś biedaka aby z nim porozmawiać, jednak kiedy Voldemort przysiągł na swoją magię, że to co mówi jest prawdą Kwiryniusz uwierzył i zaczął żałować tego, że dołączył wcześniej do strony Dumbledora. Po dłuższej rozmowie która trwała może kilka godzin Czarny Pan, a raczej jego nowa postać jakby osłabła, wtedy Czarny Pan wyjaśnił mu, że osoba którą opętał była już martwa, a jego czas w tym ciele się wyczerpał. Profesor mugoloznastwa zaproponował aby Tom opętał jego, lecz Czarny Pan kategorycznie odmówił stwierdzając iż jest to wysoce niebezpieczne, skończyło się na tym że Pan opętał węża, lecz zanim tego dokonał nauczył go zaklęcia, które pozwoliło by profesorowi go zrozumieć, wszak kiedy Voldemort był pod postacią węża mówił wyłącznie ich językiem. Zaklęciem tym mógł operować tylko i wyłącznie Voldemort oraz osoba, której na to pozwolił, ale kiedy zaklęcie zostanie już rzucone osoba rzucająca zapomni potrzebnej już inkantacji zaklęcia.

Parę dni później dostał propozycję od Dumbledora o zajęcie miejsca w szkole jako nauczyciel Obrony Przed Czarną Magią, po dłuższych naradach z Czarnym Panem zgodził się na tę propozycję i zabrał swojego Pana, który nadal był pod postacią węża do zamku, tuż pod nosem Albusa Dumbledora przebywał odtąd sam Czarny Pan.

- Oczywiście Panie, informacje które zdobyłem są nad wyraz interesujące. – odpowiedział na zadane wcześniej pytanie.

- Ile razy mam ci powtarzać abyś mówił mi po imieniu? – zapytał zrezygnowany Voldemort siedząc zwinięty na biurku nauczyciela.

- Cały czas możesz próbować Panie, lecz wolę okazywać ci w ten sposób szacunek.

- Jak chcesz, teraz powiedz czego się dowiedziałeś?

- Po pierwsze na uczcie pojawił się jakiś nieznany nikomu chłopak, miał czarne włosy sięgające mu prawie ramion, zielone oczy i był chyba najwyższy ze wszystkich jedenastolatków jakich widziałem do tej pory.

Tom pomyślał o tym, że on również był najwyższy ze wszystkich pierwszorocznych kiedy przybył do Hogwartu, przez chwilę pomyślał nawet o tym czy jego syn również byłby najwyższy ze wszystkich ale zaraz potem potrząsną głową ponieważ zaczęły napływać mu do głowy nieprzyjemne wspomnienia z przeszłości i to jak znalazł się w tym ciele, w takiej sytuacji.

- A jak ma na imię ten chłopak?

- Basil Slytherin.

W pomieszczeniu nastała złowroga cisza, o tym że ktoś tam był świadczyły tylko lekkie oddechy oraz przytłumione światło wydobywające się spod drzwi gabinetu profesora OPCM-u.

- Rozumiem. – odpowiedział po dłuższej chwili Tom. – A czy wiesz coś jeszcze o tym chłopaku?

- Trafił do Slytherinu po tym jak pod Tiarą spędził chyba dziesięć minut, można przypuszczać że prowadzili jakąś rozmowę. Chłopak jest półkrwi według Dumbledora oraz mieszka sam parę kilometr od Londynu.

- To niewiele informacji. – poinformował stojącego przed nim profesora.

- Dyrektor nakazał Severusowi dowiedzieć się czegoś więcej o tym chłopcu.

- Severus. – westchnął Voldemort. – Czy możemy mu ufać?

- Nie wiem Panie ale się dowiem w najbliższym czasie.

- Czy wydarzyło się coś jeszcze o czym powinienem wiedzieć Kwiryniusie?

- Tak, Pomona zapytała Dyrektora gdzie jest Harry Potter, albowiem nie zjawił się w zamku na przydział.

- Jak to się nie zjawił? – zapytał zaskoczony i lekko zmartwiony Voldemort.

Czarny Pan wiedział że dziecko znajdujące się w domu Potterów było jego synem, albowiem Potterowie nigdy nie mieli żadnych dzieci a Lili Potter nigdy nie była w ciąży, to dlatego tamtego dnia kiedy wszystko się zepsuło poszedł do Potterów. Poszedł odzyskać syna, jednak Dumbledore jak zawsze musiał się wmieszać i znów stracił swoje dziecko, tym razem stracił go na prawie jedenaście lat.

- Dumbledore poinformował wszystkich, że chłopak nie żyje. Nie wiem jak się tego dowiedział skoro nie wie jak chłopak zginął. – poinformował swojego Pana.

Nie żyje... nie żyje... nie żyje... tylko te słowa teraz chodziły po głowie Czarnego Pana, który w ciele węża siedział na biurku nauczyciela. Jak on mógł zginąć. Najpierw w niewyjaśnionych okolicznościach jego żona zaginęła, a teraz na dobre stracił syna. Jak on może teraz spokojnie siedzieć , dowiedział się że jego ostatni promyk szczęścia zginął na dobre. Jeszcze niech tylko ktoś mu potwierdzi, że to wszystko wyłącznie wina Dumbledora.

Czarny Pan z każdą chwilą zamykał się w sobie, co Kwiryniusz wyraźnie widział w coraz niżej uniesionej głowie. Myślał, że jego Pan ucieszy się z wiadomości, że chłopiec odpowiedzialny za jego stan zginie. Ale chyba się mylił. Po chwili postanowił zapytać swojego Pana czy wszystko z nim w porządku.

- Panie, czy coś nie tak? – zapytał zmartwiony profesor.

- ... to.. to był... to był mój syn. – odpowiedział po chwili lekko się wahając .

Syn, zaginiony syn jego Pana. Jak to się stało, że Harry Potter to syn jego Pana?

- Harry Potter był twoim synem? Jak to się stało? – zapytał zdziwiony.

- Kiedy Dumbledore zabrał mojego synka, umieścił go u Potterów w nadziei że się nie dowiem, ale Lili Potter nigdy nie była w ciąży. Dowiedziałem się tych informacji po kilku miesiącach od porwania mojego syna. Kiedy tylko się zorientowałem jaki był plan Dumbledora od razu ruszyłem po mojego syna, Peter na szczęście został Tajnym Strażnikiem domu w którym się ukryli Potterowie. Kiedy już miałem z powrotem mojego synka w ramionach, zjawił się Dumbledore, a resztę już znasz. – po dłuższej przerwie odpowiedział.

- Więc co teraz?

- Teraz planuję odzyskać swoje własne ciało, używając do tego Kamienia Filozoficznego. A zaraz po tym staruch zginie z mojej ręki za to jak potoczyły się losy moje i mojej rodziny.

Tymi słowami Voldemort zakończył rozmowę i udał się w jemu bliżej znane miejsce, do Komnaty.

Harry Potter - Inne przeznaczenieWhere stories live. Discover now