Rozdział 10

3.4K 211 45
                                    


Dyrektor Dumbledore siedział w swoim biurze w Hogwarcie przy biurku. Sortował wszystkie dokumenty i listy dla nowych Pierwszorocznych. Patrzył na kolejne nazwiska i sortował mugolaków, półkrwi i czystej krwi czarodziejów, stos listów dla mugolaków w tym roku był niezwykle mały było tam może dziesięć nazwisk, w tym jedno to które najbardziej go interesowało – Granger.

Pokładał duże nadzieje w tej dziewczynie, dowiedziała się o świecie czarodziejów w wieku dwóch lat, przygotowywał ją do tego że będzie ważną osobą w życiu Harrego Pottera, opłacał każdą jej zachciankę, kupował wszelkie magiczne księgi, nawet te mniej legalne. Dziewczyna była przygotowana na rolę najlepszego przyjaciela Harrego Pottera. Dziewczyna miała upewnić się tego że młody chłopak pozostanie w głębokiej niewiedzy o tym świecie, miała mu pomagać w zadaniach domowych, aby sam nie rozumiał tego świata.

Na stosie Czystej Krwi uczniów skupił się na dwóch nazwiskach, pierwszym z nich był Weasley. Młody Ronald podobnie jak panienka Granger od najmłodszych lat uczył się o świecie czarodziejów, jak ma w nim występować – jako najlepszy i prawie jedyny przyjaciel Harrego Pottera. Chłopak miał upewniać się że Potter nie ma czasu zgłębiać wiedzy o Czarodziejskim świecie. Każdą wolną chwilę miał poświęcać na upewnianie się że Potter nie ma innych przyjaciół, którzy wytłumaczyli mu cokolwiek o tym świecie. Chłopak wypełni jego rozkazy ponieważ tak jak dziewczyna Granger miał zapewnioną płatność za wszystkie zachcianki.

Drugim nazwiskiem był Longbottom. Młody syn dwójki aurorów, którzy wylądowali w szpitalu u St. Mugo. Jego babcia miała się upewnić że chłopak jest nieśmiały, czyje się bezwartościowy i miała podsycać niechęć młodego chłopaka dla jakichkolwiek Osób. Ten chłopak był drugim dzieckiem wymyślonej przez niego przepowiedni. Choć nikt o niej nie wiedział. Liczba osób wtajemniczonych stanowiła rodzina Weasley, Granger, ona sam oraz mugolska „rodzina" Pottera.

Starzec zaczął przeglądać koperty dzieci półkrwi w celu odnalezienia listu do młodego Pottera. Liczba takich listów była duża i dyrektor coraz bardziej gorączkowo starała się znaleźć ten list. Nadal nic, po dwóch minutach poszukiwań nadal nic. Dyrektor szybko wstał i podszedł do księgi, gdzie zapisane są nazwiska wszystkich pierwszorocznych, do których adresowane są w tym roku listy do Hogwartu. Szybko przekartkował strony do nazwisk na P i szuka po kolei: Parkinson, Patil, ..., nie ma Pottera. Jak może nie być? Po chwili Dyrektor zorientował się, że nazwisko rzeczywiście jest, ale przekreślone. Jedyny moment kiedy nazwisko zostaje przekreślone to moment w którym dziecko umiera. Dał Durseyom wyraźne instrukcje, że chłopak ma być maltretowany, ale ma żyć.

Po pięciu minutach krążenia po gabinecie z zamyślenia wydarła go Sowa, która dobijała się do okna. Była to Sowa używana przez Gobliny z banku. Szybko otworzył okno i zabrał od niej list, nie dając Sowie drugiego spojrzenia odesłał ją powrotem nie dając jej czasu na odpoczynek po podróży. Drżącymi rękoma szybko otworzył list i zaczął czytać:


Albus Persival Wulfryk Brian Dumbledore,

Z przykrością zawiadamiamy, że krypty pana Pottera zostały zamknięte i wszystkie płatności do tej pory wykonywane powinny wrócić do banku. Zawiadamiamy, że osoba, która teraz odpowiada za konta pana Pottera zażądała zwrotu wszelkich galeonów oraz innych rzeczy, które były do tej pory zabierane. Ma Pan czas do końca tego roku aby uregulować wszelkie koszty albo Bank sam pobierze wszelkie pieniądze z Pana konta. Jeżeli niema Pan takiej ilości pieniędzy zaleca się spieniężyć wartościowe przedmioty bądź oddać wartościowe przedmioty o równowartości 500 000 galeonów. Taka suma została przez Pana pobrana od 1981 roku.

Dziękujemy i życzymy powodzenia w spłacie,

Zarząd Banku Gringotta.


Załamany starzec upadł bez gracji na krzesło przy biurku. Więc to prawda, młody Potter nie żyje i teraz musi spłacić wszystko co zabrał osobie odpowiedzialnej za konta Pottera. Skąd on wytrzaśnie tyle galeonów? Na koncie ma nieco ponad 2000 galeonów, wszystko co dostawał roztrwonił na swoje przyjemności, dwójki dzieci, całej rodzinie Dursley i Weasley. Rozglądną się po biurze, co by tu można oddać. Jego wzrok padł na myślodsiewnię. Tak to może być dobry pomysł one są warte ponad 300000 galeonów. Pozostanie jeszcze 200000 galeonów do spłaty. Jego biblioteczka zawierała również stare manuskrypty o łącznej wartości 200000 galeonów. Jednym słowem sytuacja rozwiązana, ale straci wszystkie wartościowe rzeczy. Nie czekając i wiedząc, że Naród Goblinów się nie patyczkuje wysłał list z informacją co jest gotów oddać i jakie są wartości tych rzeczy.

Zadowolony znów wrócił do przeglądania listów i w oczy rzuciła mu się dość długa nazwa, a mianowicie: Basil Griffith Phoenix Aiden Slytherin Griffindor Ravenclaw Huffelpuf.

Przez głowę zaczęły przelatywać mu pytania: co to za chłopak? Czemu ma nazwiska po założycielach? Jakim sposobem dopiero teraz to zauważył? Dlaczego Harry Potter nie żyje (choć nigdy nie żył)? Co ma teraz zrobić?

Harry Potter - Inne przeznaczenieDove le storie prendono vita. Scoprilo ora