22. Mogę dać ci niebo.

1.9K 84 0
                                    

Kate’s POV:

            - Powinniśmy chyba porozmawiać. 

            - Justin – szepnęłam, próbując się podnieść, jednak ból głowy był tak silny, że po chwili odpuściłam. 

            - Trzymaj – nawet nie zauważyłam, kiedy chłopak znalazł się obok, trzymając w dłoni butelkę wody i dwie tabletki. Oparłam się plecami na poduszkach i wzięłam je od niego. Szybko popiłam, chcąc ugasić pragnienie. Z westchnięciem spojrzałam na szatyna. W końcu byłam w stanie się ruszyć, więc zgięłam nogi, siadając po turecku. Justin znajdował się kilka centymetrów dalej, nie odrywając ode mnie wzroku.

            - Chciałeś porozmawiać – zaczęłam cicho, przenosząc wzrok na swoje drżące palce.

            - W sumie to chciałem bardziej przeprosić. Zachowałem się jak dupek, nie mówiąc ci prawdy.

            - Naprawdę? – Rzuciłam sarkastycznie.

            - Miałem sprawę do załatwienia, więc zadzwoniłem po niego i się spotkaliśmy, nie masz, czym się martwić.

            - Skąd miałeś jego numer? – Spytałam bez namysłu.

            - Eee – zająknął się, starając się wymyślić dobrą wymówkę, gdy nagle zadzwonił mój telefon. Nie zwracając uwagi na skonsternowanego chłopaka, sięgnęłam po urządzenie. 

            - Tak? – Odezwałam się, przykładając komórkę do ucha.

            - Kate? – Usłyszałam głos, który w nocy wywoływał u mnie ciarki.  

            - James? – Spytałam, specjalnie przesładzając, chcąc zobaczyć reakcję Biebera. Ku mojej uciesze jego humor nagle uległ zmianie. Po raz kolejny zacisnął szczękę, wpatrując się w moją twarz.

            - Chciałem pogadać – kolejny… 

            - Tak? – Zachichotałam z niewiadomego powodu, by tylko jeszcze bardziej wściec Justina.

            - Wczoraj za dużo wypiłem i większej części naszej rozmowy nie pamiętam – słyszałam jego przyspieszony oddech, gdy ja tymczasem jedynie uśmiechałam się jak idiotka. 

            - Dlatego sorry, jeśli powiedziałem coś umm… niewłaściwego? – Zabrzmiało to trochę jak pytanie, ale ja byłam w stanie jedynie odpowiedzieć „ok”. Po chwili rozłączyłam się, nadal udając przeszczęśliwą. 

            - Czego on od ciebie chciał? – Justin wstał i stanął naprzeciwko mnie.

            - Miał sprawę – powtórzyłam jego własne słowa, chichocząc.

            - Przestań kurwa mnie zwodzić – warknął, zbliżając się. 

            - Zwodzić? To ty nie chcesz mi powiedzieć, po co do cholery jasnej widziałeś się z Jamesem! – Wykrzyczałam mu prosto w twarz, a mój palec wylądował na jego klatce piersiowej. On natomiast złapał mój nadgarstek, chcąc mnie unieruchomić, jednak nie pozwoliłam na to. Wyrwałam mu się i usiadłam na łóżku, krzyżując ramiona na klatce piersiowej.

            - Jak ty mnie wkurwiasz! – Stwierdził głośno szatyn, oddychając nierównomiernie.

            - Nikt nie każe ci spędzać ze mną czasu. Jeśli się nie podoba, to wynocha! – Machnęłam ramieniem, wskazując drzwi. Nie przejmowałam się już w najmniejszym stopniu bólem głowy, owładnięta złością.

You part of me.Where stories live. Discover now